Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to co wydaje nam się zwyczajami w 100 procentach chrześcijańskimi i swojskimi, to w istocie istny tygiel – pogaństwo, średniowieczne przesądy i nauka Kościoła wzajemnie się przeplatają.
Wystarczy zwrócić uwagę na datę świąt Bożego Narodzenia – w okolicach przesilenia, kiedy mamy do czynienia z najdłuższą nocą w roku. „Honorowanie” poprzez świętowanie ważnych momentów kalendarza było znane już ludom starożytności, kiedy takie daty wyznaczały np. narodziny jakiegoś bóstwa. Wydaje się, że na wyznaczenie daty 25 grudnia jako święta Bożego Narodzenia miał wpływ kult starożytnego perskiego boga Mitry, dość popularnego w Imperium Rzymskim. Według mitów Mitra – bóg światła, mądrości oraz moralności urodził się właśnie tego dnia. Bardzo prawdopodobne, że Kościół w pewien sposób „zagospodarował” pogańską datę. Inne źródła twierdzą, że ustalenie daty Bożego Narodzenia na 25 grudnia wiąże się z apokryfami, które jako datę zwiastowania Maryi podają 25 marca – po dodaniu 9 miesięcy rzeczywiście otrzymamy końcówkę grudnia.
„Zagospodarowanie” przez chrześcijaństwo starych tradycji pogańskich miało miejsce również w Polsce. Po przyjęciu chrztu przez Mieszka I cały kraj przyjmował stopniowo nową wiarę, a że zarówno natura, jak i kultura nie znoszą pustki, stare obyczaje musiały być w pewien sposób zmodyfikowane (ale niecałkowicie wyparte). Doskonałym przykładem są bożonarodzeniowe tradycje, choćby np. sama Wigilia, która – jeśli sięgnąć do wierzeń pogańskich – zbiega się w czasie ze świętem ku czci narodzin słowiańskiego boga słońca i ognia.
Puste miejsce przy stole również jest spadkiem po naszych pogańskich przodkach, którzy wierzyli, że w tym okresie roku dom odwiedzają dusze zmarłych. W niektórych domach puste nakrycie nie jest przeznaczone tylko i wyłącznie dla niespodziewanego gościa, ale także duchów przodków. I to m.in. dlatego dla dusz zmarłych zostawiano porcje wigilijnych potraw. Ponadto, gdy przystępowano do wigilijnej wieczerzy, czyniono nad miejscami do siedzenia ruchy dłońmi naśladujące wymiatanie lub dmuchano bądź stukano w stół, aby nie przysiąść przebywających tam duchów.
Jak wskazują badacze polskiej tradycji, symbolika niektórych potraw i rekwizytów, tradycyjnie kojarzonych z wigilijnym stołem, nawiązuje do starosłowiańskich obrządków i zwyczajów.
ZWYCZAJE BOŻONARODZENIOWE
Świętowanie urodzin Jezusa
„Pierwsi chrześcijanie nie czcili rocznicy narodzin Jezusa, gdyż uważali świętowanie czyichkolwiek urodzin za obyczaj pogański”.
Dzień 25 grudnia
Nie ma dowodów, że jest to dzień narodzin Jezusa. Przywódcom kościelnym chodziło prawdopodobnie o to, by dopasować tę datę do rzymskiego pogańskiego święta obchodzonego w okresie przesilenia zimowego.
Opłatek
Oprócz białego opłatka, przeznaczonego na komunikanty i do łamania się podczas Wigilii, wypieka się również kolorowy, przeznaczony dla zwierząt domowych i bydła. Na Śląsku znany jest tzw. „radośnik”, czyli opłatek posmarowany miodem, dawany dzieciom.
Kolędy
Termin kolęda wywodzi się najprawdopodobniej od łacińskiego calendae (wym. kalende) oznaczajacego w dosłownym tłumaczeniu „pierwszy dzień miesiąca”. Dawni Słowianie nazywali tak pierwszy dzień roku (pierwotnie utożsamiany z przypadającym na przesilenie zimowe Świętem Godowym, a następnie z dniem Bożego Narodzenia), a także noworoczny upominek. Następnie obyczaj ten przeniesiono wyłącznie na święto Narodzenia Pańskiego. Z czasem kolęda zaczęła oznaczać „wizytę księdza w domu”, „pieśń bożonarodzeniową” i „obrzęd ludowy związany z chodzeniem po domach”. Śpiewane po wieczerzy kolędy nie od samego początku miały charakter stricte religijny – stały się takie dopiero na przełomie XV i XVI wieku. Najstarsza zachowana polska kolęda pochodzi z 1424 roku i zaczyna się od słów: „Zdrów bądź, królu anielski”.
Sianko
Jest to jeden z tych elementów, który dość mocno świadczy o związkach z pogaństwem. Warto zaznaczyć, że na początku sianko nie trafiało pod obrus, ale było obecne przy wigilijnej wieczerzy w postaci postawionego pod ścianą snopa, co miało zapewnić dobrobyt. Co ciekawe, siana nie kojarzono początkowo również ze żłóbkiem, w którym narodził się Jezus – stało się tak dopiero mniej więcej w XVII wieku.
Tradycja wkładania siana pod obrus podczas wigilijnej wieczerzy sięga czasów starosłowiańskich. Kładziono je nie tylko pod obrusem (czasem zamiast obrusa używano płachtę siewną – rekwizyt związany z magią płodności), ale także pod stołem. Miało to zapewnić domownikom pomyślność w nadchodzącym roku. Niektórzy badacze uważają, że może to być pamiątka starosłowiańskich obiat, spożywanych na kurhanach, miejscach pochówku, często na zwiędłych trawach. Zostawiano tam pożywienie dla zmarłych. Być może siano pod wigilijnym obrusem to dalekie echo tego zjawiska. Natomiast w interpretacji chrześcijańskiej siano przypominając okoliczności narodzenia Jezusa symbolizuje ubóstwo betlejemskiej stajenki.
Wcześniej w kulturze ludowej Słowian zamiast choinki pojawiał się snop zboża zebranego na początku lub na zakończenie żniw. Był on stawiany, podobnie jak dziś choinka, w miejscu szczególnym w izbie, zwanym też świętym kątem, gdzie wisiały święte obrazy lub krzyż, ale i inne symbole niekoniecznie odnoszące się w bezpośredni sposób do chrześcijaństwa, tj. różnego rodzaju pająki ze słomy czy przystrojone suszonymi jabłkami gałązki jodłowe. Snop, zwany też dziadem, symbolizował przodków. Był to również dobry przykład dialogu tradycji chrześcijańskiej z dawniejszymi obrzędami, ponieważ ziarna z tego snopa były święcone w kościele.
Choinka, a często i szopka bożonarodzeniowa
Występujący wśród pogańskich narodów Europy kult drzew przetrwał po przyjęciu przez nie chrześcijaństwa. Kult ten zachował się między innymi w „tradycji ustawiania choinki przy wejściu lub we wnętrzu domu podczas wakacji zimowych”.
Wiadomo, że choinka trafiła do naszego kraju z Niemiec w drugiej połowie XVII wieku. Szerszą popularność zyskała jednak 100 lat później. Coraz mniej osób zdaje sobie sprawę z tego, że drzewko jest symbolem biblijnego „drzewa poznania dobra i zła” z Księgi Rodzaju.
Dawniej na wsiach przyniesienie choinki do domu miało cechy kradzieży obrzędowej: gospodarz rankiem w Wigilię udawał się do lasu, a wyniesiona z niego choinka czy gałęzie, „ukradzione” innemu światu, za jaki postrzegany był las, miały przynieść złodziejowi szczęście.
Tradycja przynoszenia żywego drzewa do domu być może ma też swe korzenie w praktykowanym dawniej stawianiu w czasie adwentu przystrojonego drzewka w przedsionku kościoła. Dziś bez choinki nie może obyć się żaden dom ani miejsce publiczne.
Prezenty
Do dzisiaj panuje zwyczaj, że pod choinką znajdują się prezenty przyniesione w wigilijny wieczór przez postacie obdarowujące dzieci i dorosłych. W zależności od regionu jest to: Święty Mikołaj (którego pierwowzorem jest autentyczna postać), Dzieciątko (Górny Śląsk), Aniołek (Galicja i Śląsk Cieszyński) lub Gwiazdor (Wielkopolska, Kujawy, Pomorze). Wśród Polaków na Kresach Wschodnich może być to także Dziadek Mróz.
Obdarowywanie się, biesiadowanie, zabawy
Wiele wesołych praktyk towarzyszących Bożemu Narodzeniu było wzorowanych na Saturnaliach, rzymskim święcie obchodzonym w połowie grudnia. Zapożyczono z niego na przykład wystawne ucztowanie, obdarowywanie się prezentami i palenie świec. Podczas ich trwania zawieszano wszelką pracę i interesy.
Jemioła, ostrokrzew
„Druidzi przypisywali magiczne właściwości zwłaszcza jemiole. Wiecznie zielony ostrokrzew był czczony jako zwiastun powrotu słońca”.
Świąteczne lampki
Aby uczcić przesilenie zimowe i przepędzić złe duchy, w Europie domy dodatkowo „oświetlano i dekorowano gałązkami wiecznie zielonych roślin”.
Karp
W Polsce w okresie powojennym karp został uznany za jedno z podstawowych dań wigilijnych, głównie ze względu na najniższą cenę i łatwość chowu, która skłoniła ówczesne władze państwowe do jego masowej hodowli na potrzeby świąteczne.
Makówki (makiełki)
Jest to typowo polski deser na Wigilię. Pod nazwą „makówki” występuje na Śląsku. Podstawowe składniki śląskich makówek to: mak, bułki kanapkowe lub sucharki, mleko lub woda, miód lub cukier oraz bakalie (rodzynki, figi, migdały, orzechy włoskie, wiórki kokosowe, skórka pomarańczowa, rum, pomarańcze, mandarynki). Namoczone pieczywo układa się warstwami na przemian z masą makową. Spotyka się także makówki przyrządzane na chałce.
W Zagłębiu (zachodnia Małopolska), okolicach Poznania i Łodzi potrawa ta znana jest jako „makiełki”. W Zagłębiu zamiast pieczywa używa się makaronu (zwanego w niektórych rejonach Polski „kluskami”, stąd inna nazwa makiełek to „kluski z makiem”).
W kulturze starosłowiańskiej mak uchodził za produkt niezwykły – znano jego usypiające, wręcz halucynogenne właściwości. Był wykorzystywany do sporządzania silnych wywarów właśnie w czasie obrzędów związanych z kultem przodków. Lekkie oszołomienie i senność miały pośredniczyć między rzeczywistością doczesną a zaświatami; łączyć z tymi, którzy odeszli, przywołując dawne przekonanie, że „sen jest bratem śmierci”. Mak symbolizuje również „tamten” świat, w którym przebywają dusze naszych przodków.
Orzechy oznaczają siłę fizyczną i zdrowe zęby.
Barszcz z uszkami
Ogólnie „barszczem” nazywa się kwaśną zupę, a jej podstawą może być zakwas żytni, kapusta kiszona, buraki ćwikłowe (ukwaszone lub zaprawione octem) albo szczaw. W dużej części krajów jej podstawowym składnikiem jest jednak burak ćwikłowy.
Pierogi
Pierogi znane są w Polsce prawdopodobnie już od XIII w. Sprowadzone zostały przypuszczalnie z Dalekiego Wschodu poprzez Ruś. Według legendy Jacek Odrowąż zachwycił się ich smakiem podczas bytności w Kijowie i dzięki niemu zagościły w Polsce. Miał on karmić pierogami polską biedotę. Słowo „pierogi” pojawia się w drugiej połowie XVII w. W XIV-XVIII miało często formę „pirogi”, zaś w XV w. notuje się nazwy osobowe pochodzące od pieroga. Według Bańkowskiego słowo to i jemu podobne w innych językach słowiańskich jest zapożyczeniem z dialektów uralskich (z estońskiego piirag). Inna hipoteza wskazuje na rosyjskie słowo pir – „święto”, „uroczystość” i staro-cerkiewno-słowiańskie piru. Kiedyś pierogi przygotowywane były wyłącznie z okazji świąt i każde święto miało swój różniący się farszem i kształtem pieróg, np.: kurniki – duże pierogi weselne z różnymi nadzieniami, zawsze z dodatkiem mięsa kurzego; knysze – pierogi żałobne, podawane na stypie; koladki – pieczone w styczniu w okresie kolędowania; hreczuszki – przyrządzane z mąki gryczanej; sanieżki i socznie – słodkie pierożki pieczone najczęściej z okazji imienin.
Grzyby
Również grzyby w tradycyjnej kulturze ludowej uchodziły za rośliny niezwykłe, pochodzące z odległej i nieokiełznanej do końca przestrzeni, za jaką uważano las. Grzyby były jakby odniesieniem do zaświatów. Zapewniają domownikom pieniądze.
Piernik
Nazwa „piernik” wywodzi się od staropolskiego słowa „pierny”, czyli pieprzny. Ciasto na domowe wigilijne pierniki zaleca się zarabiać miesiąc wcześniej (zwyczajowo po andrzejkach). Pierwotnie ze względu na koszty importu przypraw korzennych i bakalii pierniki były wielkim luksusem. W Toruniu wypiekano już w XVII wieku słynne katarzynki. W Polsce w XVII wieku sprzedawano pierniki w aptekach jako skuteczny lek na wiele chorób. W XIX wieku pojawiły się również w domach chłopskich.
Miód
Wierzono, że pszczoły wchodziły w kontakt z zaświatami, co tłumaczy obecność miodu w świątecznych potrawach.
Groch, kasza
Uważane są za symbole płodności i urodzaju.
Kutia
To tradycyjna potrawa kuchni ukraińskiej, białoruskiej, rosyjskiej, litewskiej i dawniej polskiej kuchni kresowej. Obecnie jest przyrządzana na Białostocczyźnie, Lubelszczyźnie, przygranicznych powiatach województwa podkarpackiego, a także przez Kresowian i ich potomków w różnych częściach Polski.
Nazwa pochodzi od słowa ukraińskiego (z greki) kókkos – pestka, ziarno, chociaż ludowa etymologia wskazuje na słowo kut – kąt. Kutia jest jedną z 12 potraw wschodniosłowiańskiej wieczerzy wigilijnej. Jada się ją głównie w okresie świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
Moczka
To śląska potrawa przyrządzana na Boże Narodzenie. Przygotowywana jest ze specjalnego rodzaju piernika, migdałów, rodzynek, suszonych śliwek, suszonych moreli, gruszek, suszonych fig, suszonych daktyli, orzechów laskowych i dużej ilości ciemnego piwa, w którym moczy się składniki. Zamiast piwa używano dawniej wywaru jarzynowego lub rosołu na łbach karpi. Co ciekawe, w każdej części Śląska przepis na moczkę jest inny, głównie różni się dodatkami, ale podstawą pozostaje piernik. Z czasem przepis na moczkę zmieniał się. Dziś można spotkać go również bez dodawania piwa, z dodatkiem owoców oraz kompotów, aby moczka była słodka, a nie przypominała zupy jarzynowej z owocami.
Kompot z suszonych owoców
Najczęściej używa się śliwek, jabłek i gruszek. Zjedzenie jabłka sprawi, że nie będzie nas bolało gardło.
Kołacz
To dawne określenie ciasta obrzędowego. Nazwa pochodzi od koła, co wskazuje na bezpośredni związek z kultem solarnym. Koło jest odniesieniem do kultu słońca. Było symbolem szczęścia i powodzenia.
* * *
W niektórych regionach Polski w wigilijny wieczór kobiety karmiły kury zbożem, wrzucanym w obręcz beczki. Miało to symboliczny wymiar. Chodziło bowiem o to, by kury nie rozchodziły się i nie niosły jaj u sąsiadów oraz by w kolejnym roku rodzina tworzyła wspólnotę i nie straciła żadnego z członków.
Obrzędowość bożonarodzeniowa to dialog tradycji chrześcijańskiej z archaicznymi kultami agrarnymi. Chrześcijaństwo wyraża innymi słowami to, do czego ludzie byli przyzwyczajeni wcześniej.
Zdaniem naukowców najistotniejszym elementem świadczącym o pradawnych korzeniach obrzędów bożonarodzeniowych, a w szczególności tych towarzyszących wieczerzy wigilijnej, jest spożywane wówczas pożywienie, a więc kasze, dania mączne, mak i grzyby. Wiążą się one z rolnictwem, a to zaś łączy się z pewną filozofią postrzegania świata i bycia w nim człowieka. Myślenie to jest oparte na obserwacji cyklu wegetacji przyrody. Człowiek rzuca ziarno do ziemi, które daje nowe życie, a to skutkuje stanowiskiem, że również on umierając nie umiera do końca, lecz w jakiś sposób się odradza.
W kulturze ludowej Słowian święta Bożego Narodzenia były też zwane Świętami Godowymi. Rolnicy w tym okresie musieli zadbać o czas początku, dokonać sakralizacji tego, co zapewni im ciągłość życia, zarówno w sensie dosłownym przez zapewnienie pożywienia, jak i mentalnym przez pamięć o przodkach, którą należałoby traktować wręcz jako warunek trwania życia, w szczególności rodziny czy rodu.
Według metafory, która pojawia się w teorii antropologii kultury, zasiane w ziemi ziarno symbolizuje chaos, jego wzrost zaś jest już sytuacją uporządkowaną. Tak też jest ze świętami Bożego Narodzenia. Oto z chaosu wyłania się nowy, obdarzony nadzieją świat. Tu symbolika jest oczywista, z narodzinami dziecka zawsze wiąże się nadzieja. Rodzi się Bóg i na nowo rodzi się świat.
Na okres świąt można również spojrzeć jako na czas „odwrócony”, niecodzienny. Wówczas zawieszeniu podlega codzienny cykl obowiązków, ludzie przestają pracować, przestaje obowiązywać hierarchia społeczna. Powstaje wówczas wspólnota, czyli coś, co jest przeciwieństwem struktury społecznej. Teoretycznie wówczas wszyscy jesteśmy równi, we własnych domowych mikrokosmosach najczęściej związani tylko więzami pokrewieństwa. Naszym zadaniem jest jedynie dzielenie się, co najlepiej obrazuje wieczerza wigilijna. Istotnym symbolem w czasie funkcjonowania wspólnoty jest stół. Stół podkreśla aspekt wspólnoty, która wychodzi również poza rodzinę, co symbolizuje zostawianie wolnego nakrycia dla przypadkowego gościa. Innym charakterystycznym symbolem świąt Bożego Narodzenia jest wspólne kolędowanie. Śpiew jest modlitwą i podkreśla wspólnotę. Jest również opozycją do mowy, którą posługujemy się na co dzień, śpiewamy tylko od święta.
Z kolędowaniem wiąże się również wzajemne odwiedzanie się. Do dziś, szczególnie w południowej części Polski, żywa jest tradycja kolędników, którzy chodzą od domu do domu.
Również obecność opłatka przy wigilijnym stole podkreśla motyw dzielenia się pokarmem. Można się tu dopatrywać również innych znaczeń, na przykład duchowej komunii, jedności, także czystości. W pewnym sensie opłatek to rodzaj takiego „świętego”, wolnego od zgnilizny i rozkładu chleba, bo chleb na ogół powstaje na zakwasie, a opłatki piecze się na bazie ciasta z wody i mąki. Jest to ciasto przaśne.
Z wieczerzą wigilijną związana jest także magia liczb. Zgodnie z dawną tradycją liczba potraw musiała być nieparzysta (11, 9 albo 7), co miało zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Z czasem jednak utrwaliło się przekonanie, iż powodzenie zapewni podanie dwunastu dań – liczba 12 zwykle kojarzona jest z miesiącami w roku lub uczniami Jezusa. Zwyczajowo należy podczas wieczerzy wigilijnej każdą potrawę przynajmniej spróbować, co sprawi, że nie doświadczy się głodu. Kto zrezygnuje choć z jednego dania, pozbawi się w nadchodzącym roku jednej przyjemności. Niektórzy twierdzą, że gwarantem dobrobytu jest jak największa liczba dań na wigilijnym stole – niezależnie, czy jest to liczba parzysta, czy nieparzysta.
OKRES BOŻEGO NARODZENIA TO CZAS ŻYCZEŃ
Po pierwsze życzę, aby się nie dać zwariować, zwłaszcza supermarketom, bo święta to nie supermarket, to nie krasnoludek w czapce z pomponikiem. Mamy swoje regionalne tradycje, z których powinniśmy być dumni. Nie musimy bezkrytycznie naśladować zwyczajów, które są nam obce kulturowo. Przecież nie o to w święta chodzi!
Życzę, abyśmy znajdowali ochotę i czas na to, by kultywować nasze obyczaje świąteczne, najlepiej w gronie najbliższych, rodziny, bo są piękne i warte ocalenia.
Ze świątecznym pozdrowieniem – Halina Modławska
AD 2016