Podczas wakacyjnych wyjazdów warto zwrócić uwagę na zagospodarowanie przestrzeni i estetykę niektórych miejscowości. Zdarzają się takie, których nie opisano w żadnych przewodnikach czy katalogach, a są lokalnymi perełkami. Takim miejscem jest Zalipie – mała wioska w województwie małopolskim, znajdująca się w okolicy Tarnowa.
W Zalipiu mieszkańcy dbają o to, aby wszystko było piękne i kolorowe. Przetrwała tam tradycja przyozdabiania i malowania wszystkiego ludowymi wzorami. Malowane są na kolorowo i przyozdabiane kwiatami domy, płoty, studnie, mury, budy dla psów, a nawet przedmioty codziennego użytku. Z opowieści mieszkańców wynika, że wszystko zaczęło się w XIX wieku, kiedy gospodynie chciały zakryć na swoich domach zabrudzenia z sadzy. Nie wystarczyło im pomalowanie ludowymi wzorami zabrudzonych miejsc. Zaczęły malować wejścia do domów, a także upiększać całe zagrody. W ten sposób wioska stała się bajecznie kolorowa.
Tradycja malowania chat powstała tu około 100 lat temu, kiedy to dziesięcioletnia dziewczynka Felicja Curyłowa zaczęła przyozdabiać czarny od sadzy sufit w sieni. Zaczęła malować wnętrze kuchni przy piecu, a potem całą zagrodę. Jej pomysł podchwyciły sąsiadki i w ten sposób powstał nowy zwyczaj. Sztuka malowania domostw nie została przeniesiona tylko do muzeum, ale jest żywą tradycją ponawianą każdego roku. Co roku po Bożym Ciele w wiosce zdzierane są stare malunki, domy malowane są na biało, a kobiety tworzą nowe, świeże wzory. W tej miejscowości każdego roku odbywają się również konkursy na najpiękniej przyozdobione domy. Biorą w nim udział dzieci i dorośli.
Po śmierci pani Felicji Curyłowej cała jej zagroda w Zalipiu działa jako oddział Muzeum Okręgowego w Tarnowie. Zagrodę tworzy budynek mieszkalny, obora i stodoła, rozmieszczone na planie litery U. W 1981 roku, aby urozmaicić muzeum, na przylegające do posesji pole przeniesiono z innej części Zalipia tzw. chatę biedacką. Cały teren muzeum otoczono plecionym płotem. Opiekunką muzeum została mieszkająca naprzeciwko wnuczka zalipiańskiej artystki – pani Wanda Racia. Nauczona malowania przez swoją babcię, zajmuje się dziś nie tylko oprowadzaniem zwiedzających po obejściu, ale również co roku, przed Bożym Ciałem, odnawia zewnętrzne malowidła.
Często narzekamy na szarość i nijakość naszych miejscowości. Zróbmy więc coś pozytywnego dla siebie i całej społeczności. Zacznijmy żyć lepiej, pogodnie i kolorowo, jak mieszkańcy tej małej wioski z Podkarpacia. Zachęcam do wyjazdu w tamte strony lub prześledzenia stron internetowych, aby znaleźć inspirację i pomysł na swoją wieś → zobacz.