Koniec starego i początek nowego roku to czas podsumowań i rozliczeń, ale także podejmowanie decyzji związanych z planowaniem wydatków i inwestycji w nadchodzącym 2019 roku. Jednym z ważniejszych postanowień jest oczywiście ubezpieczenie i siebie i swojego majątku.
Tak! To sprawa jakże ważna dla Rolnika zwłaszcza w świetle ostatnich miesięcy, ale też trudna do zagospodarowania w budżecie domowym, bo stawki ubezpieczenia z roku na rok coraz wyższe. Doświadczenia z ostatniego sezonu wegetacyjnego pokazały, że ważne i przydatne jest posiadanie polisy ubezpieczeniowej. Tuż obok obowiązkowych ubezpieczeń jak OC rolnika czy ubezpieczenie budynków trzeba uwzględnić ubezpieczenie upraw od niekorzystnych zjawisk atmosferycznych chociażby od gradu i wymarznięcia, nie mówiąc już o deszczach nawalnych, suszy, ujemnych skutkach przezimowania, powodziach, huraganach czy piorunach.
Ubezpieczenie upraw to powód do burzliwych dyskusji wśród rolników. Słychać głosy niezadowolenia, jeśli chodzi o stawki oraz możliwość ubezpieczenia. W przypadku ubezpieczenia od ryzyka suszy są to spore pieniądze w porównaniu z ubezpieczeniem od innych ryzyk, np.: gradobicia. Jest jeszcze kwestia tego, że ubezpieczyciele nie chcą ubezpieczyć upraw od ryzyka suszy, bo to już nie jest ryzyko, ale cyklicznie pojawiające się zjawisko. Dotkliwa klęska suszy, która w 2018 roku nawiedziła Polskę, lawina wniosków o udzielenie pomocy finansowej rolnikowi, w którego gospodarstwie rolnym powstały szkody i decyzja Ministra dotycząca stawek pomocy dla rolników, którzy ubezpieczyli, co najmniej połowę swoich upraw od przynajmniej jednego z ryzyk – pokazały jednoznacznie, że warto ubezpieczać uprawy.
Jasno trzeba określić, że komisje szacujące nie tylko oglądały pola dotknięte suszą. Nie ze wszystkimi rolnikami udało się porozmawiać, ale ci, którzy byli przy ocenie spotkali się z pytaniami odnośnie sposobu uprawy, nawożenia, wapnowania, klasy ziemi czy oprysków. Wszystko to miało znaczenie przy szacowaniu ile % uszkodzeń wynika z powodu suszy a ile % z braku właściwej agrotechniki. Po ogłoszeniu stawek w wielu rejonach rolnicy domagali się by ich straty wyniosły powyżej 70%, w wielu gminach były głosy niezadowolenia. Członkowie komisji spotykali się z zarzutami nierzetelności.
Należy przypomnieć, że członkowie komisji powoływani są przez Wojewodę z pośród pracowników Gmin, Izb Rolniczych czy Ośrodków Doradztwa. Są to pracownicy, którzy mają zaplanowaną pracę na rok z góry a szacowanie strat było dodatkowym zajęciem. Nie sposób było dotrzeć komisji do wszystkich rolników, dlatego ocena szkody nazywa się szacowaniem strat, czyli przybliżonym określeniem wartości jakiejś wielkości przy posiadaniu niepełnych danych, występowaniu zakłóceń lub stosowaniu uproszczonego modelu opisującego parametry, cechy lub charakter tej wielkości (lub zjawiska wpływające na jej zachowanie), w rolnictwie szacuje się np. przewidywaną wielkość zbiorów, zwykle na podstawie ich wyników z lat ubiegłych, ankiet dotyczących zasiewów przeprowadzanych wśród rolników i długoterminowych prognoz pogodowych. Pogoda jest jednym z decydujących czynników wpływających na wielkość zbiorów, a przy tym zwykle mało stabilnym i trudno przewidywalnym.
Członkowie komisji, mając za doświadczenie poprzednie klęski suszy z 2015 i 2016, w bieżącym roku pracując nad protokołami ściśle przestrzegali zarządzeń Ministerstwa i zaleceń Instytutu Nawożenia i Gleboznawstwa z Puław. Niestety pomimo to zdarzały się błędy, które wymagały poprawy protokołu, bo w tym roku były nowe protokoły i nowe wytyczne. To wszystko przeciągało się w czasie, ale wszyscy rolnicy, którzy złożyli wnioski o rekompensatę strat do Agencji prędzej czy później dostaną pieniądze za szkody.
Na szkoleniach dla doradców przytacza się argumenty na to, że klimat, w jakim żyjemy obecnie zmienia się. Wiedzę tę doradcy przekazują rolnikom na szkoleniach w gminach, (ale trzeba chodzić na te szkolenia!) To nie są zmiany widoczne z dnia na dzień. Bardzo często skala badań to okres 50 bądź 100 lat. Takie porównania ukazują skalę zagrożenia, jaka niestety może dotknąć rolnika w niedalekiej przyszłości. Susze będą występować często ale także huragany, deszcze nawalne i wymarznięcia. Obecnie ciepły grudzień przy temperaturze +9 stopni nie jest dobry dla ozimin. Jeszce 15 lat temu nie było takich anomalii. Należy szukać sposobów na gromadzenie wody, zacząć ubezpieczać uprawy i przede wszystkim dbać o środowisko. Nie ma pewności jak długo Rząd będzie pomagał polskim rolnikom, bo jak widać ostatnio w innej dziedzinie za kg żywca rolnikowi płaci się 3,50 zł + VAT a cena kiełbasy średniej jakości w sklepie powyżej 16 zł za kg. Tak niski poziom skupu żywca trwa już od pół roku a nie jest to pierwszy taki przypadek. Skoro takie spadki, poniżej progu opłacalności, powtarzają się to czy jest plan ustabilizowania rynku wieprzowiny? Niestety nie ma.
Tak więc wracając do ubezpieczeń nie należy zbytnio polegać na mądrości i możliwościach rządzących, ale trzeba zadbać samemu o własne interesy i zabezpieczyć się w miarę swoich możliwości. Pamiętajmy, że sięgając po ubezpieczenie upraw można skorzystać z dofinansowania ze Skarbu Państwa w wysokości do 65 % sumy ubezpieczenia, czyli rolnik płaci tylko 35% (link do strony z opisem warunków) https://www.gov.pl/web/rolnictwo/ubezpieczenia-upraw-rolnych-i-zwierzat-gospodarskich-w-2018-r
Czy jest to wygórowana kwota? Z pewnością nie, ale trzeba się o tym przekonać udając się do ubezpieczyciela, żeby wyliczył stawkę. Samo nie przyjdzie. A tak na marginesie – wielu rolników miało ubezpieczenia dodatkowe, ale ogólne gospodarstwa. To nie są ubezpieczenia upraw, chociaż agent ubezpieczeniowy enigmatycznie określił, że całe gospodarstwo jest ubezpieczone. Na polisie ubezpieczenia upraw jest określony areał i gatunek zboża i tylko takie polisy są wiążące dla Agencji.
Oby Nowy 2019 Rok przyniósł pozytywne zmiany w zakresie ubezpieczeń.
Źródło: definicja szacowania - wikipedia [online] z dnia 31.12.2018