W drugiej połowie lipca pola rozzłacają się od pszenicy, jęczmienia, owsa. Srebrzą się od dojrzałych kłosów żyta oraz łuszczyn rzepaku. Dla rolników nadchodzi czas wytężonej pracy i wysiłku związanego ze zbiorem zbóż posianych jesienią i wiosną. Rolnicy czekają, aby ruszyć kombajnami w pole. Z niepokojem patrzą na niebo. Potrzebny wcześniej deszcz podczas żniw jest tylko przeszkodą. Obserwują pogodę i wychwytują te dni, kiedy świeci słońce, a niebo jest bezchmurne. Gdy nadchodzi odpowiednia pogoda, wyruszają maszynami w pole i po kilku dniach praca jest zakończona. A jak to dawniej było i jakie zwyczaje towarzyszyły gospodarzom w żniwny czas?
Pora sprzętu zboża, po długim oczekiwaniu w trakcie ,,przednówka”, była gorąco upragnioną czynnością gospodarza. Żniwa traktowano jako wielkie święto i radosny czas. Mimo że był to okres wytężonej pracy i wysiłku, nagroda w postaci zebranych z pola płodów rolnych była wielką motywacją i satysfakcją. Czas żniw był też czasem wesołości, a żniwiarze szli do pracy ze śpiewem na ustach. Śpiew ten towarzyszył im podczas pracy i podnosił na duchu. Pomimo że czas zbioru zbóż przypadał zazwyczaj na drugą połowę lipca, to w tradycji ludowej przyjęte było, że głos przepiórki (pódźcie żąć, pódźcie żąć) był znakiem i sygnałem do rozpoczęcia żniw. Sprawdzano stan słomy i twardości ziarna, przełamując je na pół. Za najlepszy dzień na rozpoczęcie żniw uznawano sobotę jako dzień poświęcony Matce Bożej. Początek żniw określano mianem zażynki. W ten dzień ważnym było choćby dwa snopki ukosić, byleby tylko rozpocząć w sobotę i czekać dalej na stosowną pogodę. Koszenie rozpoczynano od miejsca obsianego święconym ziarnem w kształcie krzyża. Wykonywano przy tym rytuały religijne – znak krzyża oraz odmawiano modlitwę z prośbą o dobre żniwa. Pierwsze kłosy zboża układano na krzyż. Wierzono, że wtedy całe zboże zbierze się suche, a plony będą lepsze. Gospodarz musiał ściąć pierwszy snop. Zabierano go do domu i przechowywano do świąt Bożego Narodzenia, aby w Wigilię ustawić w kącie izby. Do pracy wstawano bardzo wcześnie rano, wraz z pianiem kogutów, często o czwartej rano. Kosiło się do południa, a kiedy słońce stawało w zenicie przerywano pracę na posiłek i odpoczynek. Wierzono, że w południowej godzinie na ziemię przybywają demony i duchy, które przeszkadzają w pracy sprowadzając deszcz, a nawet chorobę na żniwiarza. Do pracy ubierano się w lniane koszule i spodnie, które zapewniały chłód i były przewiewne.
Dawniej zboże ścinano tylko sierpem, który zawsze musiał być poświęcony. Długo broniono się przed używaniem kosy, ponieważ uznawano ją za symbol śmierci. Wierzono, że zboże daje chleb i nie godzi się kosić tym narzędziem. Z czasem jednak pokonano ten „zabobon” i zaczęto kosić kosą, przez co zmieniły się zwyczaje, a czas żniw się skrócił. Kosiarze szli w rzędzie, krok za krokiem kładąc zboże na tak zwaną „ścianę”, w kierunku wyznaczanym przez słońce, ze wschodu na zachód, czyli od lewej do prawej strony. Całodzienna wędrówka słońca wyznaczała porządek pracy. Za mężczyznami szły kobiety, które zgięte w pół podbierały ścięte zboże i wiązały w połowie powrósłem zrobionym ze słomy. Bardzo ważny był sposób stawiania zboża w mendle. Stawiano je zawsze kłosami do góry w tzw. dziesiątek składający się z dziesięciu snopków. Cztery z nich tworzyły środek, pozostałe ustawiano po bokach. Takie ustawianie snopków było kryjówką przed słońcem oraz ulewnym deszczem, a także schronieniem dla dzieci, które zabierano ze sobą na pole. Dzieci były pomocne w czasie żniw, zbierały kłosy na polu, aby nic nie zostało i nie zmarnowało się. Zdarzało się, że układano snopki po piętnaście w mendle.
Kupki zboża ściętego kosą w okolicy Augustynowa, gm. Dąbie.
Po zakończeniu żniw na polu pozostawał niezżęty fragment – kępa zboża, nazywana kozą, brodą, wereją lub przepiórką – inaczej w różnych regionach. Tak zostawioną brodę związywano słomą i dekorowano kwiatami, czasami wkładano na środek kamień, a na niego chleb, szczyptę soli, a nawet monetę. Część uciętych kłosów z przepiórki układano w bukiecik, przynoszono do domu i wkładano za święty obraz. Ważnym zwyczajem było trzykrotne oborywanie przepiórki dookoła – symbolizowało to zakończenie żniw. Po tych zabiegach następował poczęstunek. Gospodarz zwoływał wszystkich do domu, częstował kiełbasą, kapustą i wódką.
Żniwa w Polsce trwały ponad miesiąc, najczęściej do 15 sierpnia. Po ścięciu zboża, kolejnym ważnym elementem żniw niepozbawionym odpowiednich zachowań i magicznych zabiegów, było zwożenie zboża do stodoły. Podczas zwózki nie wolno było rozmawiać, ani śpiewać, aby nie informować szkodników, że zboże jest gromadzone w stodole. Stodołę należało odpowiednio zabezpieczyć przed myszami i innymi zwierzętami poprzez porozwieszanie święconych ziół, które miały właściwości odstraszające. Należały do nich liście dziewanny pospolitej i ostrożenia lancetowatego. Do zabezpieczenia przed piorunem stosowano, święcone na ołtarzu w trakcie Bożego Ciała, gałązki brzozowe. Przybijano je gwoździkami na wrotach i w ten sposób zabezpieczano budynek. Snopki zwiezione do stodół należało ściśle układać w sąsiekach (zapolach), tak aby snopek leżał koło snopka, kolejno rzędami. Czekały tam na młócenie zimą. Zboże, które się nie zmieściło w budynku układano w sterty.
Czas żniw był szczególnym okresem w życiu na wsi. Podczas zbioru plonów przeplatały się działania praktyczne, magiczne oraz religijne. Rozwijały się i pogłębiały relacje międzyludzkie.