Wyleganie utrudnia zbiór, obniża plon i pogarsza jakość ziarna
Z roku na roku rośnie zainteresowanie producentów zbóż stosowaniem preparatów zawierających regulatory wzrostu. Nic więc dziwnego, gdyż prawidłowo wykonany zabieg zabezpiecza łan przed wyleganiem. Co roku jednak temat ten poddawany jest ciągłej dyskusji głównie poprzez pytania rolników -kiedy ten zabieg wykonać.
W zeszłym roku z powodu długiej zimy i późnego startu wegetacji zastanawialiśmy się "skracać czy nie skracać". Jedni uważali że skrócony okres wegetacji wpłynie na naturalne skrócenie fazy od strzelania w źdźbło do fazy kłoszenia. Inni byli zdania, że należy mimo wszystko zastosować regulatory wzrostu gdyż one nie tylko skracają, ale ogólnie zmieniają pokrój rośliny. Powodują, że ścianki źdźbła pozostają pogrubione i zostaję zwiększona średnica przekroju. Ponadto wzmacniają system korzeniowy.
Jak się później okazało rację mieli ci drudzy. Rośliny chciały błyskawicznie "nadrobić" rzekomo utracony czas i obserwowano ich bardzo intensywny wzrost. Fazy przychodziły bardzo szybko po sobie. Najbardziej odczuli to ci którzy mimo wszystko przystali na tym i nie wykonali skracania i przez obszar ich gospodarstw przeszła fala silnych nawałnic deszczu czy gradu. W takich warunkach zboża intensywnie wylegały.
W tym roku nikt raczej nie ma większych wątpliwości o potrzebie wykonania tego zabiegu. Wegetacja na dobre już ruszyła. Najwyższy czas pomyśleć o skracaniu. Rośliny są ciągle w fazie krzewienia, ale można się spodziewać, że przy takich temperaturach lada dzień wejdą w kolejną fazę rozwojową.
Najwłaściwszy moment na wykonanie zabiegu regulatorem to faza początku strzelania w źdźbło. W tym momencie preparaty takie wzmacniają roślinę w miejscu najbardziej narażonym na działanie sił fizycznych czyli u podstawy źdźbła.
W tym roku nie było również potrzeby wykonywania tzw. zabiegu dokrzewiającego. Większość zbóż jest dobrze rozkrzewiona i wręcz przeciwnie należało ostrożnie pobudzać je azotem by jeszcze bardziej nie stymulować procesu krzewienia. Zbyt duża liczba źdźbeł nie wpływa dobrze na wielkość plonu.
Wraz z wydłużającym się dniem i wzrastającą średnią temperaturą dobową rośliny rozpoczęły intensywny wzrost i rozwój, zwłaszcza na plantacjach dobrze zaopatrzonych w azot.
Zdaniem Tomasza Jaskulskiego z firmy BASF najważniejsze by precyzyjnie określić moment przejścia rośliny w fazę BBCH 31 to jest w początek strzelania w źdźbło czyli w faze pierwszego kolanka. Z praktyki wiemy, że nie jest to łatwe. Aby uzyskać reprezentatywny wynik, należy wykopać kilka roślin, a następnie delikatnie rozciąć ostrym nożem pęd główny. Bez kłopotu powinniśmy rozpoznać formujący się kłos. Jeśli zauważymy że pierwsze kolanko jest co najmniej 1 cm powyżej węzła krzewienia i jest ono wyczuwalne na pędzie głównym to mamy pewność, że jest to najodpowiedniejszy moment do zastosowania regulatora wzrostu.
Przyglądając się pogodzie jaka teraz panuję można się spodziewać, że faza ta nadejdzie stosunkowo szybko. Gdy przymrozki w nocy ustąpią i gdy pojawi się wreszcie trochę wilgoci należy mieć się na baczności by nie przeoczyć tej fazy - dodaje Tomasz Jaskulski
W fazie pierwszego kolanka z reguły powinniśmy również wykonać pierwszy zabieg fungicydowy, zwłaszcza jeśli celujemy w choroby podstawy źdźbła, które mogą powodować wyleganie łodygowe -dodaje.
Zrobić jeden czy dwa zabiegi zapobiegające wyleganiu? – to z kolei jedno z najczęściej zadawanych przez rolników pytań na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Pamiętać należy że każda odmiana ma różny stopień wrażliwości na wyleganie. Dodatkowo warunki terminczno-wilgotnościowe na przestrzeni wiosny mogą to zjawisko determinować. Nawet termin i norma wysiewu ma na to wpływ jak również czynniki siedliskowe.
Najlepszym wyjściem jest obserwowanie plantacji przez cały okres wiosny i bieżące ocenianie ryzyka wylegania. Jeśli będzie ono wysokie należy zdecydować się na drugi zabieg regulatorem.
Źródło : farmrr.pl 14.03.2014
Grzegorz Baier WODR Poznań
Faktura VAT powinna zawierać:
- datę wystawienia;
- kolejny numer nadany w ramach jednej lub więcej serii, który w sposób jednoznaczny identyfikuje fakturę;
- imiona i nazwiska lub nazwy podatnika i nabywcy towarów lub usług oraz ich adres;
- numer za pomocą którego podatnik jest zidentyfikowany na potrzeby podatku;
- numer, za pomocą którego nabywca towarów lub usług jest zidentyfikowany na potrzeby podatku lub podatku od wartości dodanej, pod którym otrzymał on towary lub usługi;
- datę dokonania lub zakończenia dostawy towarów lub wykonania usługi lub datę otrzymania zapłaty, o ile taka data jest określona i nieróżni się od daty wystawienia faktury;
- nazwę (rodzaj) towaru lub usługi;
- miarę i ilość (liczbę) dostarczonych towarów lub zakres wykonywanych usług;
- cenę jednostkową towaru lub usługi bez kwoty podatku (cenę jednostkowa netto);
- kwoty wszelkich opustów lub obniżek cen, w tym w formie rabatu z tytułu wcześniejszej zapłaty, o ile nie zostały one uwzględnione w cenie jednostkowej netto.
Obecnie nie jest wymagane aby faktura była podpisana przez wystawcę faktury.
Obecnie faktura nie wymaga już nazwy „Faktura VAT”.
Ustawa o podatku od towarów i usług.
Agnieszka Przybyła
Dział Ekonomiki
Nie wypalaj traw, bo jest to szkodliwe, niebezpieczne i grożą za to kary
Choć do kalendarzowej wiosny pozostało jeszcze trochę czasu, to na polach po śniegu, nie zostało nawet śladu. Widać tam wyschnięte, martwe trawy, które w wielu miejscach mogą być celowo podpalane. Są bowiem ludzie, którzy uważają, że jest to najprostszy sposób na pozbycie się takich śmieci, a nawet dopatrują się w takim działaniu zabiegów użyźniających glebę. Nic bardziej mylnego!
Jest to bezsensowny, niebezpieczny i bardzo szkodliwy proceder, a za wzniecanie tych pożarów przewidziane są dotkliwe kary, również finansowe.
Jak co roku ARiMR stara się uzmysłowić, ile złego ten proceder przynosi i apeluje o zaprzestanie wiosennego podpalania suchych traw.
Wypalanie traw nie ma sensu - jest szkodliwe i niebezpieczne
Po przejściu pożarów ziemia na "wypaleniskach" staje się jałowa. Płomienie zabijają np. dżdżownice i hamują naturalne zjawisko gnicia pozostałości roślinnych, dzięki któremu tworzy się urodzajna warstwa gleby. Nie koniec na tym, ogień zabija także owady np. pszczoły i dziko żyjące zwierzęta takie jak jeże, zające, lisy czy kuropatwy oraz niszczy ich siedliska. Palące się trawy, czy chwasty, mogą wytwarzać toksyczne substancje, które zatruwają zarówno glebę, wody gruntowe jak również niszczą atmosferę. Towarzysząca pożarom emisja pyłów i gazów jest niebezpieczna także z innego względu, zagraża bowiem np. kierowcom poruszającym się po drogach w pobliżu pożarów. Nierzadko ogień przenosi się na pobliskie lasy czy zabudowania, pozbawiając ludzi dobytku, a czasami odbierając zdrowie czy życie. Każdego roku do szpitali trafia wiele osób poparzonych właśnie w takich okolicznościach, a bywa, że są też ofiary śmiertelne. Często zresztą to właśnie podpalacze cierpią w wyniku swoich działań, bo ogień potrafi bardzo szybko wymknąć się spod kontroli. Wiele jednostek straży pożarnej ponosi olbrzymie koszty gaszenia płonących traw i często nie może nadążyć z wyjazdami do kolejnych takich zdarzeń. Bywa, że strażacy zajęci płonącymi trawami nie mogą szybko dojechać do innych pożarów.
Wypalanie gruntów jest zabronione
Ustawa o ochronie przyrody i o lasach zabrania wypalania traw na łąkach, pozostałości roślinnych na nieużytkach, skarpach kolejowych i rowach przydrożnych. Jeśli ktoś zostanie złapany na gorącym uczynku to podlega karze aresztu lub grozi mu grzywna do 5 tys. zł, a w przypadku zagrożenia większego, czyli spowodowania pożaru stanowiącego zagrożenie dla życia, zdrowia czy mienia, jest przewidziana kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat.
Wypalanie traw absolutnie się nie opłaca
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może nakładać dotkliwe kary finansowe, jeśli stwierdzi, że doszło do wypalania gruntów rolnych przez rolnika. Zakaz wypalania gruntów rolnych jest bowiem jedną z norm, której zobowiązani są przestrzegać rolnicy ubiegający się o płatności bezpośrednie oraz płatności obszarowe w ramach PROW 2007-2013. Brak ich przestrzegania może doprowadzić do zmniejszenia o 3% płatności bezpośrednich, płatności ONW, płatności rolnośrodowiskowych oraz płatności na zalesianie gruntów rolnych, o które ubiega się rolnik. W przypadku, gdy rolnik świadomie wypala grunty rolne całkowitej kwota należnych mu płatności może być obniżona nawet o 20%. Jednakże na podstawie oceny zawartej w protokole z czynności kontrolnych, kierownik biura powiatowego może wydać decyzję o zmniejszeniu tej obniżki do wysokości nie mniejszej niż 15% lub ją zwiększyć ją nawet do 100% należnej kwoty pomocy.
Z danych posiadanych przez ARiMR wynika, że w 2011 roku wypalanie gruntów rolnych stwierdzono u 114 rolników, natomiast w 2012 roku skala tego procederu była zdecydowanie niższa i takich zdarzeń było jedynie 40. W roku 2013 stwierdzono ślady wypalania w 95 gospodarstwach rolnych.
DKS
Uderzenie asteroidy w Ziemię nie tylko wybiło dinozaury, omal nie doprowadziło do zagłady owadów - pisze Krzysztof Urbański. To odkrycie pomoże naukowcom zrozumieć przyczyny, jakie powodują gwałtowny spadek populacji pszczół na świecie.
Wymieranie, jakie udokumentowaliśmy, może pomóc zrozumieć dzisiejszy spadek liczby owadów zapylających i przyczyny globalnego kryzysu – wyjaśnia prof. Sandra Rehan z Uniwersytetu New Hempshire w USA, kierująca międzynarodowym zespołem badawczym. W skład zespołu weszli także Michael Schwarz z Uniwersytetu Flinders w Australii i Remko Leys z Muzeum Południowej Australii.
Jeśli udało nam się odtworzyć dramatyczną historię tych owadów, być może ludzie będą bardziej dbać o ich ochronę – dodaje prof. Rehan. – Wyniki naszego badania mają istotne znaczenie dla dzisiejszej obawy o pszczoły, w tym kluczowych gatunków dla rolnictwa i różnorodności biologicznej.
Spadek populacji pszczół jest tak głęboki, że niepokoi nie tylko naukowców, ale także działaczy ekologicznych. Greenpeace zleciła naukowcom z Laboratorium Greenpeace na Uniwersytecie Exeter w Wielkiej Brytanii sporządzenie raportu na temat kondycji owadów zapylających. Badania odnoszą się jednak do sytuacji obecnej, a za największe zagrożenie dla pszczół uznaje pestycydy masowo używane w rolnictwie - podaje „Rzeczpospolita”.
Naukowcy udowodnili, że pszczoły masowo wymierały z takich samych przyczyn co dinozaury i wiele gatunków roślin kwiatowych. Zagłada prawie na pewno była wynikiem uderzenia asteroidy w Ziemię. Kataklizm miał na niektóre gatunki zwierząt wpływ większy niż na inne.
Pewna grupa pszczół została dotknięta w znacznie większym stopniu niż inne. I właśnie nią zainteresowali się naukowcy na podstawie skamieniałości i badań DNA. Wnioski z badań przedstawili w najnowszym wydaniu magazynu naukowego „PLoS ONE".
Naukowcy przyjrzeli się pszczołom z podrodziny Xylocopinae. W niektórych krajach nazywane są pszczołami stolarzami. Naukowcy byli w stanie odtworzyć ewolucyjną historię tej podrodziny do okresu kredowego, kiedy na Ziemi żyły dinozaury.
Wcześniejsze badania sugerowały powszechne wymieranie wśród roślin kwiatowych na granicy schyłkowej kredy i wczesnego paleocenu – ok. 66 mln lat temu. Już dawno naukowcy podejrzewali, że pszczoły, których życie zależało od tych roślin, podzieliły ich los. Nie było jednak na to żadnych dowodów.
W przeciwieństwie do dinozaurów jest stosunkowo mało znalezisk skamieniałych pszczół — powiedziałą prof. Rehan.
Prof. Rehan wraz z zespołem pokonała brak skamieniałych śladów, stosując technikę filogenetyki molekularnej. Przeanalizowali sekwencje DNA czterech „plemion" 230 gatunków pszczół z podrodziny Xylocopinae, które żyją dziś na wszystkich kontynentach oprócz Antarktydy.
Naukowcy odtworzyli powiązania ewolucyjne i zaczęli dostrzegać wzory świadczące o masowym wymieraniu. Dzięki połączeniu nielicznych śladów kopalnych z analizą DNA, mogli wprowadzić czas do tego równania i dowiedzieli się nie tylko o rodzajach pokrewieństwa, ale także, jak dawne są to relacje.
Dane, jakie zebraliśmy, potwierdzają, że coś ważnego stało się w czterech grupach pszczół jednocześnie , dokładnie w tym samym czasie, kiedy wyginęły dinozaury – powiedziała prof. Rehan.
Lucyna Palicka
SPD
Źródło: „Rzeczpospolita”
Redakcja AgroNews, fot. sxc.hu
Zwalczanie chorób pszczół i poprawa jakości miodu – między innymi takie efekty przyniosła unijna pomoc dla sektora pszczelarskiego w latach 2007-2011.
Firma Deloitte Consulting oceniła, że pomoc UE dla tej branży m.in. w Niemczech, Grecji i Hiszpanii była skuteczna.
Autorzy raportu podsumowali wyniki badań przeprowadzonych w państwach członkowskich, w szczególności u największych producentów miodu w UE: w Niemczech, Grecji, Hiszpanii i na Węgrzech - poinformowała Fundacja Programów Pomocy dla Rolnictwa (FAMMU/FAPA).
W latach 2007-2011 na pomoc branży pszczelarskiej Unia przeznaczyła ok. 120 mln euro. Kolejne 120 mln euro współfinansowania pochodziło ze środków krajowych. Najlepsze efekty przyniosła pomoc w zwalczaniu warrozy - jednej z głównych przyczyn ginięcia rojów pszczelich w Europie, a także pomoc techniczna dla producentów miodu.
Z raportu wynika, że wszystkie dotychczasowe działania przewidziane przez Komisję Europejską powinny być nadal realizowane. Chodzi m.in. o dofinansowanie zakupu sprzętu pszczelarskiego i uli, lawet do ich przewozu, matek pszczelich, a także urządzeń laboratoryjnych do wykonania analiz jakości miodu. Pomoc unijna może też być przeznaczona na zwalczanie groźnej dla pszczół choroby - warrozy, a także na szkolenia, programy badawcze i instruktażowe. Pomoc powinna jednak uwzględniać różne warunki hodowli pszczół w państwach członkowskich.
Eksperci zwrócili uwagę, że w poprzednich latach nie wszystkie środki pomocowe były w pełni wykorzystane. Było to związane z niedostatecznym wsparciem z funduszy krajowych, a także dużą biurokracją i niechęcią pszczelarzy do skorzystania z unijnych pieniędzy.
Od 2004 r. do połowy października 2013 r. do polskich pszczelarzy trafiło z UE ponad 144 mln zł. Wykorzystanie unijnych środków w naszym kraju wyniosło 90 proc. Pieniądze unijne najczęściej wykorzystywane były na zwalczanie warrozy, dzięki czemu populacja pszczół w Polsce utrzymuje się na poziomie 1,2 mln rodzin. W latach 2013-2016 polscy pszczelarze mogą skorzystać z unijnej pomocy wartej w sumie 65-70 mln zł.
Pomoc dla pszczelarzy realizuje Agencja Rynku Rolnego w ramach trzyletniego programu zatwierdzonego przez Komisję Europejską. W tym roku rozpoczyna się program na lata 2013/2014 - 2015/2016. Budżet programu to 65-70 mln zł, czyli 22-24 mln zł rocznie.
Po raz pierwszy w tym roku będzie można uzyskać dopłatę na zakup uli. Ponadto pszczelarze mogą starać o dofinansowanie do zakupu leków do zwalczania warrozy, na zakup lawet pozwalających na przenoszenie uli na różne plantacje, na specjalistyczny sprzęt laboratoryjny do analizy jakości miodów czy zakup pszczół - wyjaśnił wicedyrektor Biura Produktów Zwierzęcych ARR Michał Wójciak.
O unijne pieniądze występują w imieniu swoich członków stowarzyszenia i organizacje pszczelarzy. Projekty muszą być rozliczone do połowy sierpnia, pieniądze zaś są przekazywane w formie refundacji do połowy października. Jak zaznaczył Wójciak, wysokość refundacji jest różna (waha się od 60-80 proc. kosztów kwalifikowanych netto) i zależy od liczby złożonych projektów. Decyduje o tym komisja powołana z przedstawicieli ARR i resortu rolnictwa. Dofinansowanie dostają wszystkie projekty, które spełniają kryteria. Najwyższa dopłata (80%) jest w przypadku zwalczania warrozy.
Lucyna Palicka
SPD
Źródło: serwis informacyjny portalu farmer.pl, autor PAP
Zmiany w zasadach przyznawania płatności w ramach "Programu rolnośrodowiskowego"
Przygotowane przez Elżbieta DryjańskaWprowadzono zmiany w zakresie działania "Program rolnośrodowiskowy", który realizowany jest w ramach PROW 2007 -2013. Od roku 2014 nie ma możliwości rozpoczęcia realizacji zobowiązania rolnośrodowiskowego w zakresie Pakietu 3. Ekstensywne trwałe użytki zielone oraz Wariantu 4.1 Ochrona siedlisk lęgowych ptaków, realizowanego w ramach Pakietu 4. Ochrona zagrożonych gatunków ptaków i siedlisk przyrodniczych poza obszarami Natura 2000. Nadal możliwa jest kontynuacja zobowiązań podjętych w poprzednich latach w ramach Pakietu 3 oraz wariantu 4.1
Zmienione zostały zasady przyznawania płatności do danego gruntu - dla zobowiązań rozpoczynających się od 15 marca 2014 r. możliwe jest przyznanie płatności z tytułu realizacji tylko jednego pakietu lub wariantu.
Od 2014 r. wprowadzono mechanizm degresywności oraz limity powierzchniowe dla rolników rozpoczynających realizację programu rolnośrodowiskowego.
W przypadku Pakietu 4. Ochrona zagrożonych gatunków ptaków i siedlisk przyrodniczych poza obszarami Natura 2000, Pakietu 5. Ochrona zagrożonych gatunków ptaków i siedlisk przyrodniczych na obszarach Natura 2000 oraz Pakietu 8. Ochrona gleb i wód, płatność jest przyznawana w wysokości:
- 100% stawki płatności - za powierzchnię od 0,1 ha do 10 ha;
- 50% stawki płatności - za powierzchnię powyżej 10 ha do maksymalnie 20 ha.
W przypadku Pakietu 2. Rolnictwo ekologiczne płatność jest przyznawana w wysokości:
w przypadku wariantu 2.1 i 2.2:
- 100% stawki płatności - za powierzchnię od 0,1 ha do 20 ha;
- 50% stawki płatności - za powierzchnię powyżej 20 ha do maksymalnie 30 ha.
w przypadku wariantów 2.5 i 2.6:
- 100% stawki płatności - za powierzchnię od 0,1 ha do 15 ha;
- 50% stawki płatności - za powierzchnię powyżej 15 ha do maksymalnie 30 ha.
Dodatkowo, w przypadku zobowiązań rolnośrodowiskowych podjętych od 15 marca 2014 r., płatność rolnośrodowiskowa może zostać przyznana maksymalnie do poniżej wskazanych limitów powierzchniowych dla wskazanych wariantów/pakietów:
- 30 ha - w przypadku realizacji zobowiązania w zakresie wariantu 2.1, 2.2, 2.5, 2.6 Pakietu 2. Rolnictwo ekologiczne;
- 20 ha - w przypadku realizacji zobowiązania w zakresie Pakietu 1. Rolnictwo zrównoważone, Pakietu 4. Ochrona zagrożonych gatunków ptaków i siedlisk przyrodniczych poza obszarami Natura 2000, Pakietu 5. Ochrona zagrożonych gatunków ptaków i siedlisk przyrodniczych na obszarach Natura 2000 (z wyłączeniem wariantów 4.10 i 5.10), wariantów 6.1, 6.2 oraz 6.4 Pakietu 6
Zachowanie zagrożonych zasobów genetycznych roślin oraz wariantów Pakietu 8. Ochrona gleb i wód;
- 15 ha - w przypadku realizacji zobowiązania w zakresie wariantu 2.3 oraz 2.4 Pakietu 2. Rolnictwo ekologiczne;
- 10 ha - w przypadku realizacji zobowiązania w zakresie wariantu 2.7, 2.8, 2.9, 2.10, 2.11, 2.12 Pakietu 2. Rolnictwo ekologiczne;
- 5 ha - w przypadku realizacji zobowiązania w zakresie wariantów 4.10 i 5.10;
- 0,3 ha - w przypadku wariantu 6.3 Pakietu 6. Zachowanie zagrożonych zasobów genetycznych roślin;
Wprowadzono również regulację, że w przypadku realizacji więcej niż jednego pakietu lub wariantu płatność rolnośrodowiskowa może zostać przyznana do łącznej powierzchni nie większej niż 20 ha, a jeżeli pośród realizowanych wariantów rolnik realizuje wariant 2.1, 2.2, 2.5, 2.6 Pakietu 2. Rolnictwo ekologiczne nie większej niż 30 ha.
Wszyscy rolnicy, którzy w minionych latach składali wnioski o przyznanie płatności rolnośrodowiskowej i podjęli zobowiązanie rolnośrodowiskowe, muszą pamiętać, że w przypadku, gdy realizując zobowiązanie rolnośrodowiskowe nie zamierzają ubiegać się o przyznanie płatności rolnośrodowiskowej, zamiast wniosku o przyznanie płatności, zobowiązani są złożyć informację o gruntach, na których realizują zobowiązanie rolnośrodowiskowe w danym roku, a w przypadku Pakietu 7. Zachowanie zagrożonych zasobów genetycznych zwierząt wskazać zwierzęta, w odniesieniu do których realizują zobowiązanie rolnośrodowiskowe. Taka informacja składana jest w tych samych terminach co wnioski o przyznanie płatności rolnośrodowiskowej.
Informacja ze strony ARiMR z dnia 13.03.2014
Efektywność odżywiania roślin azotem warunkuje obecność innych składników mineralnych. Jednym z najważniejszych kontrolerów jego wchłaniania i dalszych przemian biochemicznych jest siarka.
Specyficzna rola siarki wynika z funkcji, jaką odgrywa ona w metabolizmie roślinnym. Jest nieodzowna do syntezy szeregu istotnych związków organicznych - takich jak m.in. cysteina, cystyna, metionina, glutation, ferredoksyna, koenzym A, tiamina, biotyna - jak i nieorganicznych. Niedobór siarki w środowisku glebowym powoduje niewłaściwy rozwój roślin oraz obniżenie jakości biologicznej plonu.
Od lat 90. XX wieku obserwowany jest stopniowy spadek zawartości siarki w glebach. Wynika on z malejącej emisji związków siarki do atmosfery przez przemysł, jak również zmniejszonego zużycia nawozów naturalnych, organicznych i niskoprocentowych mineralnych zawierających w swoim składzie balast, w tym obecną w nim siarkę. Obszar gruntów wykazujących niedobór siarki szacowany jest na ok. 60 proc. użytków rolnych.
Niska zasobność gleb w siarkę hamuje wzrost roślin, co wynika z ograniczonej efektywności wykorzystania azotu przez rośliny. Brak kg siarki w stosunku do potrzeb obniża pobranie przez rzepak 10-15 kg azotu. Z kolei nawożenie siarką daje znaczący wzrost plonu jedynie przy dużych dawkach azotu. Przy niedoborze siarki rośliny akumulują dużo azotanów, co wynika z obniżenia się zdolności do ich redukcji. Niedobór siarki obniża jednocześnie zawartość cukrów prostych i tłuszczu.
Rośliny dobrze odżywione siarką produkują więcej lotnych związków, które działają odstraszająco, a nawet toksycznie na niektóre patogeny. Nie bez powodu panuje zatem opinia, że siarka działa jak fungicyd.
Dodatnim efektem dużej emisji związków siarki do atmosfery w latach 80. była zdecydowanie mniejsza presja patogenów grzybowych niż obecnie, co było skutkiem budowania przez rośliny naturalnej odporności.
W aktualnej sytuacji, nawożenie tego gatunku siarką musi być standardem, a nie tylko ewentualnym uzupełnieniem wykonanym według uznania plantatora.
Niedostatek siarki - szczególnie w początkowym okresie - jest trudny do zidentyfikowania i często mylony z niedoborem azotu. Konsekwencją złego rozpoznania jest niejednokrotnie zwiększanie dawki nawożenia azotowego powodującego (ku zaskoczeniu plantatora) jeszcze większe problemy metaboliczne roślin i zdecydowanie niższy od przewidywanego plon nasion rzepaku.
Siarka słabo przemieszcza się w roślinie i dlatego bardzo powoli jest transportowana ze starych liści do nowo tworzących się organów. Z tego też względu pierwszych objawów jej niedoboru należy szukać na młodszych liściach, które zewnętrznie ulegają rozjaśnieniu, stają się marmurkowate i łyżeczkowato wygięte.
W późniejszym okresie kwiatostany są mniej zbite niż normalnie, a rozwijające się kwiaty mają wyraźnie jaśniejszy kolor. Zawiązane łuszczyny odznaczają się fioletowymi przebarwieniami, są krótkie, a tym samym zawierają zdecydowanie mniej nasion. Mała ruchliwość siarki w roślinach nakazuje nawożenie nią jak najwcześniej. Podanie jej dopiero w okresie wystąpienia oznak niedoboru nie jest już w stanie ograniczyć strat w plonie.
Przyjmuje się, że dawka siarki pod rzepak powinna wynosić 30 do 50 kg S/ha. Związki organiczne są podstawowym źródłem siarki (60-90 proc. siarki glebowej) występującej głównie w wierzchnich warstwach gleby, a 5-20 proc. ogólnej jej zawartości stanowią związki nieorganiczne. W warstwie ornej gleb uprawnych w Polsce zawartość siarki ogółem kształtuje się w zakresie 0,1-1,5 g S/kg gleby. Siarka siarczanowa (SO4) stanowi nieznaczny procent siarki ogółem, lecz ma największe znaczenie w procesie mineralnego żywienia roślin. Ogólne zalecenie wskazuje, że dawka siarki powinna stanowić około 1/4 dawki azotu przewidzianej dla otrzymania założonego plonu.
Przykładowe nawozy azotowe zawierające siarkę do przedsiewnego i pogłównego nawożenia:
Saletrosan 26 makro to mieszanina azotanu amonu i siarczanu amonu z dodatkiem mączki dolomitowej.
Zawiera 26 proc. azotu, w tym 19 proc. w formie amonowej i 7 proc. w formie saletrzanej, a także 13 proc. siarki w formie siarczanowej (SO4).
Salmag z siarką to mieszanina azotanu amonu (saletry amonowej) z siarczanem wapnia (anhydrytem).
Nawóz zawiera 27,5 proc. azotu, w tym 13,8 proc. w formie amonowej i 13,7 proc. w formie saletrzanej. Zawiera także 6,5 proc. wapnia rozpuszczalnego w wodzie i 4,5 proc. siarki.
Polifoska 21 zawiera 21 proc. azotu, w tym 8 proc. w formie amidowej i 13 proc. w formie amonowej, jak również 4 proc. magnezu w formie węglanu i siarczanu rozpuszczalnego w wodzie i 14 proc. siarki rozpuszczalnej w wodzie, w formie siarczanowej.
Canwil S: zawartość azotu jako suma azotu amonowego i azotanowego - 27 proc. Zawartość siarki w przeliczeniu na S - 4,8 proc. Wapń w tym nawozie obecny jest w formie siarczanu wapnia, a jego ilość w przeliczeniu na CaO wynosi ok. 7,5 proc.
Siarczan amonu zawiera 21 proc. azotu w formie amonowej i 24 proc. S w formie siarczanowej.
YaraBelaSulfan to 24 proc. azotu ogólnego, z czego 50 proc. w formie azotanowej (NO3) i 50 proc. w amonowej (NH4), 15 proc. siarki rozpuszczalnej w wodzie, 12 proc. wapnia w formie rozpuszczalnej w wodzie i 1,5 proc. magnezu też rozpuszczalnego w wodzie.
YaraMilaSuperCAN NPK 27-5-5+S - azot całkowity 27 proc., w tym ok. 12 proc. azotanowy (NO3) i 15 proc. amonowy (NH4).
Fosfor rozpuszczalny w słabych kwasach i wodzie 5 proc., potas rozpuszczalny w wodzie 5 proc. i 8 proc. siarki w formie SO3, czyli również rozpuszczalnej.
NTS 27/3 - to płynny nawóz saletrzano-mocznikowy, zawierający 27 proc. azotu w 3 postaciach: saletrzanej, amonowej i amidowej i 3 proc. siarki.
Pulaska 20N + 6S - płynny nawóz zawierający 20 proc. azotu w formie amonowej i amidowej, oraz 6 proc. siarki. Można go mieszać w stosunku 1:1 z RSM 32, dla otrzymania RSM S 26 + 3.
RSM S 26 + 3 - płynny nawóz zawierający 26 proc. azotu w formie amonowej i amidowej oraz 3 proc. siarki w formie siarczanowej.
Interwencyjnie można podawać siarkę w formie oprysku nawozami nalistnymi, np. YaraVitThiotrac, Thiovit Jet, czy przy okazji dokarmiania magnezem w formie wodnego roztworu siarczanu magnezu. Należy jednak pamiętać, iż ten sposób podawania roślinom siarki jest mało plonotwórczy. Po pierwsze tą drogą można zaaplikować jednorazowo tylko 1-1,5 kg S/ha. Po drugie, z racji trudnego przemieszczania się tego pierwiastka z liści do organów generatywnych, działanie zastosowanej nalistnie siarki można określić jako kosmetyczne - tylko łagodzi objawy jej niedoboru w liściach.
Źródło: farmer.pl 16.02.2014 autor :Wojciech Konieczny
Grzegorz Baier WODR Poznań
Ruszył nowy sezon, a wraz z nim pojawiło się ryzyko pojawienia się w sprzedaży podrabianych pestycydów. Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin po raz kolejny przypomina by wystrzegać się podrabianych środków ochrony roślin.
Kampania prowadzona przez Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin ma na celu uświadomienie rolnikom istnienie ryzyka oraz konsekwencje jakie mogą się pojawić po zastosowaniu nielegalnych pestycydów.
Według szacunków EUROPOL podrabiane środki ochrony roślin mogą stanowić nawet 10-15% rynku. Problem ten dotyka w różnym stopniu wszystkie kraje europejskie. Podrabiane preparaty nie są poddawane badaniom. Co za tym idzie nieznany jest ich skład i nie można ocenić ich wpływu na środowisko i bezpieczeństwo w ich stosowaniu i produkcji żywności.
Złudna oszczędność:
Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin przedstawia dla przykładu prostą kalkulację:
Wyobraźmy sobie producenta ziemniaków, który chroni swoje uprawy przed agrofagami stosując środki ochrony roślin. Załóżmy, że za litr podstawowego herbicydu zapłaci 120 zł. Przy zastosowaniu pełnej dawki -2 l/ha oprysk kosztuje rolnika 240 zł/ha uprawy. Rolnik uzyskuję plon w wysokości 35 ton. Sprzedaję go i otrzymuję 16 tys. zł.
Załóżmy, że nielegalny herbicyd z nieznanego źródła kosztuje rolnika 30 proc. mniej, w takim przypadku zapłacił by 72 zł mniej za ochronę swojej uprawy. Na pewnym etapie produkcji okazuję się, że są one skażone niebezpiecznymi substancjami chemicznymi, co oznacza konieczność wycofania i utylizacji całej partii sprzedanych ziemniaków.
Czy dla oszczędności 72 zł warto narażać na niebezpieczeństwo cały łańcuch żywnościowy i zdrowie konsumentów, siebie i własną rodzinę na poważne straty finansowe, a środowisko naturalne na działanie nieznanych substancji chemicznych?
W jaki sposób należy się przed fałszywymi środkami ochrony zabezpieczyć?
Według Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin należy kupować środki ochrony roślin jedynie u autoryzowanego sprzedawcy, w sklepie lub hurtowni. Wszystkie zakupione środki powinny posiadać czytelną etykietą w języku polskim, która powinna być trwale przytwierdzona do opakowania, z wyraźnym zaznaczeniem nazwy producenta, z datą produkcji oraz numerem partii.Po dokonaniu transakcji zawsze należy żądać dowodu zakupu. Za każdy produkt kupiony w legalnym obrocie sprzedawca ma obowiązek wystawić i wręczyć kupującemu paragon lub fakturę, który jest podstawą do reklamacji towaru. Nie należy kupować pestycydów od przygodnych sprzedawców, na targowiskach lub w internecie.
W przypadku jakichkolwiek wątpliwości powinno się kontaktować z lokalnym inspektorem PIORIN.
Źródło: farmer.pl 07.03.2014
Grzegorz Baier WODR Poznań
Wczesną wiosną, gdy temperatura wzrośnie powyżej zera, mogą na rzepaku ozimym pojawić się pierwsze szkodniki. Spośród nich, pierwszy na polach pojawia się chowacz brukwiaczek następnie chowacz czterozębny. Warto już dziś przygotować żółte naczynia odławiające pierwsze osobniki, które pomogą monitorować stan zagrożenia tymi owadami.
W praktyce ciężko przewidzieć kiedy pojawią się pierwsze chrząszcze. Ogólnie przyjmuję się, że zimujące osobniki budzą się gdy temperatura gleby wynosi 5-7oC, a temperatura otoczenia oscyluję w granicach 10oC. Dobowa temperatura musi przekroczyć granicę 5-6oC.
Noce bywają jeszcze chłodne, ale w dzień temperatura przekracza już nawet 12oC. To daję sygnał by powoli zacząć obserwować zagrożenie ze strony chowaczy.
Najlepszą metodą obserwacji zagrożenia jest wystawienie żółtych naczyń i kontrolowanie liczebności odłowionych w nich chrząszczy.
Naczynia należy ustawić przynajmniej 25 metrów od brzegu pola i co 3 dni kontrolować ich stan. Jeżeli w naczyniu znajdzie się 10 chrząszczy lub znajdziemy 2-4 chrząszcze na 25 roślinach należy rozważyć ich zwalczanie.
Początkowo samica chowacza musi dokonać żeru uzupełniającego, a następnie składa jaja głównie poniżej wierzchołków pędów. Najczęściej wybiera owad najdorodniejsze pędy rzepaku. Największe szkody powoduje wówczas, gdy liczny nalot i złożenie jaj nastąpi w okresie największej wrażliwości rzepaku, to jest od początku wybijania pędów do osiągnięcia przez nie 30 cm wysokości. Dlatego bardzo ważnym jest by opryskać plantację zanim samice złożą jaja.
Według prowadzonej przez Instytut Ochrony Roślin obserwacji w 2013 roku 2,9 proc. roślin było porażonych chowaczem brukwiaczkiem. Szkodliwość owada w skali kraju od kilku lat oscyluje poniżej średniej wieloletniej i taki stan najprawdopodobniej utrzyma się w 2014 roku. Nie mniej jednak w województwach, w których rzepaku uprawia się dużo, rośliny będą bardziej narażone na uszkodzenia. Tym bardziej, że tegoroczna zima była stosunkowo łagodna można wiec się spodziewać, że wiele chrząszczy przezimowało.
Lokalnie w zeszłym roku stosunkowo silne porażenie chowaczem brukwiaczkiem powyżej 10 proc obserwowano w -okolicach Torunia i Tucholi, Przemyśla, Lubaczowa, Nowego Miasta Lubelskiego oraz Goleniowa. Największe nasilenie (ok. 30 proc.) obserwowano w powiecie drawskim na terenie tamtejszego oddziału IOR.
Źródło: Autor: farmer.pl/annakobus10-03-2014
Grzegorz Baier WODR Poznań
Pszczoły to wyjątek, a o wyjątkowości tych owadów decyduje ich niezastąpiona rola w przyrodzie i gospodarce człowieka oraz to, że wielu z nich grozi wyginięcie. Te ważne dla ekosystemu owady są nie tylko niezwykłe ze względu na swoją rolę, ale także ze względu na zachowanie. Wbrew powszechnie panującej opinii, nie wszystkie pszczołowate to gatunki społeczne, które żyją gromadnie w ulach lub gniazdach. Tylko część gatunków prowadzi życie np. w koloniach, a zdecydowana większość to samotnicy - samodzielnie budują gniazdo i zaopatrują je w pokarm - tłumaczy ekspert programu "Z Kujawskim pomagamy pszczołom" Anna Krzysztofiak z Wigierskiego Parku Narodowego. Zatem bez względu na to, jaką formę organizacji pracy i życia wybierają pszczoły, ich rola w przyrodzie jest tak samo ważna - zapylają rośliny. Dzięki nim aż 70 proc. roślin uprawnych wydaje plon. Tymczasem, w Polsce ponad połowa dziko żyjących pszczół, do których zalicza się np. trzmiele, murarki jest zagrożona wyginięciem. Naukowcy i działacze ekologiczni oceniają, że odbudowanie ich populacji będzie wymagało 10 lat globalnych działań.
Organizowana już czwarty raz akcja "Z Kujawskim pomagamy pszczołom" ma zwrócić uwagę na istotną rolę pszczół dla całego środowiska, wpływać na zmianę postaw społeczeństwa oraz promowanie proekologicznych zachowań, które przyczynią się do ochrony natury, a w szczególności środowiska przyjaznego pszczołom. Najnowsza edycja programu łączy w sobie trzy elementy: edukacyjny, badawczy i społeczny. W marcu w placówkach edukacyjnych ruszają Akademie Przyjaciół Pszczół. Jest to program dla dzieci w wieku 6-13 lat, do którego mogą przyłączyć się szkoły podstawowe, świetlice i domy kultury z całej Polski. Głównym jego celem jest nauka przez zabawę i ukazanie najmłodszym wyjątkowej roli pszczół w przyrodzie. W tym roku, w ramach akademii każda zaangażowana placówka edukacyjna, po zalogowaniu się na stronie programu (www.pomagamypszczolom.pl), będzie miała m.in. możliwość skorzystania z bezpłatnego pakietu kreatywnych scenariuszy zajęć i aktywności poruszających tematykę przyrodniczą. Przewidziano również konkurs z nagrodami w postaci wyposażenia pracowni przyrodniczej czy zestawów leksykonów przyrodniczych.
Wokół programu tworzymy ciekawe partnerstwo biznesu, organizacji pozarządowych, naukowców, specjalistów od pszczół i bioróżnorodności, sympatyków poszanowania środowiska zrzeszonych i nie zrzeszonych - co jest również wielką wartością samo w sobie. W naszej ocenie program daje szanse na skuteczną i ciekawą edukację o roli ekosystemów i ich znaczeniu dla człowieka, w tym szczególnie roli pszczół - skomentował Sławek Brzózek, prezes Fundacji Nasza Ziemia, która jest partnerem akcji. Jego zdaniem taka edukacja w Polsce jest bardzo potrzebna, bo poziom świadomości i wiedzy przeciętnego Polaka na ten temat jest jeszcze niski.
Jednym z narzędzi programu jest konkurs grantowy. Można w nim pozyskać nawet 8 tys. złotych na projekty edukacji o pszczołowatych i ekosystemach, w jakich występują, a także na działania na rzecz poszanowania środowiska, a zwłaszcza pszczołowatych. Organizatorem i koordynatorem konkursu grantowego „Z Kujawskim pomagamy pszczołom” jest Fundacja Nasza Ziemia – kontakt e-mailowy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.. Niezbędne informacje o konkursie, który potrwa do 28 lutego, znajdują się również na stronie internetowej programu (www.pomagamypszczolom.pl/konkurs-grantowy).
Program "Z Kujawskim pomagamy pszczołom" został objęty patronatem honorowym Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jego współorganizatorem jest producent oleju rzepakowego "Kujawski".
Lucyna Palicka WODR Poznań, SPD
Źródło: Serwis informacyjny portalu farmer.pl, autor PAP
Więcej...
Nostrzyk niegdyś bardzo popularny na naszych polach jest dziś prawie nieznany. Jest to roślina bardzo wartościowa, będąca również doskonałym pożytkiem pszczelim.
Nostrzyk swego czasu uprawiany na zieloną masę, dostarczał cennej paszy zawierającej dużo białka. Skarmiany był w formie zielonki, kiszonki, siana, suszu paszowego. Stanowił nieodłączny element płodozmianów rolniczych tak na żyznych, jak i bardziej ubogich glebach. Obecnie areał tej rośliny strączkowej uległ znacznemu zmniejszeniu w porównaniu areałem sprzed 30–40 lat.
W Polsce uprawiany jest nostrzyk biały i żółty, zwany też lekarskim. Nostrzyk biały jest wysokowydajną rośliną pastewną, dorastającą do wysokości 2 m. Ma małe wymagania klimatyczne, glebowe i uprawowe. Posiada wysoką wartość pastewną, niższą jednak od lucerny i koniczyny, przy czym te dwie ostatnie wymagają do uprawy bardzo dobrych gleb. Zawiera dużo kumaryny, co pogarsza smak zielonki. Najsmaczniejszy jest zebrany przed kwitnieniem, w wysokości 20–30 cm.
Ma duże znaczenie w odtwarzaniu struktury i podnoszeniu żyzności gleby. Na 1 hektarze może nagromadzić nawet 300 kg azotu. Pobiera dużo fosforu, potasu i wapnia z głębszych warstw gleby, gdyż ma silnie rozwinięty system korzeniowy. Nadaje się więc na zielony nawóz, zwłaszcza pod okopowe. W mieszance z trawami nadaje się do umacniania nasypów, skarp, stoków i rowów. Jest wytrzymały na niskie temperatury i susze letnie. Ma małe wymagania glebowe: uprawia się go na glebach żwirowatych i piaszczystych, słabo gliniastych, ale zasobnych w wapń. Nie znosi gleb podmokłych i kwaśnych. Nie urośnie jednak na całkowitym piasku.
Uprawa nostrzyka
Nostrzyk uprawiany w plonie głównym sieje się jak najwcześniej wiosną. Terminu siewu nie należy opóźniać, gdyż do dobrego kiełkowania nasiona wymagają dużo wilgoci. Można go też wsiewać w zboże jare lub siać jako poplon.
W pierwszym roku uprawy zbiera się jeden pokos zielonki, a w drugim dwa pokosy. W uprawie na nasiona zbiera się w pierwszym roku jeden pokos zielonki, zaś w drugim zbiera się nasiona. Nostrzyk biały zakwita pod koniec czerwca i kwitnie w lipcu. Zbiór nasion prowadzi się pod koniec sierpnia i na początku września, plon wynosi od 6 do 8 q z 1 ha.
Nostrzyk dla pszczół
Do celów pszczelarskich można wysiewać nostrzyk razem z facelią. Siew wykonuje się jak najwcześniej wiosną, zmniejszając ilość nasion facelii. Facelia zakwitnie w pierwszym roku użytkowania, a nostrzyk w drugim. Można też wysiewać nostrzyk po zbiorze żyta ozimego na zielonkę, pod koniec maja i na początku czerwca oraz po zbiorze jęczmienia ozimego.
W drugim roku użytkowania można nostrzyk kosić dwa razy, niedługo po zakwitnięciu. Wtedy pszczoły skorzystają z kwitnącej plantacji pod koniec czerwca i w sierpniu – wrześniu. Nostrzyk uprawiany w plonie głównym kwitnie do 5 tygodni, przez cały lipiec, a jego wydajność miodowa z uprawy polowej wynosi od 400 do 600 kg surowca miodowego z 1 ha. Wydajność nostrzyku występującego w siedliskach naturalnych jest mniejsza i wynosi około 200 kg/ha. Wydajność pyłkowa to 40–90 kg pyłku z 1 ha. Pszczoły oblatują nostrzyk od południa do wieczora. Ze względu na głęboki korzeń palowy może nektarować nawet w czasie suszy.
Miód nostrzykowy jest jasny, o przyjemnym aromacie nieco przypominającym wanilię. Po skrystalizowaniu jest biały lub żółtawy.
Nostrzyk dla zdrowia
Nostrzyk żółty jest rośliną stosowaną w zielarstwie. Jako surowiec zielarski zbiera się kwitnące końcówki pędów. Suszy się je w przewiewnym miejscu, usuwa liście i zdrewniałe łodyżki. Kwiaty zawierają związki kumarynowe, melilotynę, związki flawonowe, garbniki oraz witaminę C i E. Wywar z suszonych kwiatów stosuje się zewnętrznie głównie w stanach zapalnych skóry.
Stosuje się też napar do przemywania w zapaleniu powiek i spojówek. Napar z nostrzyka stosowany wewnętrznie działa przeciwzakrzepowo, udrażnia naczynia krwionośne, przyspiesza przepływ krwi, poprawia ukrwienie narządów, łagodzi bóle głowy i nerwobóle.
Ziele nostrzyka żółtego ma też zastosowanie do odstraszania moli w szafach z odzieżą.
Lucyna Palicka WODR w Poznaniu, SPD
Anetta Wejner–Wiśniewska
KPODR Minikowo, Oddział w Zarzeczewie,
Hotel dla owadów zapylających to specjalna konstrukcja zbudowana po to, aby dać im schronienie i miejsce do rozmnażania. Ważne jest to szczególnie w miastach, gdzie ich naturalne siedliska są najczęściej niszczone. Owady te są niezbędne dla zdrowego funkcjonowania parków i zieleni miejskiej.
Zakończyła się akcja społeczna Greenpeace „Adoptuj Pszczołę". W miesiąc udało się zebrać pieniądze na budowę 100 tzw. „hoteli" dla pszczół i owadów zapylających w polskich miastach. Greenpeace przystąpi do ich budowy na wiosnę 2014 r. Projekt był kolejną odsłoną kampanii „Przychylmy Pszczołom Nieba", mającej na celu ochronę pszczół miodnych i owadów zapylających, które masowo wymierają m.in. w wyniku chemizacji rolnictwa, zmian klimatycznych, chorób oraz niszczenia siedlisk.
Hotele stawiamy dlatego, że owady zapylające nie mają strażników i opiekunów, jakich mają pszczoły miodne - powiedziała Katarzyna Jagiełło, koordynatorka akcji. Według danych Greenpeace populacja owadów zapylających maleje, ale na całym świecie rośnie liczba upraw roślin zależnych od zapylaczy. Samo zmniejszanie się populacji owadów związane jest z wieloma czynnikami - chorobami, środkami owadobójczymi czy zmianami klimatu. Hotele w mieście są jednak potrzebne przede wszystkim dlatego, że "zbyt starannie" dbamy o parki i ogrody. Przez strzyżenie traw, grabienie liści i równanie ziemi owady nie mogą znaleźć bezpiecznego schronienia.
Każda akcja, która ma na celu propagowanie wiedzy na temat pszczół, jest bardzo cenna, bo wiedza w społeczeństwie na ten temat jest znikoma. Dorośli ludzie myślą, że pszczoła to tylko miód i nic więcej, a 1/3 naszego pożywienia powstaje dzięki pszczołom. Cała nasza przyroda oparta jest w większości na roślinach, które wymagają zapylenia.
Sto takich hoteli to już znacząca ilość, ale najważniejsza w tej akcji jest wartość edukacyjna. Jeżeli te hotele będą budowane w miejscach uczęszczanych przez ludzi i znajdzie się tam tablica informacyjna, to doprowadzi to do zwiększenia wiedzy Polaków na temat pszczół.
Akcja budowania hoteli będzie związana z programem edukacyjnym na rzecz ochrony pszczół, skierowanym do uczniów i osób zajmujących się ogrodnictwem w miastach.
Pierwszy taki hotel zbudowany został w Warszawie na Polach Mokotowskich. To projekt organizacji Greenpeace, która postanowiła walczyć o przetrwanie tych pożytecznych owadów. Postawiony na Polu Mokotowskim hotel dla owadów zapylajacych, to specjalna konstrukcja wybudowana w celu stworzenia schronienia i miejsca do rozmnażania się owadów. Konstrukcję wypełniono naturalnymi materiałami, takimi jak drewno, słoma, glina patyki, tyczki bambusowe, suche liście, pokruszone cegły i doniczki gliniane. W przeciwieństwie do tradycyjnego ula, mogą mieszkać w niej różne gatunki owadów zapylających, takie jak np. pszczoły samotnice, trzmiele i inne pszczołowate, motyle, biedronki, złotooki oraz tzw. bzygowate, czyli owady z rzędu muchówek.
Jak podkreśla Greenpeace owady te są niezbędne dla zdrowego funkcjonowania parków i zieleni miejskiej, w której ich naturalne siedliska są coraz częściej niszczone. - Co trzecią łyżkę spożywanego pokarmu również zawdzięczamy pracy pszczół i owadów zapylających. Roczna wartość zapylenia oceniania jest na około 265 mld euro. To są ogromne pieniądze.
Do kampanii przyłączają się znani aktorzy, ludzie ze świata kultury, m.in. Zbigniew Wodecki (znany m.in. z piosenki o pszczółce Mai) oraz Marcin Bosak - pszczoły i dzikie zapylacze, swoją ciężką pracą przy zapylaniu, od tysięcy lat pomagają nam w produkcji żywności i upiększają świat. Czas byśmy my zadbali o nie - podkreślił aktor.
Lucyna Palicka, WODR w Poznaniu, SPD
Źródło: Farmer, autor: Greenpeace/Janusz Ratecki
Czy wiesz,że...Ministerstwo środowiska zamierza umieścić norki amerykańskie i jenoty na liście zwierząt obcych dla środowiska?
Przygotowane przez Jolanta Szydłowska..na stronie internetowej nooblandia.com zajmującej się m.in. tematami związanymi z ochroną środowiska Sebastian Kubiak zamieścił relację z wywiadu jakiego udzielił Szczepan Wójcik, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowychagencji informacyjnej Newseria.Ma to związek z zamiarem uznania przez Ministerstwo Środowiska norki amerykańskiej hodowlanej i jenota za gatunek obcy dla środowiska.Jest to efekt m.in.protestów ekologów ,którzy obawiają się ,że w przypadku uwolnienia się tych zwierząt z ferm hodowlanych zagrażać one będą innym gatunkom czym poczynią szkody w środowisku przyrodniczym.Hodowcy zwierząt futerkowych obawiają się,że spowoduje to znaczne obciążenie dla nich ponieważ będą musieli uzyskiwać za każdym razemzezwolenie, nahodowlę, zakup czy sprzedaż norki amerykańskiej hodowlanej lub jenotów. Może to doprowadzić do upadku hodowli norek i jenotów w Polsce na co tylko czekają hodowcy z innych krajów m.in. Dani. Zdaniem hodowców pomysł Ministerstwa Środowiska jest merytorycznie nieuzasadniony.Szczepan Wójcik udowadniał,że badania naukowe wyraźnie wskazują na różnice między norką hodowlaną a norką żyjącą wolno.Norki hodowlane są większe,mają inną okrywę włosową i przewód pokarmowy i zatraciły instynkt polowania przez co nie zagrażają innym gatunkom.Dodał też ,że norka amerykańska żyje już w naszym środowisku i trudno uznać ją za obcą dla niego.Dodałteż,że w żadnym kraju unijnym nie uznaje się tych zwierząt za inwazyjne.Przypuszcza,że na dążenie do uznania norki amerykańskiejjako gatunku inwazyjnego w Polsce mogą mieć też wpływ działania producentów innych państwm.in. Dani ,którym zależy na ograniczeniu tej hodowli w naszym kraju .Do tej pory zaopatrywali się w paszę dla swoich norekw naszym kraju a obecnie, ze względu na rozwój tej branży u nas, cała prawie pasza jest zużywana przez naszych odbiorców.Jesteśmy drugim po Dani państwem jeśli chodzi o ilość posiadanych norek(Dania posiada 20 mln norek a Polska 4 mln )., Prezes PZHiPZF podkreślił fakt ,że rezygnacja z hodowli norek i innych zwierząt futerkowych spowoduje ,że pracę może stracić wielu ludzi ponieważ ok.10 tyś.osób obsługuje fermy istniejące na terenie Polski a ok. 4 tyś pracuje w otoczeniu tj.,producencipasz,sprzętu iweterynarze. Dodał też ,że istotne znaczenie ma też fakt ,że nasze fermy zużywają odpady z przetwórstwa drobiu i ryb na łączną sumę ok.760mln zł , które trzeba by zutylizować podnosząc koszty produkcji wyrobów z drobiu czy ryb.
. (biznes.newseria.pl)
Podsumowanie działalności za 2013 rok w powiecie tureckim
We wtorek 11 marca 2014 r. w Sali konferencyjnej Urzędu Miasta w Turku odbyło się Podsumowanie działalności doradczej w powiecie tureckim. Wszystkich przybyłych gości i rolników, około 50 osób, powitała Grażyna Jóźwiak – kierownik Zespołu Doradczego w Turku. Na spotkanie przybyli między innymi burmistrz Dobrej Andrzej Piątkowski, burmistrz Tuliszkowa Grzegorz Ciesielski, wójt Przykony Mirosław Broniszewski oraz kierownik ARiMR BP w Turku Tadeusz Gebler, Kierownik PIORiN w Turku Tadeusz Grzelak i Jan Radzimski Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Pani Kierownik przedstawiła sprawozdanie z działalności doradczej za 2013 rok oraz omówiła plan pracy doradczej zaplanowany do realizacji w 2014 roku.
Następnie głos zabrali zaproszeni goście.
Pan Tadeusz Gebler przedstawił sprawozdanie z działalności Agencji za 2013 rok, a w szczególności sprawozdanie z obsługi wniosków obszarowych. Poinformował również rolników o nowej kampanii przyjmowania wniosków oraz o zmianach obowiązujących w 2014 roku.
Pan Tadeusz Grzelak poinformował rolników o przeprowadzonych przez Inspekcję w 2013 roku kontrolach dotyczących GMO w uprawie kukurydzy oraz planowanych kontrolach związanych z integrowaną ochroną roślin.
Pan Jan Radzimski przedstawił problemy związane z afrykańskim pomorem świń.
W części szkoleniowej spotkania wykład nt. Uprawa roślin bobowatych ze zbożami i jej praktyczne zastosowanie przedstawili Grażyna Jóźwiak i Krzysztof Kwinciak – doradcy z Zespołu Doradczego w Turku. Omówiono agrotechnikę roślin strączkowych oraz dobór gatunków i odmian do mieszanek zbożowo-strączkowych. Następnie Janusz Jurkiewicz – doradca ZD w Turku specjalizujący się w odnawialnych źródłach energii omówił nowe rozwiązania w budownictwie, dotyczące przede wszystkim budownictwa energooszczędnego. Zaprezentował również przykłady funkcjonujących już budynków energooszczędnych, zarówno w kraju jak i zagranicą.
W spotkaniu uczestniczyła również Elżbieta Dryjańska – specjalista branżowy z WODR Poznań, która odpowiadała na pytania rolników dotyczące zmian w programie rolnośrodowiskowym zarówno w roku 2014, jak i w nowym okresie budżetowym.
Na zakończenie spotkania rolnicy dyskutowali o problemach dotyczących rolnictwa, o projekcie zmian WPR na lata 2014-2020 oraz problemach zbytu płodów rolnych na rynku krajowym.
Maria Kamecka
Zespół Doradczy w Turku
Zdjęcia – Zofia Szymańska