Nowe regulacje dotyczące kontroli żywności pochodzącej z produkcji ekologicznej zostały zaproponowane przez Komisję Europejską. Mają one zwiększyć zaufanie obywateli do tego rodzaju żywności, jednak producenci obawiają się biurokracji i nadmiernych wymagań. Komisarz ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich Dacian Cioloş podkreśla, że produkty ekologiczne rosną w siłę i stają się coraz bardziej popularne. Ich obroty obecnie to około 20 mld euro. Od 6 lat wartość ta wzrasta o 8 procent rocznie, a popyt na tego typu produkty przewyższa dostępną podaż. Nawet coroczne dodawanie około 500 tysięcy hektarów nie jest w stanie zaspokoić szybko rosnącego zapotrzebowania na żywność ekologiczną.
Zmiany, proponowane przez Komisję Europejską, zakładają między innymi obowiązkowe testy żywności. W przypadku wykazania obecności niedozwolonych substancji producenci będą karani. Urzędnicy chcieliby także wprowadzenia systemu certyfikacji grupowej, który miałby być korzystny dla małych gospodarstw. Poddawanie takim samym procedurom produktów ekologicznych z Unii i spoza jej granic ma dawać obywatelom gwarancję, że otrzymują żywność najwyższej jakości.
Największe obawy wobec projektu mają Niemcy. Będąc liderem pod względem wielkości rynku dla tego typu żywności w Europie, spodziewają się zwiększenia ograniczeń wynikających z biurokratycznego podejścia. Christian Schmidt, minister rolnictwa RFN-u, liczy, że osoby odpowiedzialne za prawo europejskie do problemu podejdą poważnie i z rozwagą. Bardzo zbliżone wątpliwości zgłasza też organizacja Coop de France, wyrażająca obawy francuskich spółdzielni rolniczych. Nie są to jedyne pomysły, które wywołały żywą dyskusję. Przy produkcji żywności ekologicznej w pobliżu innych upraw, stosujących chemiczne środki ochrony roślin, istnieje ryzyko, że pestycydy przedostaną się na ziemie rolników ekologicznych. W takich wypadkach, zwraca uwagę José Bové – francuski europoseł, nie można obarczać winą poszkodowanych. Według niego, koszty w przypadku wykrycia chemikaliów powinien ponosić ten, kto je rozpylał – nawet jeśli będzie to nieekologiczny sąsiad. Niecelowe zanieczyszczanie żywności jest niebezpieczeństwem, przed którym stoją rolnicy. Może ono skutkować nawet koniecznością zdjęcia produktów z rynku.
Pomysłów broni jednak Valérie To, z francuskiego instytutu zajmującego się pochodzeniem i jakością. Według niej odpowiadają one oczekiwaniom konsumentów, zwiększają wiarygodność producentów i dają gwarancję, że kupowana żywność jest prawdziwie ekologiczna. Zmiany są skutkiem rosnącego popytu, przy zwiększaniu produkcji powstaje też konieczność dokładniejszej kontroli. Przepisy jednak nie wejdą w życie z dnia na dzień, a Komisja Europejska wyznaczy okres przejściowy, wynoszący prawdopodobnie 2-3 lata. Dzięki temu producenci żywności będą mieli czas na dostosowanie się do nowych wymogów.