Czy znów będzie łagodna, a o dużych ilościach śniegu i tęgim mrozie możemy zapomnieć? A może zjawi się później niż zwykle i mocno da nam w kość?
Zimy w naszym kraju bywają bardzo różne. Jako, że znajdujemy się pod wpływem klimatu umiarkowanego, musimy się liczyć zarówno z bardzo srogimi, jak i lekkimi zimami. Nie zawsze skrajnie różne zimy następują zaraz po sobie. Częściej zdarzają się serie sroższych, a potem łagodniejszych zim. Meteorologom zawsze trudno jest je przewidywać, ponieważ może się zdarzyć, że zima pojawi się już w październiku lub listopadzie, ale na krótko, by potem aura przypominała przedwiośnie aż do marca. Zdarzały się też takie zimy, które zaczynały się późno i długo też czekaliśmy aż ustąpią. Przed rokiem pojawiało się bardzo wiele obaw, że późna zima po raz kolejny przeciągnie się na wiosnę. Obawy okazały się jednak niczym nie uzasadnione. Jednak zarówno łagodne, jak i srogie zimy są całkowicie normalnym zjawiskiem i w żadnym razie nie świadczą o tym czy mamy do czynienia z ociepleniem czy też ochłodzeniem klimatu. Zmiany klimatyczne są bowiem badane na podstawie nie jednej czy kilku zim, lecz całych dziesiątek. Dopiero wieloletni (przynajmniej 30-letni) trend może być dla nas wskazówką, że zimy ulegają ociepleniu bądź też ochłodzeniu. Po czterech z rzędu zimach z temperaturą w normie i poniżej normy, przed rokiem nadeszła pierwsza łagodniejsza. Czy bieżąca będzie drugą ciepłą?
Gdzie się podział wyż rosyjski?
Z lekcji geografii z pewnością pamiętamy o wyżu rosyjskim, który jest układem sezonowym i w zimie zawsze jest odpowiedzialny za te najtęższe mrozy. Jednak patrząc na aktualne mapy baryczne, wyżu odnaleźć nie można. Dlaczego? To jest właśnie odpowiedź na pytanie, gdzie się podziała zima. Okazuje się, że uciekła za Ural. Potężny wyż stacjonuje nad zachodnimi krańcami Chin oraz Mongolią. Jest zbyt daleko, aby mógł rządzić pogodą w Polsce. Jego miejsce zajęły więc atlantyckie niże, które przemieszczając się nad Skandynawią, przynoszą nam ostatnio silny wiatr, deszcze i nadzwyczaj wysokie temperatury.
Cała władza w ręce atlantyckich niżów
Otóż władza nad pogodą w Europie została podzielona między mokre, wietrzne i ciepłe niże, które zagarnęły całą północną połowę kontynentu oraz pogodne wyże, dla których pozostało południe. Jako, że powietrze w niżach zawsze wiruje przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, a w wyżach zgodnie z ruchem wskazówek zegara, wspólnymi siłami ściągają ciepłe masy powietrza znad Atlantyku i północnej Afryki, kierując je aż po Rosję. Nazywa się to fachowo cyrkulacją strefową lub atlantycką. To oznacza częsty wiatr z południa, który w Polsce nazywany jest halnym, znanym z tego, że gwałtownie podnosi temperaturę na terenach około górskich i roztapia śnieg. To właśnie podczas niego zimy są u nas najbardziej łagodne. Przed rokiem halny wiał tak często i mocno, że powalał całe hektary sudeckich i karpackich lasów. Tej zimy może być podobnie, oczywiście o ile nie wróci rosyjski wyż lub przynajmniej nie zmieni się cyrkulacja na tyle, aby zaczęło do nas docierać zimniejsze powietrze z północy lub wschodu. Prognozy długoterminowe wskazują, że wyż zbliży się do Kazachstanu. Wówczas istnieje ryzyko zjawienia się u nas zimy, ale póki co niewielkie.
Brak zimy co to oznacza dla rolników?
Dla każdego rolnika kolejna już zima bez obfitych opadów śniegu to powód do zmartwień. Dlaczego? Otóż pokrywa śnieżna to naturalna osłona, chroniąca rośliny przed mrozem i wysmalającym wiatrem. Natomiast na wiosnę topniejący śnieg to bezcenne źródło wilgoci – magazynuje wodę, którą stopniowo oddaje do gleby. Jak wiadomo, po ostatnich suchych latach cierpimy na poważny niedobór wód gruntowych.
Śnieg niweluje wahania temperatur, które mogłyby zaszkodzić roślinom. Zapewnia prawidłowy rozwój i wzrost roślin, chroniąc przed wysychaniem np. w rzepaku szyjkę korzenia, a w zbożach węzeł krzewienia. Zboża ozime wymagają ciepłej i wilgotnej jesieni, natomiast w zimie śniegowej pierzyny chroniącej przez zmarznięciem, pod którą mogłyby prawidłowo wzrastać.
Tej zimy mieliśmy już temperatury na poziomie plus 12 oraz blisko minus 20 stopni Celsjusza. To bardzo niekorzystne warunki. Jesienią pogoda była zróżnicowana. Październik w jednych regionach był suchy, w innych bardzo mokry, ale wszędzie był zimny, pojawiły się nawet pierwsze przymrozki, spało także trochę śniegu, który jednak po 2 dniach zniknął. Im bliżej zimy, tym było cieplej – jeszcze w grudniu rośliny późno wysiane rozwijały się swobodnie, nadrabiając zaległości i mając czas na pobranie składników pokarmowych oraz prawidłowe rozwinięcie systemu korzeniowego.
Aż z początkiem nowego roku przyszły siarczyste mrozy. Gdzieniegdzie spadło nawet sporo śniegu, ale w wielu miejscach po tych krótkich opadach nie ma już prawie śladu, spodziewane są za to znaczne obniżki temperatury. Im większy mróz, tym mniejsze prawdopodobieństwo na śnieg. Temperatury poniżej minus 10 st. C. mogą bardzo zaszkodzić np. uprawom jęczmienia ozimego. Pokrywa o grubości zaledwie 5 cm może już częściowo uchronić rośliny, izolując je od niekorzystnych warunków otoczenia. Dla ozimin najlepszy byłby jednak śnieg świeży, puszysty, grubo pokrywający ziemię – co najmniej 10 cm. Dzięki temu mrozy na poziomie nawet minus 25 st. C. nie miałyby istotnego wpływu na uprawy.
Trzymajmy więc kciuki za obfite opady śniegu!