Podczas licznych szkoleń przeprowadzanych m.in. ww ubiegłym roku zachęcaliśmy rolników i przedsiębiorców, mieszkańców obszarów wiejskich do inwestowania w odnawialne źródła energii. Powodów, dla których powinniśmy korzystać w miarę możliwości z alternatywnych w stosunku do węgla i ropy naftowej źródeł energii jest wiele. Najważniejsze to konieczność ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, to dbałość o środowisko w którym żyjemy, to ograniczenie kosztów ogrzewania itp. ale także możliwość zarobienia pieniędzy. Polska została zobowiązana do zwiększenia, do 2020r, udziału energii pochodzącej ze źródeł niekonwencjonalnych w ogólnej produkcji energii do 15%.
W artykule „Dlaczego w Polsce nie chcą OZE” (AgroNEWS) autor informuje, że wprawdzie osiągnęliśmy już poziom 11% udziału energii ze źródeł odnawialnych ale energia ta pochodzi głównie ze współspalania. (Dodam, że współspalanie to inaczej produkcja energii elektrycznej z surowców konwencjonalnych np. węgla brunatnego z udziałem, w niewielkim stopniu surowców odnawialnych np. pochodzących z roślin energetycznych). Natomiast inwestorzy, którzy zamierzają produkować energię ze źródeł odnawialnych napotykają na trudności powodujące, że część z nich wycofuje się z zamiaru inwestowania w produkcję energii ze źródeł odnawialnych, część oczekuje na zmianę przepisów a część walczy z koncernem energetycznym o możliwość przyłączenia nowo planowanej elektrowni do sieci energetycznej. Bardzo szybko rozwija się w naszym kraju produkcja energii z elektrowni wiatrowych, ogniw fotowoltaicznych a także z biogazowni. Niestety ,ze względu na brak regulacji OZE spowodowanej opieszałością we wprowadzaniu przepisów” energetycznych” tzw. trójpaku energetycznego, czyli Prawa energetycznego, Prawa gazowego, Ustawy o odnawialnych źródłach energii wraz z Ustawą Wprowadzającą sytuacja coraz bardziej się komplikuje. Firmy energetyczne tłumaczą się ,że nie mogą pozwolić na przyłączenie następnego źródła odnawialnego bo nie pozwalają na to zapisy Instrukcji Ruchu i Eksploatacji Systemu Dystrybucyjnego, narzucające ograniczenie maksymalnej mocy planowanej instalacji, w danym punkcie przyłączeniowym, do dwudziestokrotności mocy zwarciowej. Prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego pani Sylwia Koch – Kopyszko, sugeruje, że to może być zmowa koncernów, bo rozumie ,że taki wymóg może odnosić się do elektrowni wiatrowych lub fotowoltaicznych ale dlaczego biogazowni, które są stosunkowo stabilne pod względem ilości produkowanej produkcji energii. Tym bardziej dziwne jest ,że buduje się blok energetyczny w Kozienicach, o mocy ponad 1000 MW (energia konwencjonalna). „Inwestorzy OZE mają więc małą szansę przebicia. A przecież gdyby zrealizowano zaplanowane inwestycje, związane między innymi z biogazowniami, Polska z pewnością spełniłaby unijne wymogi i to z nawiązką” podkreśla autor artykułu.
Źródło: AgroNEWS