Kłopoty, jakie powstają na styku rolnictwa i łowiectwa stały się – nie będzie to przesadą jeśli powiemy – ogromnym problemem w ostatnim czasie. Jak słusznie zauważyli to już kiedyś specjaliści w zakresie ochrony roślin (prof. Paweł Węgorek, „Szkody łowieckie – uwarunkowania i możliwości zapobiegania”, IOR PIB w Poznaniu, 2005), szkody stanowią problem nie tylko gospodarczy (chociaż ostatnio na ten aspekt rolnicy kładą szczególny nacisk), ale i społeczny, będąc źródłem sporów i konfliktów z myśliwymi i administracją. Obecny stan rzeczy w tym względzie wiąże się ze wzrostem liczebności dzików (główny, w zasadzie jedyny gatunek wyrządzający szkody na łąkach i pastwiskach). Rozwój liczebności dzików wiąże się z dostępnością łatwo strawnego pokarmu (kukurydza i inne), którego znaczne ilości znajduje dzik na polu, nie tylko w czasie zasiewów i wzrostu roślin (w sezonie wegetacyjnym), ale i w zimie, po nieprawidłowo z punktu widzenia ochrony przez zwierzyną wykonanych zabiegach agrotechnicznych (przyoranie nierozdrobnionych resztek po zbiorach). Więcej o tym w kolejnych numerach Poradnika Gospodarskiego. Duże znaczenie ma również adaptacja zwierząt do nowych warunków. To właśnie adaptacja sprawia, że kiedyś skuteczne metody odstraszania zwierzyny dziś już nie wywołują żadnego efektu.
Łąki i pastwiska są szczególnym miejscem, gdzie mogą powstawać szkody powodowane przez zwierzęta łowne (zwierzynę). Również sposób postępowania z tymi terenami jest w dwójnasób odmienny od działań podejmowanych na gruntach ornych. Pierwszą odmiennością jest termin powstawania szkód i sposób zabezpieczania upraw. Drugą jest sposób określania rozmiaru szkód, czyli ich szacowania i związana z tym metodyka działań.
Więcej na ten interesujący i ostatnio niestety popularny temat w Poradniku Gospodarskim nr 2/2015 w artykule pt. „Łąki i pastwiska – zapobieganie szkodom powodowanym przez dziki”.