Nastroje w branży mleczarskiej nie są najlepsze. Mówi się o kryzysie, a nawet o bardzo trudnej sytuacji niektórych gospodarstw i przetwórców białego surowca. Spadek cen mleka, embargo rosyjskie, ograniczony eksport produktów mlecznych do Chin, susza, która niekorzystnie wpłynęła na pasze objętościowe, kary, jakie niektórzy hodowcy muszą odprowadzać przez najbliższe lata do budżetu Unii Europejskiej, oraz niskie spożycie w naszym kraju artykułów spożywczych nie nastrajają do produkcji. Jednym słowem mamy kryzys! Tutaj należy zastanowić się, jak to przetrwać.
,,Nigdy nie trać szansy, jaką stwarza dobry kryzys”. Samo określenie, że kryzys może być dobry, wydaje się szokujące. To jednak bardzo mądre stwierdzenie, bo wtedy kiedy jest źle szukamy bardziej efektywnych rozwiązań. Zarówno producent mleka, jak i przetwórca powinien dążyć do konsolidacji, która jest kluczowym wyzwaniem determinującym konkurencyjność sektora mleczarskiego. Wzrost koncentracji produkcji surowego mleka jest istotny. Podobnie jak w przypadku wzrostu dynamiki koncentracji, również w zakresie wzrostu dynamiki wzrostu wydajności krów, Polska nie ma się czego wstydzić. Odnotowaliśmy najwyższą dynamikę wzrostu – 18% na krowę rocznie (w latach 2004-2014 osiągając 5517 kg mleka). W tym samym czasie wydajność zwierząt w Niemczech i Danii zwiększyła się odpowiednio o 11% i 8%. Niestety niemieckie krowy dają średnio o ok. ¼, a duńskie o ok. 1/3 surowego mleka więcej niż polskie. Znacznie wolniej postępuje wzrost na poziomie przetwórstwa. W zakresie organizacji i zarządzania polskie mleczarnie mają jeszcze wiele do zrobienia. Niestety w obu przypadkach dystans, jaki nas dzieli od liderów europejskiego mleczarstwa, jest duży. Przeciętny polski dostawca hurtowy utrzymuje ok. 14 krów i sprzedaje w ciągu roku do mleczarni niewiele tysięcy kilogramów mleka, podczas gdy niemiecki dysponując stadem około 50 krów dostarcza kilkaset tysięcy więcej. Takie znaczne rozdrobnienie wśród naszych dostawców oznacza wyższe koszty pozyskiwania surowca do przerobu. W przypadku wydajności pracy, w rodzinnym gospodarstwie zajmującym się produkcją mleka godzina pracy przynosi zaledwie 17 kg surowca, podczas gdy w Niemczech 90 kg, a w Danii 255 kg. Dynamika poprawy wydajności pracy w Polsce jest niska. Rozdrobnienie w przetwórstwie jest ewidentne. W Niemczech funkcjonuje około 200 mleczarń. U nas jest podobnie, jednak przerób wynosi tam ok. 30 mld kg, a w Polsce ponad 9 mld kg. Wiele mleczarń podjęło trud konsolidacji, ale przebiega ona bardzo powoli. Przyczyną tego jest duży opór ze strony małych spółdzielni mleczarskich. Każdy zarząd firmy chce utrzymać swoje stanowiska. Choć nasze przetwórstwo na przestrzeni poprzednich lat bardzo się unowocześniło, to może nie sprostać konkurencji ze strony dużych międzynarodowych koncernów. Każdy ze światowych potentatów, takich jak Lactalis, Nestle, Fonterra, Danone, Campina czy Arla, przerabia ponad 10 mld kg mleka. Tymczasem nasza największa polska mleczarnia – ok. 1,5 mld kg. Branża mleczarska znalazła się w systemie naczyń połączonych i zależna jest od światowego zapotrzebowania na produkty mleczarskie. Z Polski eksportujemy ich ok. 30% i dlatego należy skorzystać z atutów: niższej ceny ziemi, dużych rezerw wydajności mlecznej, tańszego surowca, znakomitej polskiej jakości artykułów nabiałowych, aby sprostać konkurencyjności.
Trzeba więc dynamicznie konsolidować sektor mleczarski i promować nasze marki na rynkach, by były rozpoznawalne przez konsumentów na całym świecie. Tylko konsolidacja w dobie nasilającej się globalnej konkurencji stwarza większe możliwości inwestowania w nowoczesne linie technologiczne, innowacje organizacyjne, produktowe, procesowe, a tym samym zwiększa siłę przetargową na płaszczyźnie szeroko pojętego handlu.