W andrzejkowym nastroju.
,,Nalejcie wosku na wodę,
Ujrzycie swoją przygodę.
Słychałam od swej macierze,
Gdy która mówi pacierze
W wigilię Andrzeja świętego
Ujrzy oblubieńca swego …”
(Marcin Bielski, 1557r.)
Od wieków wierzono, że koniec listopada to czas szczególny, czas przybywania na ziemię przybyszów znających ludzką przyszłość, a więc czas wróżenia. W staropolskim obyczaju wróżby mające się spełniać to te odprawiane w wigilię św. Katarzyny i św. Andrzeja. Szczególnie w postaci świętego Andrzeja – patronie dziewic - upatrywano rozdawcę kandydatów na męża.
W okresie andrzejkowym największym powodzeniem cieszyło się wróżenie z wosku. Na wodę lano wosk, ale też i ołów – metal przyciągający szczęście. Wierzono, że małżeństwo wywróżone ołowiem będzie trwalsze niż wywróżone kruchym woskiem. Z kształtów krzepnącego na wodzie wosku, ołowiu lub cyny upatrywano wróżbę, czy dziewczyna na swej drodze znajdzie chłopca, czy pójdzie do klasztoru, czy czeka ją staropanieństwo i dłuższe oczekiwanie na męża.
O sylwetce narzeczonego decydować miał też drewniany kołek płotu odliczony w nocy. Dziewiąty z kolei oznaczał przyszłego męża. Kołek miał powiedzieć, czy mąż będzie wysoki, czy niski, prosty, czy garbaty, gruby, czy chudy?
Wróżono z różnych przedmiotów znalezionych lub zgubionych. Pisano kartki z imionami chłopców i kładziono je na noc pod poduszkę, a imię przyszłego narzeczonego wróżyła kartka wyciągnięta rano. Dziewczęta ucinały też gałązkę wiśni i wkładały ją do wody. Jeśli gałązka zakwitła przed Nowym Rokiem oznaczało to wyjście za mąż już w przyszłym roku.
Ognistą i szczęśliwą miłość zapowiadała też iskra wylatująca z pieca, woda w studni, gdzie w blasku księżyca można było ujrzeć twarz ukochanego. Urządzano również wyścigi butów, a ten który pierwszy przekroczył próg wróżył właścicielce rychłe zamążpójście.
Popularnością cieszyła się wróżba z talerzykami lub kubeczkami pod którymi ukrywano kwiatek, różaniec, czy czepiec. Znalezienie kwiatka wróżyło staropanieństwo, różańca – życie w klasztorze, czepca – zamążpójście.
Podczas wróżebnego wieczoru jaki miał miejsce w wigilię św. Andrzeja (29.11.2011 r.) w Stowarzyszeniu Koło Gospodyń w Dąbiu panie miały możliwość przepowiadania przyszłości
z uwspółcześnionych wersji wróżb. Znalezienie pieniążka pod kubeczkiem oznaczało nadejście bogactwa i dostatku materialnego, kluczyka – nowy, piękny domek, cukierka – słodkie i przyjemne życie, samochodu – daleką podróż w nieznane, a pierścionka – dla wdów- znalezienie nowego męża.
Wróżono z kolorowych karteczek do których przypisana była ciekawa przepowiednia, rzucano kostką do gry, gdzie poszczególna suma oczek oznaczała pomyślność lub zachowanie ostrożności. Ciekawą okazała się andrzejkowa numerologia z sumy cyfr w dacie urodzenia do której dołączona była wróżba odpowiadająca cechom charakteru. Kręcono butelką
i zastanawiano się co przyniosą gwiazdy w najbliższej przyszłości.
Nie zabrakło też podstawowej wróżby, czyli lania wosku i odczytywania kształtu cienia zastygniętej masy na ścianie przy blasku świecy.
Na koniec każda pani wylosowała dla siebie karteczkę z afirmacją, która ma się potwierdzić w ciągu najbliższego roku.
Wróżenie odbywało się podczas poczęstunku wspaniałych wypieków i tradycyjnych nalewek przygotowanych przez członkinie Stowarzyszenia Koła Gospodyń w Dąbiu.
Wierzenia i wróżby są częścią naszego dziedzictwa kulturowego, ich pielęgnowanie przybliża nam piękno wsi polskiej, ludzi i tradycji. Na szczęście nie odchodzą w zapomnienie, a wśród nas są osoby, które jeszcze kultywują dawne tradycje, przypominają je i przekazują młodym pokoleniom.
Opracowanie na podstawie książki
Jana Urygi ,,Rok Polski w życiu, w tradycji i obyczajach ludu”
Anna Stanisławska
WODR w Poznaniu, powiat kolski.