Przed przyjęciem chrześcijaństwa dawni Słowianie nie znali podziału roku na miesiące. Łatwiej było rozróżniać pory roku, które wyraźnie różnicowały się w naszym klimacie poprzez obserwacje przyrody. Mówiło się, że jest: babie lato, przednówek, listopad, nazimek, pozimek. Tych nazw używano obok nazw ćwierćrocznych, takich jak: zima, wiosna, lato, jesień. Wraz z kalendarzem rzymskim przyjęto w Polsce podział dwunastoczęściowy i ich łacińskie nazwy, które ustaliły się u nas na długie wieki, co zanotowano w dokumentach i w pismach średniowiecznych. Nazwy łacińskie czasami spolszczano, a niektóre przetrwały, aż do naszych czasów. Mieliśmy zatem: januarjus, februarjus, martius, apryl, maius junjus, juljus, august, september, oktober, nowember, december, niżeli styczeń, luty itd.
Nie wiadomo, gdzie i kiedy u nas zastąpiono łacińskie nazwy miesięcy polskimi. Zapiski rękopiśmienne z imionami miesięcy sięgają nie dalej jak wieku XIV. Pewnym jest, że kalendarze z początku XVI wieku, obok łacińskich, podają i polskie nazwy. Niektóre nazwy są odmienne od zwykłych, a niektóre przechowały się w gwarach. Oprócz tego w tychże gwarach, w różnych regionach wytworzyło się kilka odrębnych nazwisk miesięcy.
Tak więc styczeń, nazywano po staropolsku tyczeń od słowa stykać, zetknąć, albo też od studzenia, stygnięcia, albo od tyk, którymi podczas dużych opadów śniegu znaczono trakty. Dawniej dla tego miesiąca istniała nazwa ledzień, od lodu, czy gołoledzi. Na Podhalu mówiono godnik.
Luty po staropolsku znaczy tyle co srogi, złowrogi, bo mrozami lutymi doskwierał. W języku rosyjskim mówiono lutyj moroz. W średniowieczu i później nazywano ten miesiąc sieczeń, w którym siecze mróz. Na Kaszubach i Podhalu zwano go gromnicznik, a czasem mięsopustnik.
Marzec pochodzi od łacińskiego słowa Martius – wojowniczy, waleczny. Nazywano go też kiedyś brzeźniem, od zieleniejących gałązek brzozy, która w tym miesiącu zaczynała wypuszczać słodkawy sok - osokę, stosowany w medycynie ludowej jako lek przeciwnowotworowy zawierający dużo witamin i minerałów.
Kwiecień swą nazwę wywodzi od pierwszych kwitnących kwiatów. W języku staropolskim nazywał się łżykwiat lub łudzikwiat, ponieważ wychodzące wcześnie z ziemi kwietniowe kwiaty często zwodziły nadejściem cieplejszych dni.
Maj od czasów rzymskich, jak Maius niezmiennie pozostawał majem. Stanowi okres, kiedy przyroda mai się, czyli stroi, a czas ten jest pełen miłości i radości.
Czerwiec zwano powszechnie czerwień, nazwa ta wywodzi się od wyrazu czerw – gatunku owada (czerwca) ukazującego się powszechnie na początku lata. W tym miesiącu mnoży się także dużo trutniów, które zwano także czerwiem.
Lipiec to po staropolsku lipień, od masowo kwitnących lip. Nazywano go też ugornikiem od ugoru, czyli od nieobsianego pola, kiedy stosowano trójpolówkę. Na Podhalu i na Śląsku zwano go też świętojański.
Sierpień pochodzi od sierpa, którym powszechnie żęto zboże. Zwano go też stojaczka, co miało związek z pracą wykonywaną na stojąco przy żniwach.
Wrzesień pochodzi od masowo kwitnącego wrzosu. Zwano go także pajęczakiem, ponieważ w tym czasie pojawia się dużo pająków tworzących piękne kompozycje babiego lata. Jeszcze w XVI wieku w wielu regionach zwano go jesiennik, jako miesiąc przynoszący jesień.
Październik nazwę wziął od paździeży oddzielających się od włókien przy tarciu lnu. Tarcie lnu i związane z tym głośnie dźwięki tarliczek były charakterystycznym zjawiskiem na polskiej wsi. W XVI wieku miesiąc ten nazywano także winnikiem z powodu dojrzewających winogron.
Listopad to okres masowo spadających liści. Zwano go także listopadnik, pościernik, kosień, a nawet w XVI wieku grudzień.
Grudzień pochodzi od tworzących się grud po pierwszych mrozach. Dawniej używano też nazw: prosień, albo prosieniec, dlatego, że na zimę dużo biedoty wychodziło po prośbie. W gwarze zwano go godnik lub jadwent.
Skąd wzięło się samo słowo: miesiąc? Wyraz ten pochodzi od księżyca, jak go zwykle nazywano. Nadmienić należy też, że wyraz miesiąc ma związek językowy z mierzeniem czasu, a księżyc ze swoją pełnią lub nowiem doskonale nam czas odmierza.
Z każdym z miesięcy wiąże się szereg powiedzeń i przysłów. Większość z nich ma charakter ludowy i są powiązane z obyczajami oraz przesądami dotyczącymi pogody. Przykładem mogą być przysłowia ze styczniem w roli głównej, np. „bój się w styczniu wiosny, bo marzec zazdrosny”, czy „gdy w styczniu deszcz leje, złe robi nadzieje”. Podobnie stało się z przysłowiami i powiedzeniami związanymi z majem i czerwcem, np. „jeśli w maju grzmot, rośnie wszystko w lot”, czy „pełnia czerwcowa – burza gotowa”. Wszyscy pamiętamy przysłowia związane z lutym, marcem i kwietniem. Powodem jest pogoda, która co roku o tych przysłowiach przypomina: „Kwiecień plecień, bo przeplata – trochę zimy, trochę lata”, „w marcu jak w garncu”. Lutego dotyczą dwa bliźniacze przysłowia: „idzie luty, szykuj buty” i „idzie luty, podkuj buty”.
Anna Stanisławska
– specjalista ds. dziedzictwa kulturowego wsi
powiat kolski