Walentynki to wyjątkowy dzień, który skłania nas do okazania ukochanej osobie tego, co naprawdę czujemy, a na co dzień nie mamy czasu i sposobności, żeby to wyrazić. Korzystajmy zatem z tych chwil i słowami, czynami wyraźmy to, co podpowiada nam serce.
Pomimo istnienia wielu legend i opowiadań na temat Walentynek, pochodzenie i historia Walentynek – Święta Zakochanych, nie zostały nigdy całkowicie i bezspornie wyjaśnione.
Podobno początki tego święta wywodzą się z Italii, gdzie 14 lutego obchodzono wigilię uroczystości Lumpercaliów, czyli święta ku czci Fauna – mitycznego boga płodności i obfitości. Z tego też okresu miały pochodzić pierwsze liściki miłosne: zwyczaj nakazywał bowiem, aby dziewczęta przed Lumpercaliami na skrawkach papieru zapisywały swoje imiona, które następnie losowane były przez kawalerów. Utworzone w ten sposób pary miały spędzić ze sobą całą uroczystość. Często jednak zdarzało się, że dziewczęta poza wpisaniem swojego imienia, dodawały na karteczkach również krótkie wierszyki miłosne.
Tradycja ta przetrwała do średniowiecza, wtedy jednak Kościół stanowczo sprzeciwiał się tego typu ,,pogańskim” praktykom, chociaż autorem najstarszej zachowanej kartki walentynkowej jest koronowana głowa, a mianowicie książę Orleanu, Karol, który uwięziony w Tower, w 1415 roku wysłał swojej żonie miłosną, ozdobną wiadomość.
Kościołowi jednak, mimo usilnych prób wykorzenienia obchodów Lumpercaliów, nie udało się powstrzymać wiernych przed ufnością w magiczną moc tego dnia. Dlatego też możemy znaleźć inną historię obchodów owego święta. Jego patronem został św. Walenty – męczennik, z którym związana jest pewna legenda. Otóż biskup Walenty, żyjący w III w n.e., łamiąc nakazy cesarza Klaudiusza II Gockiego, udzielał ślubów legionistom rzymskim, za co został skazany na karę lochów. Tam zakochał się w niewidomej córce strażnika, która za sprawą jego uczucia miała odzyskać wzrok. Cesarz Klaudiusz, dowiedziawszy się o tym związku, kazał natychmiast ściąć Walentego. Ten w przeddzień egzekucji napisał do ukochanej miłosny list, podpisując go ,,Twój Walenty”. Od tej pory imię i nazwisko na kartkach do sympatii zastępowane było tym właśnie zwrotem.
Brytyjczycy natomiast uważają, że to Anglia, a nie Włochy, jest ojczyzną Święta Zakochanych, ponieważ na cały świat rozsławił je ich rodak, Walter Scott. Powieściopisarz kojarzony jest ze stwierdzeniem, że 14 lutego to dzień, kiedy na Wyspach Brytyjskich ptaki zaczynają łączyć się w pary, a ludzie po prostu idą za ich przykładem – stąd Święto Zakochanych przypada właśnie tego dnia.
Chociaż w Polsce Walentynki obchodzi się właściwie od lat 90 ubiegłego wieku, a więc stosunkowo krótko, to w całości przyjęła się niezwykła atmosfera tego dnia. Święto Zakochanych to przecież okazja, aby pokazać sobie nawzajem i całemu światu, że miłość istnieje i ma się dobrze.
Dla wielu jednak romantyczne święto zakochanych zmieniło się w kolejną okazję do handlu, który w ten sposób stara się wyrwać z wyprzedażowego dołka, jaki zazwyczaj następuje po Bożym Narodzeniu. W Polsce, tak jak i na świecie, na walentynkowym szaleństwie zarabiają producenci, importerzy, handlowcy, restauratorzy, drukarze, kwiaciarze i jubilerzy. Nie trzeba jednak z tego wszystkiego korzystać, ale wartości, jakimi są miłość i przyjaźń pielęgnować należy stale. Wszak łakną ich wszyscy, niezależnie kto i w jakim dniu im patronuje. Może tylko kolejnego zezowatego pluszaka z uczepionym plastikowym serduszkiem warto zamienić na jedną czerwoną różę i czułe słowo.