09 czerwca 2016

Rośliny dziko rosnące w kulturze ludu polskiego

Przygotowane przez

Przemysł chemiczny zdominował świat, jeśli chemia na stałe wejdzie do naszych domów, my niestety z tych domów będziemy musieli odejść” – Stefania Korżawska, poetka, przyjaciółka ziół.

I znów mamy wiosnę, zieloną, kwietną, pachnącą, a także zdrową, jeśli tylko z tego skorzystamy. Najczęściej mamy niewiele czasu i ochoty, aby zająć się swoim organizmem, tak jak robiły to nasze praprababki, nadbaby – czyli prababki albo chociaż nasze babki. Dla ludzi tamtych czasów wszystko było uporządkowane, miało swój czas, nikt nie działał w pośpiechu, ale niestety człowiek także doświadczał różnych chorób, które jak dawniej uważano, mogły być spowodowane urokiem, złym spojrzeniem, a także zwykłym niedomaganiem. Opisy chorób, z jakimi zmagali się ludzie w starożytności, średniowieczu, znajdziemy w dziełach pisanych, niektóre choroby możemy nawet zobaczyć np. na obrazach lub rzeźbach z tamtych epok. Na wsi mieszkały znachorki, babki i w razie potrzeby zwracano się do nich o pomoc. Natomiast w większych osadach, grodach, miastach byli medycy, lekkie choroby leczył cyrulik.

Stosowano leki proste, występujące w stanie naturalnym, powstałe w większości na bazie roślin dziko rosnących, czyli ziół. Wzmiankuje się około stu pięćdziesięciu różnego rodzaju gatunków roślin o zastosowaniu leczniczym, wykorzystywanych do przygotowania wielu rozmaitych lekarstw, które w większości były łatwo dostępne na rynku lokalnym.

Były to plastry, proszki, maści lub przyprawy do różnych potraw w połączeniu z winem, piwem i wódką. Najczęściej stosowano rośliny, które dzięki swoim właściwościom pełniły funkcje oczyszczające organizm i odstręczające chorobę. Ich przykry zapach, smak(cebula, czosnek, kminek) lub ból, jaki sprawiały przy dotyku (pokrzywa), miały prowadzić do usunięcia choroby i dawały nadzieję na szybkie wyzdrowienie. Powszechnie wykorzystywano również zioła zachowujące wieczną zieleń liści, np. rozmaryn, ruta, które, ponieważ nie podlegały zmianom zgodnym z rytmem czterech pór roku, łączono z ideą nieśmiertelności i wiecznego odradzania się.

Obserwacje zwierząt przez ludzi także dały wiele informacji o roślinach dziko rosnących. Wilk po ukąszeniu przez żmiję wygrzebuje z ziemi i zjada kłącze rdestu wężowego, niedźwiedź po przebudzeniu poszukuje w lesie specjalnej odmiany czosnku, dlatego nazwanej niedźwiedzim, a nasze domowe pupile, czyli psy i koty, z natury przecież mięsożerne, w razie zatrucia pokarmowego zajadają trawę.

Zoolodzy obserwujący na Syberii stado wilków zauważyli, że jedna z samic – stara już i o sztywnych łapach, gdy tylko pojawiły się pierwsze zielone pędy i liście koziej stopki –podagrycznika (Aegopodium podagraria), zaczęła się w nich regularnie, dzień po dniu tarzać, a także podjadać zieleninę. Nie do końca wiadomo, czy to z tego powodu (choć przecież bez przyczyny tego nie robiła!), ale faktem jest, że ruchy zwierzęcia w ciągu 3 tygodni stały się bardziej sprężyste, a sztywność stawów zmalała i wilczyca bez problemów zaczęła dotrzymywać kroku reszcie watahy. Nazwa botaniczna chwastu wskazuje na jego moc leczniczą. Podagraria znaczy „leczący podagrę”. W „Księdze ziół” z 1625 roku napisano, że „aczkolwiek kozia stopka jest zielem lekceważonym i niezauważalnym, znalazła uznanie w sztuce leczenia, szczególnie podagry, bólu stawów i biodra”. Obserwacja zwierząt, a także roślin z łąk i pól, które były wykorzystywane przez ludzi, dały wiele możliwości w ich zastosowaniu zarówno w leczeniu, jak i w sztuce kulinarnej.

Żywokost został nazwany urokliwym paniczem Ziemi Polskiej, który troskliwie opatrywał żołnierskie rany. Najskuteczniejszy w stosowaniu jest:

Olej żywokostowy

3 szklanki oleju lnianego wlać do garnka, wsypać 50 g korzenia żywokostu i podgrzewać na małym ogniu ok. 30 minut. Następnie zdjąć z ognia i pozostawić do naciągnięcia na całą noc. Rano nieco podgrzać, przecedzić i przelać do butelki. Wzmacnia kręgosłup, smarować nim chory kręgosłup od dołu do góry, masować szczególnie chore miejsca, osłabione. Pozostałości oleju wytrzeć papierowym ręcznikiem. Po nacieraniu nosić starą podkoszulkę lub bieliznę, bo raz zaplamiona nie puszcza w praniu. Można smarować także bolące stawy łokci, rąk, barków. Również można smarować gazikiem twarz – po czasie znikają przebarwienia na skórze. (Zaczerpnięto z książki pani Stefanii Korżawskiej pt. „Wytrwać w zdrowiu”.)

Skoro już mamy kręgosłup, to podam jeszcze inne sprawdzone przepisy na pozbycie się bólu.

Masło klarowane na przeciążony kręgosłup – dźwiganie ciężarów w pracy

Wiejskie masło włożyć do garnka, gotować, zbierać pianę, a gdy masło będzie już czyste, dodać garść dziurawca świeżego (jest w maju) lub 4-5 łyżek suszonego, po czym podgotować i przecedzić. Następnie przygotować 1 małe piwo, dodać 2 łyżki masła z dziurawcem, zagotować. Wypić bardzo ciepłe. Stosować przez tydzień. Przyjemne z pożytecznym, a ból kręgosłupa po dźwiganiu ciężarów mija.

Mikstura na wzmocnienie kręgosłupa

10 białych jaj umyć i sparzyć gorącą wodą, włożyć do 3-litrowego słoja, zalać sokiem z 3 kg cytryn. Postawić w lodówce na 1 tydzień. Następnie całość wylać na sito i przetrzeć, pozostaną tylko białe błonki z jajek. Dodać 1 koniak – 0,75 litra i 1 litr rozpuszczonego miodu. Ajerkoniak stosujemy 3 łyżki dziennie. Zawiera Ca, witaminę C, lecytynę, cholinę, lepiej pracuje wątroba, następuje wzrost mięśni związanych z kręgosłupem.

A teraz trochę o naszej zielonej pietruszce. Coraz bardziej popularne jest winko na serce – to prawdziwy rarytas, wzmacnia serce, poprawia krążenie, czyni organizm silnym i zdrowym. A sama Hildegarda pisała: „Kto w sercu czy w trzustce lub boku ma bóle, niech gotuje pietruszkę w winie i doda trochę miodu, octu, a następnie przecedzi przez płótno. Niech pije często, a będzie ono go leczyć”. Nic dziwnego, że winko św. Hildegardy staje się coraz bardziej popularne. Można je pić przez dłuższy czas, jeśli trzeba serce wzmocnić i zregenerować. Winko również z bardzo dobrym skutkiem można stosować przy bezsenności – jeden kieliszek przed snem wycisza myśli, uspokaja serce.

Winko św. Hildegardy

Dobra garść natki pietruszki, 4 łyżki owoców głogu (do kupienia w sklepie zielarskim), 2 butelki wina białego, gronowego, wytrawnego (2 x 750 ml), ½ szklanki octu jabłkowego własnej produkcji lub 2-4 łyżki soku z cytryny, ½ litra miodu naturalnego, 1 pokruszona laseczka cynamonu lub opcjonalnie 2 łyżki mielonego.

Garść rozdrobnionej natki pietruszki i owoce głogu wsypujemy do garnka, wlewamy wino. Zagotowujemy, a następnie na małym ogniu ogrzewamy 15 minut. Zostawiamy do naciągnięcia pod przykryciem około ½ godziny. Przecedzamy, dodajemy ocet jabłkowy lub sok z cytryny, miód i pokruszoną laseczkę cynamonu. Zagotowujemy i na małym ogniu ogrzewamy 5 minut. Gorące rozlewamy do butelek. Pijemy 3-4 razy dziennie po 1 łyżce. Autorka zaleca wlewać winko do ciepłej herbatki ziołowej, wówczas działa skuteczniej.

Winko, dzięki zawartości bogactwa witamin i minerałów ma działanie wzmacniające, odbudowujące organizm i dodające witalności i energii. W razie bólów serca, zmian pogody, złego samopoczucia zażywamy od 1 do 3 łyżek stołowych.

Niezwykle cenne jest też wino z kwiatów mniszka. To ziołowe wino dodaje także siły i energii do życia. Sprawia również, że cera będzie piękna i młoda.

Wino z kwiatów mniszka

0,5 kg kwiatów, 2 kg nieoczyszczonego cukru, 4 litry wody i 1 porcja drożdży winnych. Nastawia się w ciemnym miejscu na kilka tygodni. Gdy kwiaty opadną na dno, wino zlewa się do butelek i przechowuje zawsze w ciemnym miejscu. Popijać 2 x dziennie mały kieliszek przed jedzeniem.

Również lecznicze są kwiaty mniszka. Pobudzają czynność żołądka, ogólnie wzmacniają, działają żółciopędnie. Zawierają luteinę i dzięki temu stosuje się je od wieków w różnych problemach kobiecych. Można kwiatki zaparzać. Kilka świeżych lub suszonych kwiatków mniszka zalać wrzącą wodą, podgotować 2-3 minuty, przecedzić, pić 2-3 szklanki dziennie. Ale jeszcze skuteczniej podziała syrop z mniszka, prosty do wykonania, a w smaku znakomity.

Syrop z mniszka

5-6 garści kwiatów mniszka wraz z łodygami rozłożyć najpierw na papierze, najlepiej na świeżym powietrzu, żeby wyszły muszki. Następnie zalać 3 litrami wody, zagotować, gotować na małym ogniu 20 minut, po czym odstawić na noc. Rano przecedzić, wycisnąć kwiatki i do płynu dodać 1,5 litra miodu, gotować na małym ogniu ok. 2 godziny. Pod koniec gotowania dodać 6 łyżek octu jabłkowego własnej produkcji lub sok z 1 cytryny. Zagotować, następnie wlać gorące do słoików, wstawić pod koc, żeby się zawekowały. Syrop ten jest także znakomitym środkiem na kaszel, chrypkę, wszelkie przeziębienia. Podawać z ciepłą wodą.

Olej z tulipana przeciw guzkom nowotworowym

Pół litra oleju lnianego, cebulki (bez korzeni), liście, łodygi, kwiaty z dwóch żółtych tulipanów, garść liści babki lancetowatej, 5 liści szczawiu końskiego (kobylaku). Wszystkie składniki dokładnie umyć, osączyć, drobno pokroić, wsypać do słoika, wlać pół litra oleju lnianego, postawić na słońcu. Latem eliksir może stać na balkonie, od jesieni do wiosny na parapecie. Energia słońca wzmocni jego działanie. Nie przecedzać, odlewać tylko tyle, ile w danej chwili potrzebujemy.

Maść z tulipana przeciw guzkom nowotworowym

Korę z brzozy białej, ususzyć i spalić na popiół. Cebulkę (bez korzeni) i część naziemną żółtego nierozwiniętego tulipana utrzeć na miazgę. Połączyć z popiołem w proporcji 1:1, przełożyć do słoika i zakonserwować wódką. Lek powinien mieć konsystencję pasty. Może być przechowywany przez kilkanaście lat. Można kilka razy dziennie przemywać rozlewający się guz mocnym wywarem z krwawnika, a następnie smarować maścią z tulipana.

Natomiast do wewnątrz najlepsza jest wspaniale oczyszczająca krew:

Herbatka ziołowa

50 g ziela bratka polnego i 50 g liścia orzecha włoskiego. Zioła te mieszamy, a następnie 4 łyżki ziół należy wsypać do garnka, wlać do niego 5 szklanek wody, całość zagotować, naciągać przez 15 minut, później przecedzić i pić ciepłe w ciągu dnia, najlepiej małymi łykami.

Natura pozwala nam na korzystanie ze swojej spiżarni. Wszystko zależy od nas, na ile zdołamy zainteresować się, co w tej spiżarni jest i jak z tego korzystać. Przepisy zamieszczone powyżej to tylko sygnał, że rośliny dziko rosnące i te uprawiane w naszych ogrodach służą ludziom, jeśli tylko po nie sięgniemy. Stosujemy je, jako leki i jako przyprawy. Jedna i druga forma pomaga zachować lub odzyskać zdrowie. Zioła to niekończące się zastosowanie w kuchni, aromaterapii, homeopatii. Zioła – to zdrowsze życie.

Czytany 3677 razy Ostatnio zmieniany 09 czerwca 2016

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.