W 2015 r. na terytorium Polski wystąpiła susza, która objęła większość powierzchni kraju. Często porównuje się ją do klęski z 2007 roku, ale skutki tegorocznej wydają się być dla rolników bardziej dotkliwe.
Skąd wiemy, że jest susza? To pytanie jest banalne tylko z pozoru. Fakt, że rośliny słabiej rosną, więdną, a w końcu zasychają, nie oznacza jeszcze, że teren na którym się znajdują można uznać za dotknięty suszą. Potrzebny jest jeszcze oficjalny komunikat Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG) w Puławach dotyczący klimatycznego bilansu wodnego (KBW). Komunikaty takie są publikowane w systemie dekadowym od 30-ego kwietnia do 30-ego września i określają zagrożenie suszą rolniczą w odniesieniu do poszczególnych gmin kraju i grup roślin uprawnych. Ujemny KBW oznacza, że rośliny odczuwają negatywne skutki braku dostatecznej ilości wody. Dopiero taki komunikat w odniesieniu do danej gminy i uprawy plus zgłoszenia od rolników składane na ręce wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast daje podstawy do powołania przez wojewodę komisji do spraw szacowania szkód i rozpoczęcia jej pracy.
Ta dość skomplikowana procedura spowodowała, że szacowanie strat suszowych w bieżącym roku rozpoczęło się stosunkowo późno i w różnych terminach nawet w ramach tego samego powiatu. Okazuje się, że pośpiech nie zawsze popłaca. Dlaczego? Komisje, które rozpoczęły pracę jako pierwsze (zgodnie z wytycznymi) mogły szacować tylko straty dotyczące zbóż jarych i roślin strączkowych, bo tylko te grupy upraw komunikat IUNG wymieniał jako zagrożone suszą rolniczą . W kolejnych komunikatach pojawiały się następne grupy roślin (zboża ozime, rzepaki, truskawki, warzywa, ziemniaki itd.) i komisje "klęskowe" znów pojawiły się w gospodarstwach, w których już wcześniej szacowano straty, aby tym razem stwierdzić szkody np. w uprawie ziemniaków.
Wreszcie komisje zakończyły szacowanie szkód na polach i rozpoczęły przygotowywanie protokołów strat, które to dokumenty stanowiły podstawę do ubiegania się poszkodowanych rolników o różne formy pomocy ze strony Państwa. I tu kolejny problem. Żeby skorzystać z pomocy budżetowej, obniżenie dochodu w gospodarstwie musi wynieść powyżej 30% w stosunku do średniej z ostatnich trzech lat, ale do obliczeń bierze się zarówno produkcję roślinną, jak i zwierzęcą. Pomimo wykazania strat z produkcji roślinnej na poziomie kilkudziesięciu procent, doliczenie wartości produkcji zwierzęcej powodowało, że średnia strata w gospodarstwie wynosiła znacznie poniżej 30% i tym samym pozbawiało to rolnika możliwości skorzystania z pomocy budżetowej.
Komisje "klęskowe" zakończyły pracę. Rolnicy otrzymali protokoły strat, złożyli wnioski o różne formy pomocy z budżetu. Nie oznacza to jednak końca tematu pt. "susza w rolnictwie". Można przypuszczać, że skutki tegorocznej klęski będą wykraczały daleko poza zakończony sezon wegetacyjny. Rolnicy prowadzący chów zwierząt staną za chwilę przed dylematem czy zredukować stado, czy przeznaczyć dodatkowe środki na zakup pasz. Niedostatek wody w glebie może mieć również ujemny wpływ na uprawy ozime. Wysiew nasion w przesuszoną glebę to opóźnione i nierównomierne wschody roślin. Ostatni komunikat IUNG w Puławach (01.08-30.09) mówi o zagrożeniu suszą rolniczą dla tegorocznych zasiewów rzepaku i rzepiku ozimego.
https://archiwum.wodr.poznan.pl/powiaty/powiaty-c-k/zespol-doradczy-w-kaliskim/item/5487-susza-2015-oczami-doradcy#sigProId79dcd747de