09 grudnia 2013

Wielkopolskie zwyczaje i obrzędy

Przygotowane przez

Polacy uchodzą za naród lubiący świętować, przywiązany do tradycji, podtrzymujący dawne obyczaje. Najdawniejsze obrzędy, zwłaszcza te sięgające jeszcze czasów pogańskich prawie zatraciły swój magiczny charakter, stając się barwnym reliktem przeszłości i elementem zabawy. Związek z tradycją odczuwa się najmocniej w czasie obchodów największych świąt kościelnych takich, jak Boże Narodzenie, Wielkanoc czy Boże Ciało, podczas którego organizowane są procesje. Sporą popularnością cieszą się wciąż pielgrzymki do miejsc otaczanych kultem religijnym, jest to m.in. częstochowski klasztor na Jasnej Górze. Przegląd tradycji świątecznych należy zacząć od Adwentu, czyli początku roku liturgicznego.

 

ADWENT

Jest to 4-tygodniowy okres oczekiwania na święto Bożego Narodzenia, czas skupienia, postów, modlitw i nabożeństw. Na Podlasiu początek Adwentu obwieszczano głośnym trąbieniem na ligawach - tzw. otrąbienie Adwentu. Miały więc zamilknąć instrumenty muzyczne, ustać zabawy i tańce. Miała nastać pobożność, modlitwa za zmarłych, którzy w tym czasie szczególnie często nawiedzają żyjących. Istniało przekonanie, że do połowy listopada powinny być zakończone wszystkie ważne prace polowe i niektóre gospodarskie, związane z ziemią, której aż do wiosny nie wolno dotykać i niepokoić. Adwent był czasem spotkań sąsiadek przy wspólnie wykonywanych pracach, najczęściej przy tzw. szkubaczkach, podskubkach czyli na darciu pierza, ale też na przędzeniu. Czas ten upływał na pogawędkach, plotkach oraz na kojarzeniu młodych par. Na wschodnich kresach Adwent nazywano więc czasem swadziebnym, gdyż długie jesienne wieczory sprzyjały swatom. Inaczej niż w innych regionach Polski obchodzono Adwent na Pomorzu. Tutaj był to już początek obchodów świątecznych i kolędniczych. Po domach chodzili chłopcy z szopką, śpiewając kolędy na znak, że Narodzenie Pańskie jest już blisko. We wszystkich kościołach w czasie Adwentu odprawiane są o świcie tzw. Roraty czyli Jutrznie - msze święte błagalne o przyjście Zbawiciela.

 

WIGILIA BOŻEGO NARODZENIA - (24 grudnia)

Nazwa Wigilia wywodzi się od łacińskich słów: "vigiliare" - czuwać oraz "vigilia" - czuwanie, straż nocna, warta. Boże Narodzenie obchodzone jest od IV w.n.e. Z tego też okresu pochodzą pierwsze hymny kościelne o narodzeniu Pana Jezusa i najstarsze znane przedstawienie świętej Rodziny, której wizerunek znajduje się w katakumbach św. Sebastiana w Rzymie. Ale dopiero w VI w. do liturgii świąt Bożego Narodzenia wprowadzono odrębne obrzędy i rytuały religijne dla poprzedzającego je dnia wigilijnego.

Z dniem oraz z nocą wigilijną, najdłuższą w roku, związane były liczne wierzenia. Wierzono więc, że ziemia się otwiera ukazując ukryte w niej skarby, że nieruchome i najcięższe nawet kamienie i głazy drżą i poruszają się, że w lesie zakwita paproć, a pod śniegiem trawa i kwiaty, zaś w sadach drzewa okrywają się kwiatami i natychmiast wydają owoce. Zwierzęta zaś leśne i pszczoły budzą się ze swego zimowego snu, aby uczcić Narodzenie Pańskie. Wszystkie zwierzęta leśne i domowe mogą w tę jedyną noc rozmawiać ze sobą ludzkim głosem, natomiast zwierzęta, które przed wiekami były obecne przy narodzeniu Jezusa, o północy przyklękają na chwilę przy swoich żłobach. Wierzono również, że woda w studniach zamienia się w miód lub wino, a w strumieniach i rzekach - w płynne złoto lub srebro. Według podań wszystkie te cuda mogły być jednak widziane wyłącznie przez ludzi bez grzechu. Istniało przekonanie, że w wigilijną noc dusze zmarłych opuszczają zaświaty i niewidzialne bądź w postaci ludzkiej jako żebracy czy pielgrzymi mogą nawiedzać domy swych bliskich. Należało więc w tym dniu dmuchać na krzesła i stołki zanim się na nich usiadło, nie wolno było spluwać na ziemię, wylewać nieczystości, szyć, prząść ani rąbać drew.  Z największą uwagą należało obchodzić się z ostrymi narzędziami, aby nie przestraszyć bądź nie zranić obecnego w pobliżu ducha. Kładziono też na stole dodatkowe nakrycie, pozostawiano resztki wigilijnych potraw czy kawałeczek opłatka. Takie zaproszenie duchów na wieczerzę wiązało się jednak z pewnym lękiem, proszono zatem, żeby po posiłku, odpoczynku i ogrzaniu się, wróciły do swojego świata. W wystroju świątecznym w Polsce, i to zarówno w wiejskich chałupach, dworach szlacheckich i magnackich rezydencjach, najczęściej pojawiały się snopy zboża, słoma, siano, ziarna lnu, konopi, mak, groch, fasola. Snopki ustawiano w rogach izby bądź wieszano u powały, siano kładziono pod stołem. Słomę rozścielano na całej podłodze lub przykrywano nią ławy, na których siedziano przy wigilijnym stole. Czyniono tak na pamiątkę narodzenia się Dzieciątka w stajence oraz w intencji obfitych zbiorów. Nieodzownym atrybutem świąt Bożego Narodzenia była gałąź zielona, jako symbol życia, zdrowia, pomyślnej wegetacji i wzrostu roślin. Świeże gałązki świerkowe, jodłowe lub sosnowe przybijano do płotów, drzwi domów, wrót stodół. Strojono nimi wnętrza mieszkań, głównie ściany i ramy obrazów z wizerunkami świętych Pańskich. Był też zwyczaj wieszania u powały rozwidlonych wierzchołków świerku lub samych gałązek, które bogato i kolorowo zdobiono. Choinki zaczęły być znane dopiero w XIX wieku. Bardzo charakterystycznymi i wyłącznie polskimi elementami świątecznego przystrajania wnętrz były ozdoby z opłatka, sięgające swą tradycją XVII wieku. Wykonywane były w formie płaskich wycinanek, ażurowych rozet i gwiazd, a także jako formy przestrzenne zwane "światami". Ozdoby z opłatka miały chronić od chorób i wszelkiego zła ludzi i ich dobytek, sprowadzać na dom błogosławieństwo, zapewniać domownikom szczęście, wzajemną miłość i harmonię. Dlatego starano się, aby przetrwały jak najdłużej, najlepiej do następnej wigilii. Najważniejszym jednak momentem całego dnia jest oczywiście wieczerza wigilijna. Z nią łączy się najwięcej zwyczajów i obrzędów. Wieczerza rozpoczyna się wraz z pierwszą gwiazdą, jaka ukaże się na niebie, na pamiątkę gwiazdy betlejemskiej. Wtedy wszyscy biesiadnicy rozpoczynają łamanie się opłatkiem. Opłatkami barwionymi dzielono się także ze zwierzętami domowymi. Potem dopiero można było zasiąść do stołu i próbować wszystkich po kolei potraw wigilijnych, których musiało być przynajmniej dwanaście, bądź wielokrotność tej liczby lub też nieparzysta liczba (5, 7, 9, 11), w zależności od zamożności domu czy regionalnych tradycji. Wigilia składać się więc powinna z potraw przyrządzonych z „wszystkiego co w polu, sadzie, ogrodzie, lesie i wodzie”. Postne wigilijne menu musi zawierać barszcz czerwony lub zupę grzybową, śledź, chociaż jedną potrawę rybną, jakąś potrawę z kapusty, kompot z suszonych owoców, kluski z makiem na słodko, ciasto makowe lub mak z bakaliami, piernik, owoce, orzechy i różne słodycze. Oprócz potraw niezwykłe były też zachowania ludzi przy stole. Do stołu powinna zasiąść parzysta ilość osób, w przeciwnym razie ktoś z domowników mógłby ubyć na zawsze z rodzinnego grona. Miejsca przy stole zajmowano według starszeństwa, aby również według starszeństwa odchodzić z tego świata. Każdej potrawy należało przynajmniej spróbować, aby zapewnić sobie obfitość w całym nadchodzącym roku. Wieczerzę wigilijną spożywano w całkowitym milczeniu, co uzasadnione było przez dawne biesiady zaduszne. Także w trosce o zdrowie i dostatek jedzenia w nowym roku, nie należało, aż do skończenia wieczerzy przez wszystkich, odchodzić od stołu ani kłaść łyżek na stole; jeśli zachodziła potrzeba łyżki trzymano w zębach. Po skończonej uczcie nie sprzątano wigilijnego stołu. Na całą noc pozostawiano na nim naczynia, zastawę, resztki potraw i okruchy opłatków, a także butelkę wódki z przeznaczeniem dla dusz zmarłych. Po wieczerzy śpiewano kolędy, korzystając z tzw. kantyczek czyli śpiewników z zapisem nutowym. Według legendy autorem pierwszej kolędy był św. Franciszek. Najstarsze polskie kolędy przełożone z kancjonałów łacińskich i czeskich (skąd przyszło do Polski chrześcijaństwo) pochodzą z XV wieku. Śpiewaną po dziś dzień kolędę "W żłobie leży" napisał największy polski kaznodzieja z przełomu XVI i XVII w. ks. Piotr Skarga, XIX-wieczną kolędę "Bóg się rodzi" - Franciszek Karpiński. Poczynając od XVII w. w kolędach polskich zaczęły pojawiać się wątki ludowe. One to zwane są pastorałkami. Inną cechą charakterystyczną dla polskich kolęd, zwłaszcza późniejszych z XIX i XX wieku, jest obecność w wątków patriotycznych i elementów martyrologii narodowej. W czasach rozbiorów, powstań narodowych i wojen na melodię starych kolęd śpiewano teksty patriotyczne. Po wieczerzy wigilijnej wszyscy udają się do kościoła na pasterkę, zwaną też północką. Zwyczaj wręczanie sobie prezentów, dziś powszechnie praktykowany, wcześniej dotyczył dzieci i to tylko z bogatych mieszczańskich domów. W niektórych regionach Polskie domy odwiedzają przebierańcy, zwani też gwiazdorami, gwiazdkami czy po prostu kolędnikami. Wszystkie obchody dnia wigilijnego oraz związane z nimi wierzenia, zwyczaje i obrzędy, a zwłaszcza praktyki kultowe, z biegiem czasu uległy zmianom, i tylko nieliczne spośród nich przetrwały do naszych czasów.

 

BOŻE NARODZENIE (25 grudnia)

To jedno z największych świąt kościelnych, w świecie chrześcijańskim obchodzone od IV wieku, w przeszłości w Polsce zwane Godami, Godnimi lub Godnymi świętami. Dzień Bożego Narodzenia rozpoczynany jest od udziału w porannych nabożeństwach, przeżywany w atmosferze powagi i spokoju. Należało powstrzymywać się od wszelkich prac - sprzątania, rąbania drewna, przynoszenia wody ze studni, a nawet nie wolno było rozniecać ognia, przeglądać się w lustrze ani też kłaść się w ciągu dnia na spoczynek. W pierwszy dzień świąt nie urządzano zabaw ani wesel, a poza najbliższą rodziną nie przyjmowano i nie składano wizyt. Obecnie zakazy te nie są już tak rygorystycznie przestrzegane jak w przeszłości. Dotychczas jednak Boże Narodzenie spędza się w spokojnym i uroczystym nastroju i zwykle w gronie najbliższych.

 

ŚWIĘTEGO SZCZEPANA ( 26 grudnia)

Patronem drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia jest św. Szczepan, pierwszy męczennik chrześcijański. Dotychczas w tym dniu, głównie na wsi, święci się podczas nabożeństwa ziarna owsa lub innego zboża, na pamiątkę męczeńskiej śmierci świętego, który został ukamienowany. Później garść tego poświęconego ziarna dodaje się do ziarna siewnego. Pozostałym ziarnem obsypuje się księdza (w niektórych regionach kraju), kawalerowie obsypują nim panny, albo w domach wzajemnie obsypują się nim domownicy, sąsiedzi, znajomi. Zwyczajowo dzień św. Szczepana otwierał czas zabaw, obchodów kolędniczych, trwające aż do święta Matki Bożej Gromnicznej (2 lutego), a niekiedy nawet do końca karnawału czyli do zapustów. Dzisiaj drugi dzień świąt Bożego Narodzenia to czas odwiedzin, spotkań, przyjęć i wesel.

 

SYLWESTER ( 31 stycznia ) / NOWY ROK (1 stycznia)

Sama data 1 stycznia wraz z noworocznymi obchodami wywodzą się z tradycji rzymskiej, która przyjmowała za początek roku - Calendare Januariae. W Polsce pierwszy miesiąc nazwano styczniem, jako że w nim stykają się stary i nowy rok. W kościele katolickim natomiast, aż do VI wieku, dzień 1 stycznia i jego wigilia obchodzone były wyłącznie jako oktawa Bożego Narodzenia. Wigilię Nowego Roku, popularnie zwaną Sylwestrem, a także związane z tym dniem (nocą) zabawy, obchodzi się w Europie od X wieku. Według bowiem proroctwa Sybilli w roku tysięcznym miał nastąpić koniec świata. W roku 999, kiedy papieżem był Sylwester II, Rzym wraz z innymi krajami chrześcijańskiej Europy wpadł w wielkie przerażenie, określane później przez historyków jako "kryzys milenijny". Po północy totalne przerażenie i rozpacz przemieniło się w jednej chwili w wielką radość. Ludność wybiegła tłumnie na ulice miast, śpiewano i tańczono przy świetle pochodni, zaś papież Sylwester II udzielił po raz pierwszy błogosławieństwa „urbi et orbi” – „miastu i światu”, które do dzisiaj, każdego pierwszego dnia nowego roku udzielane jest przez kolejnych papieży. Imieniem tego papieża nazwany więc został ostatni dzień roku i ogólnie towarzyszące mu wesołe zabawy, bale, korowody, uczty, maskarady. W Polsce sylwestrowe bale i zabawy są stosunkowo świeżą tradycją, jeszcze bowiem w XIX wieku należały do rzadkości, a urządzano je jedynie w miastach i to w najbogatszych domach. Był to natomiast dzień wróżb. W niektórych regionach pieczono małe chlebki i bułeczki zwane "bochniaczkami", "szczodrakami" czy "nowymi latami", którymi obdzielano domowników na zdrowie i pomyślność. Był wypiekany również "gościniec" dla sąsiadów. W dzień Nowego Roku obserwowano pogodę i niebo, wróżąc o pogodzie i urodzaju w nadchodzącym roku.

 

KARNAWAŁ – ZAPUSTY - MIĘSOPUST

Karnawał po staropolsku zwany zapustami, to czas od Nowego Roku do środy Popielcowej. Nazwa pochodzi od łacińskiego "carnavale", którego człony "caro" - mięso i "vale" - bywaj zdrów oznaczają pożegnanie mięsa - czyli mięsopust - w sensie szerszym wszelkich uczt i zabaw w związku ze zbliżającym się Wielkim Postem. Karnawał wywodzi się z antycznych świąt: greckich Dionizji i rzymskich Saturnalii. Karnawał w krajach śródziemnomorskich obchodzono hucznie już w średniowieczu. Najbardziej znany był karnawał w Wenecji, a od XVIII w. - w Rzymie. Pierwsze źródłowe wzmianki o karnawale polskim i związanych z nim zwyczajach pochodzą z początku XVII wieku. Był to czas polowań, tańców i swawoli. Niezależnie od stanu jadło się tłusto, dużo i tęgo popijano. Do ulubionych staropolskich rozrywek należały kuligi, prowadzone przez wodzirejów, odbywające się przy blasku pochodni, muzyce i dzwonieniu janczarów. Jednocześnie był to popis koni cugowych, ozdobnych uprzęży i wierzchowców. Najhuczniej i najweselej obchodzono jednak ostatni tydzień karnawału, rozpoczynający się od tłustego czwartku, zwanego też zapuśnym, combrowym. Trzy dni przed Popielcem, zwane zapustami, mięsopustem, ostatkami, kusymi dniami lub kusakami czyli diabelskimi dniami, były szczególnie wesołe. Po wsi chodzili wówczas przebierańcy i zamaskowane postacie. Na wózku lub sankach obwożono Bachusa, przebranego chłopca lub lalkę ze słomy, z garnkiem, do którego zbierano datki na piwo i gorzałkę. Na Górnym Śląsku kobiety tańczyły „na wysoki len i konopie”, które to tańce miały spowodować bujny wzrost tych roślin.

Podobnie też tańczyli mężczyźni „na owies, pszenicę i kłapocze (ziemniaki)”. W kusy wtorek odbywało się „wkupne do bab” czyli uroczyste wprowadzenie nowo zaślubionych panien do grona mężatek. Innym obrzędem był podkoziołek czyli wieczorna zabawa taneczna w karczmie, gdzie na beczce ustawiano figurkę koziołka, a niezamężne panny przed tańcem z kawalerem, musiały rzucić pieniądze na talerz umieszczony właśnie pod owym koziołkiem, wierząc, że taki okup zapewni im zamążpójście. Do ciekawszych zwyczajów zapustnych należą jedlińskie kusaki, a przede wszystkim odbywające się podczas nich wielkie widowisko, znane pod nazwą ścięcia śmierci. W ostatnie trzy kuse dni odbywał się pochód przebranych postaci, kończący się przed trybunałem, w składzie burmistrza, wójta i ławników. Oskarżana była śmierć. Po długim wywodzie sądowym zostawała skazana na śmierć przez ścięcie mieczem. Przed egzekucją wypuszczała ukrytego pod pazuchą czarnego kota jako symbol jej mrocznej i złej duszy. „Martwą” śmierć wywożono poza granice miasta, wszyscy zaś udawali się na trwające do północy tańce. W innych regionach kraju znane były podobne zwyczaje ścinania mięsopusta lub zabijanie grajka, oznaczające w istocie to samo czyli pożegnanie zapustów (karnawału) i wszelkich zabaw.

 

ŚRODA POPIELCOWA ( Popielec)

Środa Popielcowa, zwana też Popielcem lub Środą Wstępną otwiera cykl świąteczny Wielkiej Nocy, trwający aż do Zielonych Świąt. Ceremonia posypywania głów popiołem została wprowadzona do liturgii kościoła około IV wieku i aż do X przeznaczona była wyłącznie dla osób publicznie odprawiających pokutę. Później jednak obrzęd ten został ogólnie przyjęty i stosowany wobec wszystkich osób obecnych w kościele. W tym dniu w całej Polsce, zwłaszcza na wsiach i małych miasteczkach, powszechna była zabawa zwana kłodą popielcową. Polegała ona na tym, że niezamężne panny i kawalerowie wyciągani byli z domów, przywiązywani do kłody, którą musieli zaciągnąć do karczmy, a tam wykupywali się wódką. Urządzano też inne złośliwe żarty, np. ukradkiem przyczepiano do ubrań panien (szczególnie tych starszych) małe drewniane klocki, ości rybie, szmaty, głowy lub łapki drobiu. W obchodach Wstępnej Środy były też powszechne tańce kobiet, które zbierały się w karczmach na zabawach zwanych popłuczynami. W miarę jak upływał dzień Popielca, wszystkie zabawy i tańce cichły, ustępując miejsca wielkopostnej powadze. Po wsiach obnoszono wtedy garnek z żurem, a w domach i w karczmie, wieszano na sznurku śledzia lub jego szkielet. Żur i śledź symbolizowały bowiem wielkopostne jadło. Starannie myto też garnki i wyparzano wszystkie naczynia, aby nie pozostał na nich nawet najmniejszy ślad tłuszczu.

 

WIELKI POST

Post Wielkanocny ustanowiony został w II wieku, podobnie jak samo święto Wielkiej Nocy. Posiada on własną bogatą liturgię, ponadto zobowiązuje wiernych do szczególnych zachowań, do skupienia a także do prywatnych indywidualnych umartwień. Ciszę i spokój wielkopostny przerywało w połowie jego trwania hałaśliwe półpoście zwane też śródpościem. Wtedy drewniane młoty z hukiem wybijały połowę postu a ze wszystkich stron dobiegał głośny klekot drewnianych kołatek.

 

MARZANNA I GAIK ZIELONY

W czwartą niedzielę Wielkiego Postu, zwaną Laetare, Białą bądź Czarną, niekiedy też śmiertną, odbywał się obrzęd niszczenia, topienia lub palenia kukły zwanej Marzanną, Moreną, Marzaniokiem, śmiercią, śmiertką lub śmierciuchą. Postać ta była wyobrażeniem zimy i śmierci, chorób, różnorakiego zła i udręk nękających ludzi. Rytuał topienia Marzanny miał spowodować szybkie nadejście wiosny. Łączył się z nim obrzęd Nowego Lata, Gaika Zielonego czyli wiecznie zielonej gałęzi, którą po zniszczeniu symbolu zimy, tryumfalnie wprowadzano do wsi. Identyczne obrzędy występowały niemal w całej Europie. Obrzędy topienia Marzanny opisał już w XVI wieku Jan Długosz, dodając, iż jest to starodawny zwyczaj. Według niego, obrzęd ten pozostawał w związku z niszczeniem pogańskich bożków, jakie rzekomo nakazać miał Mieszko I na dowód przyjęcia religii chrześcijańskiej. Inni badacze twierdzą, że obrzęd jest późnośredniowieczny i miał na celu przeciwdziałanie tzw. „morowej zarazie”, która w owych czasach często nawiedzała kraje. Są też koncepcje wywodzące obrzęd z antycznych tradycji, szczególnie rzymskich obchodów wypędzania starego Marsa. Dzisiaj obrzęd ten odbywa się 21 marca jako pierwszy dzień wiosny.

 

NIEDZIELA PALMOWA

Niedziela Palmowa zwana jest też Kwietną lub Wierzbną i stanowi początek najważniejszych obchodów kościelnych, związanych ze świętem Wielkiej Nocy. Kościół święci w tym dniu tryumfalny wjazd Chrystusa do Jerozolimy. Uroczyste procesje z palmami rozpoczęły się w IV wieku w Jerozolimie, sam zaś zwyczaj święcenia palm wprowadzono do liturgii w XI wieku. W Polsce z palmami, którym przypisuje się nadzwyczajne właściwości, wiążą się liczne zwyczaje ludowe. Wierzba uznawana była za roślinę „miłującą życie”, w ikonografii chrześcijańskiej symbolizuje zaś zmartwychwstanie i nieśmiertelność duszy. Do palmy wkłada się też inne rośliny "wiecznie zielone", jak np. gałązki cisu, borówek, bukszpanu, barwinka, tui i ozdabia się suszonymi kwiatami i wstążeczkami. Poświęconymi w kościele palmami kropiono domostwa, obejścia i bydło w oborze. Zawieszona pod strzechą ma ona chronić od złego, czarów i nieszczęścia, przed chorobą a przede wszystkim od ognia. Poświęcone palmy przechowuje się z szacunkiem do następnych świąt Wielkanocnych. W Krakowie i okolicach w Niedzielę Palmową odbywały się kwesty uczniów szkół elementarnych i studentów. Zwyczaj ten, potwierdzony przez XVIII-wieczne źródła, nosił nazwę Puchery bądź Pucheroki, od łacińskiego słowa "puer" - chłopiec. W tym dniu chłopcy zbierali się pod kościołami i po nabożeństwie, zaczynali recytować wierszowane oracje, najczęściej o biedzie studenckiego życia oraz teksty pełne przechwałek i żartów. W ten sposób, choć na parę dni, "zarabiali" na swoje utrzymanie. Zwyczaj ten żywy był na podkrakowskich wsiach jeszcze w okresie międzywojennym.

 

WIELKI TYDZIEŃ

Wielki Tydzień, ostatni w Wielkim Poście, poprzedzający najważniejsze święto chrześcijan - Zmartwychwstanie Pańskie, jest okresem wzmożonych umartwień, postów i praktyk religijnych. W kościołach uroczyście obchodzi się Misterium Męki Pańskiej. W Wielką środę następuje gaszenie świec, tzw. ciemna jutrznia. Kapłan uderzał w kazalnicę mszałem na znak chaosu jaki zapanował po pojmaniu Chrystusa. Młodzież wykorzystała ten obrzęd jako pretekst do zabawy. Polegała ona na wieczornym obchodzeniu wsi z drewnianymi kołatkami, hałasowaniu, aby wypędzić diabła, który mógł się jeszcze gdzieś ukryć. W Wielki Czwartek we wszystkich kościołach dzwony zamienia się na drewniane kołatki. Mimo narastającego nastroju żałoby i powagi, praktykowany był zwyczaj wieszania, palenia lub topienia kukły Judasza. W nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek na pamiątkę przejścia przez Chrystusa potoku Cedron, w Polsce południowej chodzono do stawów i rzek, aby obmyć się w wodzie. Wielki Piątek to w kościele dzień najgłębszej żałoby po zgonie Chrystusa. Wyrażają ją ogołocone z obrusów, kwiatów i świec ołtarze, puste i otwarte tabernakula, zasłonięte kirem wizerunki Zbawiciela. W Wielki Piątek w bocznych nawach kościołów odsłaniane są Groby Chrystusowe. Tradycja ta sięga XVII wieku; przetrwała do naszych czasów wraz z obyczajem Straży Grobowych. Wielka Sobota jest dniem przeznaczonym na święcenie pokarmów, a także cierni, wody i ognia, kolejnych symboli świąt Wielkiej Nocy. Głównym atrybutem święconki jest jajko - symbol życia, płodności, miłości i siły. Najstarsze znalezione pisanki na ziemiach polskich pochodzą z X wieku z wykopalisk w okolicach Opola i Wrocławia. W pierwszy dzień Wielkanocy poświęcone jajka zakopywano w skibach pól i ogrodów na urodzaj. Wydmuszki i skorupki jaj, zwłaszcza pisanek i kraszanek, rzucano pod drzewa w sadach, aby odstraszały szkodniki i spowodowały obfitość owoców. Wierzono też, że jajka zakopane pod węgły budowanego domu sprowadzą szczęście i pomyślność dla jego mieszkańców. W zależności od techniki wykonania i regionu Polski wielkanocne jajka noszą różne nazwy: pisanki, kraszanki, malowanki, rysowanki, skrobanki. W Wielkim Tygodniu odbywają się także Kościelne Widowiska Pasyjne. W Kalwarii Zebrzydowskiej, najstarszym i największym polskim sanktuarium pasyjnym z XVIII wieku, odgrywane jest misterium Męki Pańskiej, które trwa prawie cały tydzień. Do dzisiaj przybywają nań pielgrzymi z całej Polski.

 

WIELKANOC

Wielkanoc w pierwszych wiekach chrześcijaństwa zwana była Paschą. Jest najstarszym (najwcześniej ustanowionym) świętem, obchodzonym już w II wieku na pamiątkę Męki, śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Długie spory, toczone w pierwszych wiekach, dotyczyły terminu obchodzenia Paschy. Zakończył je Sobór w Nicei w 325 r. ustanawiając, obowiązujący do dnia dzisiejszego, termin świąt pomiędzy 22 marca a 25 kwietnia, zawsze w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Święto Zmartwychwstania otwiera Rezurekcja - msza odprawiana w Wielką Sobotę o północy, bądź o świcie w Wielką Niedzielę. Po Rezurekcji wszyscy udają się do domów na uroczyste rodzinne śniadanie zwane święconym. Ucztę tę poprzedza ceremonia dzielenia się poświęconym jajkiem. Niegdyś po podzieleniu się jajkiem każdy z domowników, nawet małe dzieci, musiał spożyć całą laskę chrzanu. Miało to chronić przed bólem zębów i brzucha, ale przede wszystkim było to "ostatnie" umartwienie poniesione dla Chrystusa, pojonego przed śmiercią żółcią i octem. Polskie święcone słynęło zawsze z obfitości. Po środku stołu królował baranek, zwany wcześniej agnuskiem, wykonany z wosku, masła, ciasta bądź marcepanu, na królewskich zaś stołach agnusek wykonany był ze złota, srebra, porcelany i ozdabiany był drogimi kamieniami. Święcone składało się z dań zimnych, głównie mięs, jaj gotowanych na twardo i ciast. Były to dania, o których mówiono, że podaje się je „bez dymu” lub że są to potrawy „przy jednym dymie”, co oznaczało, iż przygotowano je wcześniej, a na święcone tylko zostały podgrzane. Nie godziło się bowiem w największe święto rozpalać ognia ani tym bardziej gotować. Na stole musiała się również znaleźć „biała kiełbasa” zwana też „polską”, gotowana lub smażona. Wśród świątecznych ciast najważniejsze były baby wielkanocne, zwane też babimi kołaczami. Równie sławne, a przy tym bardzo dekoracyjne były mazurki oraz serniki, niegdyś nazywane przekładańcami. W czasie świątecznych biesiad do zabaw wykorzystywano pisanki i kraszanki. Najczęściej były to gry zwane walatką lub wybitką, czy też zabawą na wybitki. Polegała ona na toczeniu po stole pisanek albo stukanie się pisankami trzymanymi w ręku. Wygrywał ten, czyja pisanka się nie rozbiła. W niektórych regionach Polski na ten dzień przygotowywane są niespodzianki dla dzieci. Tzw. zajączki umieszcza się w sadzie, pod drzewami bądź gdzieś w obejściu.

 

PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY - DYNGUS

Poniedziałek Wielkanocny charakteryzuje się mnogością zwyczajów i obrzędów, a większość z nich ma charakter towarzyski i zabawowy. Szaleńcze zabawy zaczynały się niegdyś już w nocy, z Niedzieli na Poniedziałek - zwanej też diabelską nocą. Wypuszczano więc bydło z obór, wyciągano na kalenice dachów części wozów, narzędzi gospodarskich, tarasowano drogi powywracanymi płotami, zatykano kominy itd. Do pobożnych zaś praktyk należało wczesne wyjście w pole i pokropienie ziemi święconą wodą, kreślenie znaku krzyża, modlitwa i zatykanie w zagon krzyżyka wykonanego z palmy wielkanocnej. Najważniejszym jednak zwyczajem Poniedziałku Wielkanocnego był i pozostał do dzisiaj Dyngus, zwany też śmigusem, śmigutrem lub śmigustem. Pierwsze wzmianki o dyngusie pochodzą z XV wieku, a są to zakazy kościelne zabraniające "zwyczaju pogańskiego, co się zwie dyngus". Dyngus oparł się jednak tym zakazom i przetrwał do dnia dzisiejszego. Nazwy śmigus i dyngus pierwotnie oznaczały dwa odrębne zwyczaje, pierwszy był to tzw. śmigus zielony lub suchy i polegał na smaganiu się zielonymi gałązkami wierzbowymi, drugi to dyngus mokry czyli oblewanie się wodą. Na Kujawach był ciekawy zwyczaj zwany przywoływkami dyngusowymi, które rozpoczynały się już wieczorem w Niedzielę Wielkanocną. Przez wieś ruszał pochód wraz z orkiestrą i zmierzał na centralny plac wsi. Tam zaczynano głosić wierszowane oracje na cześć dziewcząt mieszkających pod kolejnymi numerami, sławiono ich cnoty i zalety oraz obwieszczano ile w Poniedziałek poleje się na nie wody i kto będzie jej wybawicielem. Przywoływki dotyczyły również kawalerów, których rekomendowano na mężów lub przeciwnie, wyśmiewano ich wady. Chrześcijański charakter miały zwyczaje występujące na Ziemi Krakowskiej. Do takich należało chodzenie z ogródkiem lub inaczej z ogrójczykiem. Chłopcy ciągnęli wózek z zainstalowaną figurką Zmartwychwstałego, a obchodząc domostwa śpiewali wielkanocne pieśni. Niemal identyczne w swej istocie i przebiegu były w innych regionach obchody z pasyjką, obnoszenie baranka czy wielkanocnego traczyka (na pamiątkę, że Pan Jezus również trudnił się stolarstwem). Ciekawym starym zwyczajem jest procesyjny objazd pól na koniach zwany niekiedy procesją stu koni, praktykowany do dziś na Górnym Śląsku. W Krakowie zaś odbywa się na Zwierzyńcu (dzielnica Krakowa) kiermasz świąteczny Emaus, wywodzący swą nazwę od biblijnego miasteczka, do którego szedł z dwoma uczniami Zmartwychwstały Chrystus. Pierwsze wzmianki o krakowskim kiermaszu Emaus pochodzą jeszcze z XVII wieku.

 

WTOREK WIELKANOCNY ( trzeci dzień świąt)

Wtorek Wielkanocny zwany też Trzecim świętem był przedłużeniem zabaw i obchodów świątecznych. W tym dniu Krakowianie udawali się na wzgórze na Krzemionkach i brali udział w zwyczaju zwanym Rękawka. Nazwa wywodzi się z legendy o kopcu legendarnego założyciela miasta Krakusa, który miał być usypany z ziemi przynoszonej w rękawach. Zwyczaj polegał na toczeniu z kopca jabłek, jajek i resztek święconego, które łapali ubodzy krakowscy studenci czyli żacy. W innych regionach Polski Wtorek Wielkanocny upływał na dalszym polewani się wodą, z tą różnicą, że teraz inicjatywę przejęły dziewczęta, stąd oblewankę nazwano Babasik lub Babaskik. A ludowe przysłowie powiadało: "Aż do Zielonych świątek można lać się w każdy piątek".

 

OBCHODY ŚWIĘTOJAŃSKIEJ SOBÓTKI (23-24 czerwca)

Obchody świętojańskie celebrowane w noc poprzedzającą dzień ich patrona św. Jana Chrzciciela, w Polsce nazwane Sobótką lub Kupalnocką, należą do jednych z najciekawszych i najstarszych świąt dorocznych. Swymi korzeniami sięgają pradawnych świąt powitania lata, miłości i płodności, połączonych z obrzędami ognia i wody oraz niezwykłymi praktykami czarodziejskimi. Wierzono, że w noc świętojańską całą ziemię przenika jakiś potężny i ożywczy impuls, że zakwita kwiat paproci, a ten kto go znajdzie, odkryje drogę do ukrytych w ziemi skarbów. Panowało przekonanie, że zioła takie jak piołun i dziurawiec, zwany też zielem świętojańskim, nabierają specjalnej leczniczej mocy. W tę noc rozpala się ogniska zwane sobótkami. Po raz pierwszy nazwa sobótka pojawia się w źródłach pisanych w XIII wieku wraz z opisem tanecznych kręgów przy ogniu, tworzonych przez kobiety. Śpiewały one pieśni, prosząc św. Jana o gorącą miłość i rychłe małżeństwo. Chłopcy popisywali się zręcznością w skokach przez ognisko, a około północy udawali się na poszukiwanie kwiatu paproci, choć nierzadko był to tylko pretekst, aby wraz z dziewczyną pójść do ciemnego lasu. Od niepamiętnych też czasów w noc świętojańską kobiety przewiązywały się bylicą czyli „pierwszym zielem świętojańskim, którego czarownice bały się bardziej niż ognia”. Bylica chroniła więc przed czarami, urokami i wszelkim złem. W Polsce wierzono, że dopiero po św. Janie można bezpiecznie zażywać kąpieli w rzekach i stawach a zanurzenie się w wodzie w tę noc sprawi, że ciało stanie się sprawne, zdrowe i piękne, stąd też nazwa Kupalnocka, która wywodzi się bądź od imienia pogańskiego bożka Kupały, bądź od słów "kupało" i "kupała", które na pograniczu polsko-ruskim oznaczały kąpiel. Powszechną praktyką było również puszczanie na wodę wianków. W zależności od tego jak płynął wianek, wróżono sobie o przyszłości małżeńskiej.

 

WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH - DZIEŃ ZADUSZNY (1 i 2 listopada)

Są to dni poświęcone pamięci zmarłych. Już w IX wieku dzień 1 listopada obchodzony był jako dzień Wszystkich Świętych. Była to więc uroczystość radosna, co podkreślał również biały kolor szat liturgicznych, używanych w tym dniu podczas mszy. Natomiast 2 listopada - Dzień Zaduszny czyli właściwe święto Zmarłych, wprowadzone zostało do liturgii kościoła w X wieku. Zaczęto wtedy sprawować msze żałobne za dusze zmarłych, jako przeciwwagę dla powszechnych w Europie pogańskich obrzędów zadusznych. Religia chrześcijańska nałożyła się, zespoliła i pogłębiła wcześniejsze wierzenia i praktyki ku czci zmarłych. Nasi prasłowiańscy przodkowie wierzyli w życie pozagrobowe i tajemniczy świat zmarłych, rządzący się własnymi prawami. Jeszcze w połowie XIX wieku na pograniczu litewsko-białoruskim powszechne było odprawianie dziadów czyli obrzędów ku czci zmarłych, choć występowały w nich również znaki i symbole religijne. Ten obrzęd stał się pretekstem do napisania przez Adama Mickiewicza wielkiego dramatu narodowego "Dziady". Powszechnie wierzono, że jadło i napoje mogą pokrzepić dusze i być pomocne w drodze do wiecznego zbawienia. W wigilię dnia zmarłych piekło się więc specjalne chleby i pierogi, gotowało się bób, kaszę, kutię i wraz z wódką pozostawiało się na noc na stole dla dusz zmarłych. Dzisiaj tamte praktyki zastąpione zostały kwiatami i palonymi na grobach zniczami. W przeszłości wierzono, że do rozniecanych na grobach ognisk podchodzą błąkające się po ziemi dusze zmarłych gwałtowną śmiercią, zwłaszcza samobójczą. Płomień miał być szczególną pomocą dla cierpiących dusz. W naszych czasach zapalane na grobach znicze są symbolem żywej pamięci o zmarłych, symbolizują też Chrystusa i wiekuistą światłość.

 

KATARZYNKI ( 24 listopada)

Katarzynki to zapomniany już dzisiaj wieczór spotkań i wróżb chłopców o narzeczonych i małżeństwie, przypominający obchodzone kilka dni później dziewczęce „Andrzejki”. Upragniona dziewczyna mogła więc ukazać się chłopcu we Śnie, w nocy z 24 na 25 listopada, a już na pewno wtedy, gdy chłopiec wieczorem po umyciu wytarł się damską zapaską lub dziewczęcą koszulą i jeśli spał na części kobiecej bielizny wsuniętej pod prześcieradło. Zaś wczesnym rankiem w dniu Św. Katarzyny (25 listopada) chłopcy losowali karteczki z imionami żeńskimi, które uprzedniej nocy włożyli pod poduszkę. Wylosowana karteczka „dawała pewność” jakie imię będzie nosiła ukochana dziewczyna. Bardziej „długoterminową” wróżbą była ta, polegająca na Ścięciu gałązki wiśni lub czereśni i wstawieniu jej do wody. Jeśli gałązka zakwitła w Wigilię Bożego Narodzenia, chłopiec mógł się spodziewać w najbliższym czasie pomyślnych konkurów uwieńczonych Ślubem i weselem. Wróżby chłopców były jednak mniej liczne i o wiele mniej popularne niż wróżby dziewcząt, dlatego już w końcu wieku zanikły, a z czasem uległy zapomnieniu. Ślady tego zwyczaju przetrwały natomiast we współczesnych „Andrzejkach”, podczas których razem z dziewczętami wróżą sobie też chłopcy, dopuszczani teraz do wspólnej zabawy.

 

ANDRZEJKI (29 listopada)

Andrzejki, Jędrzejki lub Jędrzejówki to pora wróżb dla dziewcząt o miłości i małżeństwie. Wróżby te znane były we wszystkich regionach Polski, a także w innych krajach Europy. Mimo tak szerokiego zasięgu występowania pochodzenie tych wróżb i zwyczajów dotychczas nie jest znane. W zasadzie jednak wszyscy badacze zgadzają się, iż niezależnie od swego pochodzenia, wróżby w dniu Św. Andrzeja rozwinęły się i ostatecznie ukształtowały na gruncie tradycji chrześcijańskiej. W kościele katolickim dzień Św. Andrzeja zamyka rok kościelny. Rozpoczyna się Adwent. W Polsce wróżby andrzejkowe liczą sobie już parę wieków tradycji. Pierwsze wzmianki o tych zwyczajach pochodzą z XVI wieku. Wielką wagę przywiązywano do snów w nocy z 29 na 30 listopada. Dziewczęta wierzyły, że ich sny w tę noc są prorocze. Należało zatem przed pójściem na spoczynek pobożnie pomodlić się do Św. Andrzeja ale, aby modlitwa była skuteczniejsza, przez cały dzień pościć. We Śnie mógł jednak ukazać się zły duch, widmo czy upiór, a nie daj Boże topielec czy wisielec. Najskuteczniejszym sposobem odstraszenia takiej mary było nacieranie czosnkiem furtek, drzwi domów oraz parapetów okiennych. Same zaś panny brały do ust po trzy ząbki czosnku i dopiero, gdy zasypiały, połykały go. Teraz już ich błogi sen o ukochanym nie był niczym zakłócony, choć można było dodatkowo zabezpieczyć się płonącym przez całą noc ogniskiem, do których wrzucano stare palmy, wianki z Bożego Ciała i inne poświęcone zioła. Ogniska te zwano ogniami Św. Andrzeja. Na dobrą wróżbę, na polach lub w garnkach, dziewczęta siały len, konopie lub ziarna zbóż a były to poletka lub ogródki Św. Andrzeja. Bardzo liczne były wróżby odprawiane w grupie rówieśnic. Nigdy nie uczestniczyły w nich jednak i nie wróżyły sobie kobiety zamężne i starsze, nigdy też nie zapraszano na nie chłopców. Najbardziej znaną i najczęściej stosowaną była wróżba z lanego na wodę roztopionego wosku lub rozgrzanego ciekłego ołowiu a następnie wspólne badanie zastygłego kształtu lub cienia przezeń rzucanego na ścianę. Podobną wróżbą było palenie papieru i obserwowanie ruchliwych cieni na ścianie. Pomocne były też różne przedmioty jak np. kłębki kądzieli symbolizujące dziewczynę i miłego jej sercu chłopca. Kłębuszki te podpalano i kiedy uleciały w górę obserwowano, czy połączą się i razem spłoną, co wróżyło gorącą dozgonną miłość; na wodę puszczano też dwie igły lub świeczki umocowane na tekturkach lub w łupinkach orzechów. Obserwowano czy para się połączy, pobożne zaś panny na Śląsku puszczały na wodę trzy igły lub świeczki, bowiem trzecia symbolizowała księdza, który związek miał pobłogosławić przed ołtarzem. Takich andrzejkowych wróżb była nieskończona ilość, były też one wymyślane na miejscu, w zależności od potrzeb i fantazji wróżących sobie dziewcząt. Tradycje te przetrwały do dnia dzisiejszego i niezmiennie cieszą się ogromną popularnością, choć dzisiaj mają już wyłącznie charakter zabawowy.

Czytany 26047 razy Ostatnio zmieniany 09 grudnia 2013

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.