15 lipca 2015

Chłop potęgą BYŁ i basta!

Przygotowane przez

Rok 2015 w rolnictwie zaczął się od protestów rolników, praktycznie wszystkich kierunków produkcji, w związku z brakiem tzw. opłacalności tej produkcji. Zachodzi pytanie: jaka jest rzeczywistość z tą potęgą w rolnictwie i na wsi? Oczywiście chodzi o potęgę ekonomiczną, czyli kondycję ekonomiczną rolnictwa, gospodarstw rolnych, gdyż co jakiś czas „odżywają” protesty rolników wynikające z niskiej lub żadnej opłacalności produkcji rolniczej, począwszy od protestów producentów trzody chlewnej, po producentów zbóż i producentów mleka, wołowiny oraz sadowników. Tak jak sytuacja w opłacalności produkcji trzody chlewnej jest od paru lat zła, tak i w pozostałych kierunkach produkcji jest zła od ubiegłego roku, czyli że produkcja ta nie jest opłacalna ze względu na niskie ceny skupu. Przyczyny tego są różne, choć jako podstawową wymienia się tzw. embargo, czyli brak eksportu produktów rolnych na kierunku wschodnim czy też zakaz uboju rytualnego.

Niedawna 10. rocznica zjednoczenia się naszego kraju z UE obfitowała w wiele różnych podsumowań, czyli wykazania naszych korzyści po wstąpieniu do UE, w tym szczególnie korzyści dla naszego rolnictwa. Wielkie kwoty przeznaczone dla rolnictwa mogły niezorientowanych wprowadzić w osłupienie, bo rzeczywiście wg ARiMR z PROW 2007-2013 wypłacona do końca 2015 r. kwota to ponad 70 mld zł, a płatności bezpośrednie za 2014 r. to kwota 14,2 mld zł. Przytoczone tak wielkie kwoty dla rolnictwa (dla 1,353 mln gospodarstw) dają średnio tylko ok. 11 tys. zł na jedno gospodarstwo, czyli niecały tysiąc na miesiąc, co już nie jest taką wielką kwotą wzbogacającą rolników. Poza tym płatności bezpośrednie to dopłaty do kosztów produkcji roślinnej mające na celu wyrównanie opłacalności tej produkcji w sytuacji rynku unijnego, który w rzeczywistości jest rynkiem regulowanym, i który nie pozwala na duży wzrost cen produktów rolnych. a dopłaty dla rolnictwa są elementem polityki UE, której jednym z głównych celów powstania i funkcjonowania było wyrównanie poziomu życia ludności wiejskiej do miejskiej, o czym zapomina się mając przed oczami tak duże kwoty wchłonięte przez rolnictwo. Nawet wprost wytyka się, że każdy spoza rolnictwa dopłaca rolnikom ok. 400 zł rocznie, co jest nieporozumieniem wynikającym z nieznajomości faktów. Dopełnieniem tych nieporozumień na tle dofinansowywania rolnictwa były wystąpienia kręgów biznesowych w imię tzw. sprawiedliwości społecznej o płacenie przez rolników podatków dochodowych i o przynależność do ZUS, a nie KRUS, czyli o płacenie większych składek emerytalno-rentowych, a właściwie to chodziło o dofinansowywanie przez budżet państwa KRUS-u, ale już nie mówi się o dofinansowaniu ZUS-u i o tym, że rolnicy płacą podatek gruntowy bez względu, czy mają dochody, czy nie mają, a świadczenia z KRUS są odpowiednio niższe niż z ZUS. Czy takim uwarunkowaniom rolnicy są winni?

Bieżące protesty jeszcze bardziej zantagonizowały poglądy o sytuacji wsi, czyli rolników, którzy tyle miliardów dopłat otrzymują i „jeszcze im mało”. Przykładem może być zauważenie, że rolnicy na protesty przyjeżdżają markowymi, dużymi, nowymi ciągnikami, które na pewno kosztują nie dziesiątki, a setki tysięcy złotych, więc o co im chodzi, mając taki majątek? Myślenie takie ma podstawowy błąd, bo ciągnik to jest narzędzie pracy, które produkuje taniej, czyli teoretycznie żywność powinna być tańsza, a poza tym te super ciągniki kupione są w większości za pieniądze w części unijne, a w części kredytowe, stąd ta własność jest problematyczna, dopóki nie będzie całkowitej spłaty zobowiązań, jeśli będzie z czego spłacić. Jest jeszcze jedno, czego ci krytykanci w tym wszystkim nie widzą – to, że te ciągniki są znanych marek, ale zachodnich, kupione też właściwie u sprzedawcy z zachodu i za kredyty pobrane w kraju, ale w bankach właściwie zagranicznych, czyli że dotacje unijne i w części nasze finansują nie nasze firmy, nie naszych producentów, nie naszych handlowców i nie nasze banki, a co ma z tego nasze państwo, czyli budżet, chyba dochód z podatku dochodowego, którego nie ma dla zasady. w dodatku krytykujący i nastawieni nieprzychylnie do rolnictwa i rolników podstawową żywność kupują we wszelkiego typu marketach, które też nie są polskie i nie sprzedają tylko polską żywność, a wręcz przeciwnie, co nie jest do pomyślenia w marketach w krajach zachodnich.

Czy dzisiaj poziom życia ludności wiejskiej – rolniczej jest wyrównany, czy jest zbliżony do poziomu życia ludności miejskiej i czy protesty rolników w związku z niskimi dochodami są uzasadnione, czy nie? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy „zmierzyć” bieżącą opłacalność produkcji rolniczej, bo opłacalność tą można przedstawić na różne sposoby, od analiz jednostkowych do analiz całości produkcji w gospodarstwie rolnym, jak też poprzez prowadzenie rachunkowości gospodarstwa rolnego, czyli w efekcie, na jaki dochód rolnik może liczyć ze swojej produkcji w 2015 r. po uwzględnieniu oczywiście wszystkich kosztów tej produkcji.

W celu osiągnięcia maksymalnych dochodów konieczne jest prawidłowe zarządzanie gospodarstwem rolnym. a to, że zarządzanie gospodarstwem rolnym, w tym planowanie produkcji nie jest wbrew pozorom czymś prostym, można przekonać się już choćby po tym, że zbiory i produkcję rolnik musi planować prawie z rocznym wyprzedzeniem, nie mając pewności co do zbytu i cen zbytu planowanej produkcji, jak też to, czy warunki pogodowe (opady, temperatura itp.) będą dla upraw sprzyjające, czy też nie. Poza tym w planowaniu produkcji rolnik musi uwzględnić, jakimi środkami produkcji dysponuje jego gospodarstwo. A i tak może to okazać się zawodne, gdy przypadek suszy czy przymrozków i inne mogą w znacznym stopniu zmniejszyć produkcję i jej opłacalność. Rok ubiegły wg ekonomistów rolnictwa był „zły” dla rolnictwa, bo rolnictwo dużo straciło na sytuacji rynkowej, gdyż spadły ceny skupu głównie zbóż, mleka, żywca wieprzowego i wołowego, a wzrosły środków do produkcji rolnej. Poza tym ciągniki i maszyny rolnicze nie są tanie. Kiepską sytuację ekonomiczną w naszym rolnictwie zauważono i w UE, szacując spadek dochodów rolników w 2014 r. w dobrym dla rolnictwa 2011 r. dochód na 1 ha przeliczeniowy wg GUS wyniósł 2.713 zł, w 2012 r. był na poziomie 2.412 zł i w 2013 r. – 2.869 zł, co daje parytet dochodu do średniego krajowego wynagrodzenia netto wg GUS w 2011 r. – 71,81 %, w 2012 r. – 61,67 %, w 2013 r. – 70,55 %. za 2014 r. nie ma jeszcze danych.

A jakich dochodów mogą spodziewać się rolnicy w bieżącym roku? Ponieważ gospodarstwa są różne, należy założyć ich wielkości i rodzaj produkcji. do analizy będą to gospodarstwa o produkcji tradycyjnej (1), czyli roślinnej na potrzeby paszowe produkcji zwierzęcej (trzody chlewnej, mleka i opasów), jak też z produkcją tylko roślinną zbóż (2), a następne z produkcją trzody chlewnej w cyklu zamkniętym (3) i produkcją mleka (4) i opasów (5). Wyniki – roczne dochody w 2015 r., czyli przychody pomniejszone o koszty poniesione w tym roku, dla tych wielkości gospodarstw (zrównoważonych pracą) i rodzajów produkcji po rocznym cyklu produkcji wg aktualnych cen rynkowych (początek 2015 r.) będą przypuszczalnie wynosić:  

  1. Gospodarstwa tradycyjne (ok. 40 ha), wynik plusowy ok. 9 tys. zł.
  2. Gospodarstwa z produkcją zbóż (ok. 100 ha), wynik plusowy ok. 69 tys. zł.
  3. Gospodarstwa trzodowe (ok. 40 ha) , wynik minusowy ok. 37 tys. zł.
  4. Gospodarstwa mleczne (ok. 27 ha), wynik plusowy ok. 52 tys. zł.
  5. Gospodarstwo z produkcją opasów (ok. 40 ha), wynik plusowy ok. 26 tys. zł.

Wykres rocznej dochodowości gospodarstw rolnych ze spełnioną z UE normą pracy (tys. zł)

1 – prod. tradycyjna, 2 – prod. roślinna, 3 – prod. trzody, 4 – prod. opasów, 5 – prod. mleka

Wyniki te należałoby skorygować o kwotę 59,8 tys. zł, czyli o wynagrodzenie na poziomie średniego krajowego wynagrodzenia w kraju wg GUS dla dwóch osób (rolnik i żona) pracujących w gospodarstwie zrównoważonym nakładami pracy do normy godzin pracy osób zatrudnionych na etacie. Wyniki będą wtedy następujące: 1 – minus 51 tys. zł, 2 – 9 tys. zł, 3 – minus 97 tys. zł, 4 – minus 54 tys. zł, 5 – minus 8 tys. zł. 

Zestawienie rocznych dochodów gospodarstw rolnych w 2015 r.:

  1. Gospodarstwo tradycyjne – 13,5 ha; minus 61,1 tys. zł.
  2. Gospodarstwo tradycyjne – 40,0 ha; minus 50,8 tys. zł.
  3. Gospodarstwo trzodowe – 40,0 ha; minus 97,0 tys. zł.
  4. Gospodarstwo mleczne – 27,0 ha; minus 7,6 tys. zł.
  5. Gospodarstwo opasy – 40,0 ha; minus 33,7 tys. zł.
  6. Gospodarstwo roślinne – 100,0 ha; plus 9,7 tys. zł.

Z zestawienia tych wyników widać, że na dodatni wynik (dochód plusowy) na koniec tego roku może liczyć tylko gospodarstwo z produkcją roślinną (zboża i przemysłowe). Gospodarstwa z dochodem ujemnym to przede wszystkim gospodarstwa z produkcją trzody chlewnej i też gospodarstwa produkujące opasy i tradycyjne, w których wielkość dochodu ujemnego zależy również od wielkości gospodarstwa. Wyniki te są odbiciem aktualnych cen rynkowych skupu, czyli bardzo niskich głównie cen żywca wieprzowego i wołowego, a względnie dobrych cen zbóż. Prosty stąd wniosek, że nie wszystkie gospodarstwa będzie stać na prawidłowe funkcjonowanie, nie mówiąc już o unowocześnieniu i wprowadzeniu nowych technologii produkcji. Dochody te, tym bardziej nie gwarantują rocznego utrzymania rodziny rolnika (dwóch osób pracujących w gospodarstwie rolnym) na poziomie tzw. „miejskim”, czyli wielkości dwóch średnich wynagrodzeń krajowych netto. Inny wniosek to ten, że aktualnie żadna produkcja rolnicza nie daje takiej opłacalności, by tzw. życie ludności rolniczej było zbliżone do poziomu życia ludności miejskiej i to pomimo wymienionych dofinansowań rolnictwa. Oczywiście, porównując dochody gospodarstw rolnych do wynagrodzeń średnich netto, należy również porównać nakłady pracy włożonej przez poszczególne gospodarstwa. dla gospodarstwa z produkcją mleka są one na poziomie 110% nakładów pracy wynikającej z normy zatrudnienia na etacie, a dla gospodarstwa z produkcją trzody chlewnej na poziomie 101% i gospodarstwa tzw. tradycyjnego na poziomie 114%. Porównując wyniki dla tych typów gospodarstw (o zbliżonym nakładzie pracy do nakładów etatowych pracowników), można stwierdzić, że te gospodarstwa nie będzie stać na unowocześnienie majątku i utrzymanie rodziny.

Więc jaką potęgą ekonomiczną w aktualnych warunkach rynkowych jest rolnik – gospodarstwo rolne mówią przedstawione wyliczenia dochodów z produkcji rolniczej. Zachodzi wobec tego pytanie: z czego utrzymuje się rodzina rolnicza? Pewnie z tego, co ma zaoszczędzone z poprzednich lat, z tego że majątek gospodarstwa „starzeje się”, że w rodzinie ktoś ma rentę czy emeryturę, że dzieci wiejskie nie chodzą w luksusach, że wesele wiejskie będą skromniejsze, a kupno nowocześniejszej maszyny czy tym bardziej ciągnika to przyszłość nieokreślona itp. a że nastroje ludności rolniczej wynikające z bieżącej sytuacji ekonomicznej są kiepskie, potwierdza chociażby (anonimowa) ankieta gospodarstw rolnych przeprowadzana w tym celu do kwartalnego badania koniunktury w rolnictwie, według której „rodzina rolnicza patrzy w przyszłość swojego gospodarstwa rolnego”: „z ufnością” – 12% odpowiedzi, „z obawą” – 76% odpowiedzi i „ze strachem” – 12% odpowiedzi, a „na co przeznaczone były w 2013 r. dopłaty z UE”, to aż 20% odpowiedzi było na potrzeby życiowe i 54% na środki produkcji i tylko 26% na cele inwestycyjne, co też jest wymowne o sytuacji ekonomicznej w rolnictwie.

Wynikające z tonu różnych wypowiedzi i komentarzy, wymawianie dopłat dla rolnictwa czy też wymawianie rolnikom niepłacenia podatków dochodowych i przynależności do KRUS wynika zapewne z nieznajomości uwarunkowań funkcjonowania unijnego rolnictwa i sytuacji ekonomicznej w rolnictwie. Rolnicy mogą płacić i ZUS, i podatek dochodowy, oczywiście jeżeli będą mieli z czego płacić, bo póki co, to się na to nie zanosi. Rolnicy, górnicy czy inni pracujący organicznie muszą wyciągnąć podstawowy wniosek, że w tym rozdaniu, to są tylko pracownikami, a z ich pracy to inni mają „premie”, bo sprzedają trud ich pracy.

Czytany 1936 razy Ostatnio zmieniany 15 lipca 2015

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.