Wszystko wskazuje na to, że pasze GMO będzie można nadal stosować do końca 2016r. Sejm uchwalił w piątek nowelizację ustawy o paszach. Obrady były bardzo burzliwe, ale na szczęście przeważył rozsądek, gdyż wprowadzenia zakazu stosowania pasz GMO, zwłaszcza śruty poekstrakcyjnej sojowej spowodowałby spadek konkurencyjności i zapaść produkcji drobiu, wieprzowiny i mleka w Polsce. Teraz nowelizacja ustawy trafi do Senatu.
Nowelizacja ustawy przedłuża możliwość wykorzystywania pasz genetycznie modyfikowanych do żywienia zwierząt do 1 stycznia 2017 roku. Za nowelizacją głosowało 229 posłów, przeciwnych było 188; 23 osoby wstrzymały się od głosu. Sprawozdawca komisji Artur Dunin poinformował, że według opinii Ministerstwa Spraw Zagranicznych zakaz stosowania pasz genetycznie modyfikowanych zapisany w ustawie o paszach powinien być z niej wykreślony, gdyż jest on niezgodny z unijnym prawem. Posłowie zdecydowali się jednak na przedłużenie okresu, w którym import pasz GMO jest dozwolony, ponieważ zmiana całej ustawy prawdopodobnie wiązałaby się z długotrwałym procesem legislacyjnym. Jest bowiem w Polsce wielu przeciwników stosowania GMO. Obecna nowelizacja zmienia jedynie termin wejścia w życie zakazu. Taki zakaz został wpisany do ustawy o paszach w 2006 r., ale miał zacząć obowiązywać od 2008 r. Jednak nie wszedł on wtedy w życie, gdyż posłowie zdecydowali o przesunięciu jego obowiązywania o kolejne 4 lata - do końca 2012 r. Podczas drugiego czytania projektu nowelizacji zgłoszone zostały dwa wnioski: o jego odrzucenie oraz o przedłużenie obowiązywania moratorium do końca stycznia 2013 r., zamiast do 1 stycznia 2017 r. Obydwa wnioski zgłoszone przez Ruch Palikota i PiS zostały odrzucone przez Sejm. Opozycja zaznaczyła, iż lepszym wyjściem od popierania GMO byłoby szukanie alternatywy. Nie tylko PiS i SP, ale również SLD wytykał rządowi i resortowi rolnictwa, że miały cztery lata na przygotowanie i wdrożenie programu zastępowania GMO np. roślinami strączkowymi i motylkowymi, które też są znakomitym źródłem białka. W grę wchodzi również sianie soi o odmianie anuszka, która nie jest modyfikowana, a znakomicie sprawdza się w naszym klimacie.
Krzysztof Ardanowski, przekonując posłów do odrzucenia projektu nowelizacji argumentował, że dalsza zgoda na korzystanie z pasz GMO w jeszcze większym stopniu uzależnią polską hodowlę od importu komponentów białkowych z innych kontynentów. Dodał, że Polska zwiększa import soi GMO, wydając na ten cel ok. 4 mld zł rocznie. To są środki, które mogłyby pozostać w polskim rolnictwie, zwiększyć dochody polskich rolników.
Z kolei zdaniem Cezarego Olejniczaka, zakazanie stosowania soi GMO w naszym kraju spowoduje, że "padnie" produkcja trzody, drobiu oraz mleka. Dodał, że cała Unia stosuje takie pasze, więc one i tak napłyną do Polski. Stanisław Kalemba zaznaczył, że Polska jest liderem w uprawach roślin białkowych niemodyfikowanych genetycznie. Taką produkcję trzeba rozwijać, ale obecnie nie można zrezygnować z korzystania z soi GMO, bo w ten sposób upadnie polskie rolnictwo. Wiceminister rolnictwa Andrzej Butra, odpowiadając na wątpliwości posłów zaznaczył, że Polska jest dużym eksporterem żywności, a wprowadzenie zakazu karmienia zwierząt paszami modyfikowanymi spowoduje, że nasze produkty przestaną być konkurencyjne i producenci poniosą straty. Dopóki nie będzie jednolitej polityki UE wobec GMO, nie możemy sobie pozwolić na wprowadzenie takiego zakazu.