13 lutego 2014

Dobre pastwisko gwarantem taniej paszy, zdrowia zwierząt oraz cenny element krajobrazu

Przygotowane przez
Dobre pastwisko gwarantem taniej paszy, zdrowia zwierząt oraz cenny element krajobrazu (artykuł do PG)

O zaletach pastwiskowego żywienia zwierząt gospodarskich wie każdy rolnik i nie tylko. Wizerunek krowy, pasącej się na zielonej trawce wśród ziół, wykorzystują producenci przetworów mleczarskich na swoich opakowaniach w celu pozyskania klienta, który ma nadzieję za zakup  zdrowych i wartościowych produktów.

Obecnie wypasanie krów przegrywa  jednak ze stosowaniem TMR-u, szczególnie w żywieniu wysokomlecznych sztuk i obserwujemy systematyczny spadek powierzchni pastwisk w naszym kraju. A szkoda. Widok pasących się zwierząt jest przyjemny dla oczu, psychiki człowieka, dla krajobrazu wiejskiego, którego nam zazdroszczą kraje ubogie w tzw. bioróżnorodność. Spełnia także ważną rolę edukacyjną ucząc dzieci, że mleko pochodzi od żywego zwierzęcia a nie z supermarketu.

System żywienia oparty na pastwisku nie jest prosty, ma swoje wady i zalety. Ruń pastwiskowa dostarcza najtańszej energii i najtańszego białka spośród wszystkich pasz objętościowych. Pastwisko jest jednocześnie źródłem dietetycznej i najbardziej odpowiedniej dla przeżuwaczy paszy a także miejscem, gdzie zwierzęta poruszają się w swoim naturalnym środowisku, co przekłada się na lepszą ich kondycję i zdrowotność. Jednak pastwiskowanie krów stwarza wiele problemów natury żywieniowej i organizacyjnej, dlatego w wielu gospodarstwach mleczarskich rezygnuje się z tego sposobu żywienia. Ruń pastwiskowa daje paszę niezbilansowaną, gdyż dostarcza dużo białka przy niedostatecznej podaży energii. Konieczne jest więc uzupełnienie dawki pokarmowej paszami energetycznymi w postaci: kiszonych prasowanych wysłodków buraczanych (lub w formie suchej, także melasowane), ziarna zbóż (suche lub kiszone), kiszonek z kukurydzy lub całych roślin zbożowych (GPS). Takie uzupełnienie pozwala uzyskać dobre wydajności mleczne. Obwarowane jest to jednak prawidłowym prowadzeniem gospodarki pastwiskowej, na które składa się wiele elementów: stosowanie przemiennego użytkowania pastwiskowo-kośnego, prawidłowe nawożenie i pielęgnacja, spasanie runi w momencie osiągnięcia przez nią dojrzałości pastwiskowej, stosowanie okresowych podsiewów pastwiska dla zapewnienia pożądanego składu botanicznego runi, właściwa konserwacja nadmiaru paszy w okresie jej intensywnego wzrostu, właściwa organizacja wypasu, wreszcie dostarczenie zwierzętom dostatecznej ilości dobrej wody (źródło mleka) itp. Problemem dla pastwisk w naszym kraju są także letnie niedobory wody z opadów atmosferycznych, co dodatkowo utrudnia zaplanowanie bazy paszowej dla zwierząt.

W sytuacji, gdy z roku na rok, pogłowie bydła mlecznego zmniejsza się (o około 1,3 mln sztuk w latach 1995 – 2012) nadzieją dla pastwisk w Polsce powinna być hodowla bydła mięsnego, które ma mniejsze wymagania pokarmowe od bydła mlecznego. Nie oznacza to jednak, że można pozwolić sobie na zaniedbania w gospodarowaniu na pastwisku. Ruń pastwiskowa powinna być jak najwyższej jakości, ponieważ gwarantuje utrzymanie krów mamek w dobrej kondycji, a tym samym skuteczne zacielanie, łatwe porody i wykarmienie potomstwa. Prace pielęgnacyjne i zabiegi takie jak dla stada bydła mlecznego są niezbędnie konieczne, łatwiej tylko zbilansować dawkę pokarmową. Obserwuje się obecnie coraz większe zainteresowanie tym kierunkiem produkcji, choć i nad nim gromadzą się czarne chmury. Coraz więcej mówi się o konieczności wsparcia tego sektora produkcji zwierzęcej.

W krajach UE funkcjonują dla tego rynku różne dopłaty (Francja, Hiszpania, Portugalia, Austria, Belgia, Finlandia, Szwecja, Dania, Litwa). U nas hodowcy nie dostają ani złotówki a sytuacja w bieżącym roku, dotycząca uboju i przetwórstwa bydła, spowodowała drastyczny spadek cen skupu. Obecne ceny skupu nie gwarantują opłacalności tego sektora. Jednocześnie spożycie wołowiny w Polsce jest jednym z najniższych w Europie i prognozuje się, że osiągnie w roku bieżącym 1,8 kg mięsa wołowego na 1 osobę. Kuriozalne wydaje się to, iż ceny skupu są niskie a jednocześnie walory kulinarne dobrej wołowiny, czy w ogóle wołowiny są poza zasięgiem finansowym przeciętnego Polaka. To smutne, że nie potrafimy wykorzystać zaplecza paszowego w postaci trwałych pastwisk, które ulegają systematycznej degradacji lub zamieniane są na grunty orne.

W tej sytuacji cenna jest inicjatywa hodowców bydła mięsnego i Pana Pawła Dakowskiego – Prezesa Zarządu Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, który w liście otwartym zwrócił się do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z wnioskiem o wprowadzenie w latach 2014 – 2020 dopłat do mamek dla gospodarstw hodowlanych. Pisze w nim m.in. „ …Szanowny Panie Ministrze, Wielopokoleniowe doświadczenia hodowców bydła, zaplecze w postaci naturalnych użytków zielonych, w znacznym stopniu niewykorzystywanych rolniczo lub niepowiązanych z  produkcją bydła są gwarancją szybkiego rozwoju sektora mięsa wołowego….”. Tylko co na to Pan Minister?

 

Jolanta Klupś
WODR Poznań

Czytany 7762 razy

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.