Nie ulega wątpliwości, że okres zimowy w pracy doradcy sprzyja organizowaniu szkoleń i wyjazdów dla Rolników. Z zaproponowanych dwóch wyjazdów Rolnicy z gmin Rzgów i Grodziec w powiecie konińskim wybrali Międzynarodowe Targi - Ferma Bydła, Świń i Drobiu, organizowane po raz pierwszy w Łodzi w Atlas Arenie.
Wybraliśmy się na te targi żeby zobaczyć nowe produkty, nowe technologie i rozwiązania dla gospodarstw oraz z ogromną ciekawością jak też to będzie wyglądać w nowym miejscu. A wyglądało tak.
Nazwa „targi ferma…” trochę myli potencjalnego odbiorcę, ponieważ zwierząt żywych tam nie było. Raz, że zima i niegodziwością byłoby trzymanie zwierząt na powietrzu, dwa, że urządzenie dla tych zwierząt boksów graniczyłoby z cudem. Również reklamowanie dużej liczby parkingów i pokaźnej przestrzeni wystawienniczej było lekko przesadzone. Teren wokół areny nie był w całości dostępny dla zwiedzających i przyjeżdżających wycieczek. Tłok i ciasnota spowodowane były dodatkowo tym, że nagła odwilż sprawiła, iż parkingi przy Atlas Arenie tonęły w błocie, nie mówiąc o autokarach i ubabranych butach Rolników.
Gdy już pokonaliśmy pana parkingowego, który nie chciał nas wpuścić, i zaparkowaliśmy autokar w błocie, czekał nas niezły slalom gigant między barierkami i zatarasowanymi przejściami. Zanim dotarliśmy do upragnionego wejścia na teren samej areny musieliśmy odnaleźć wejście na teren kompleksu. Brak jakichkolwiek oznaczeń zmusił nas do ślepego podążania za tłumem w niewiadomym kierunku, co jakoś dziwnie kojarzyło się właśnie z Fermą Bydła. Gdy już znaleźliśmy niepozorne wejście, okazało się, że jest zatarasowane przez ogromny namiot wystawowy, w którym były maszyny rolnicze. Żeby wejść na teren targów trzeba było lawirować pomiędzy tymi maszynami i licznymi stoiskami w tym namiocie oraz przepychać się przez tłum. Być może zamierzeniem organizatora targów było wprowadzenie zwiedzających w klimat. Nas niestety wyprowadziło to w pole, ponieważ się pogubiliśmy. Reasumując takiej barykady przy wejściu nie powstydziłoby się najlepsze wojsko.
Budynek Atlas Areny to imponujący kompleks sportowy, nie w pełni jednak dostosowany do wystaw rolniczych. Gdy już byliśmy w środku znowu poraził nas ogromny ścisk wystaw i mrowie ludzi zwiedzających. Organizatorzy nie liczyli chyba na taką frekwencję. Samych stoisk w środku było około 150 a sale wykładowe pękały w szwach. Stoiska wystawców podzieliliśmy na dwie kategorie. Pierwsza: ciekawa - prezentująca produkt, który można było dotknąć i obejrzeć, druga nudna - prezentująca stoliki i krzesełka, które nic nie mówiły zwiedzającym, a do tego miały obco brzmiące nazwy firm i hasła je promujące, trudne czasami do rozszyfrowania dla przeciętnego Rolnika, np.: Kälber früttern? Das mach Mama. No wybaczcie, nie każdy jest poliglotą. Zwiedzający to byli w 95% Polacy, chociaż targi międzynarodowe. Mimo wszystko zwiedzaliśmy całe cztery godziny.
A teraz wnioski. Rolnicy w drodze powrotnej do domu przyznali, że to targi bardzo profesjonalne, dla gospodarstw, które są wielkimi przedsiębiorcami, specjalizującymi się w określonej dziedzinie. Liczyli, że więcej zobaczą a tymczasem spora część firm przyjechała nie po to, żeby zaprezentować to, czym się zajmuje, ale żeby nawiązywać kontakty biznesowe. Rolnicy przyzwyczajeni do starej formy targów chcieli zobaczyć, pooglądać, podpatrzeć rozwiązania. Nie za bardzo interesowały ich rozmowy. Ciekawe stoiska przyciągały wzrok, tam były największe tłumy. Te ze stoliczkami i ulotkami odstraszały Rolników, niegotowych jeszcze na takie załatwianie interesów. Podobały nam się rozwiązania stanowiskowe dla krów, cielaków i loch karmiących, sprzęt do wyposażenia obór i chlewni, zgarniacze obornika a także mlekomat - coraz częściej spotykane urządzenie do sprzedawania mleka.
Targi w Łodzi to już wielki świat, postęp, technologie, nowoczesność. Nieuchronnie czekają nas zmiany w polskim rolnictwie. Chociaż mamy jeszcze duże rozdrobnienie gospodarstw, to widać, że przyszłość należy do kilkuset hektarowych gospodarstw. Firmy z branży rolniczej już działają na światowym poziomie, jednak niewspółmiernie do sytuacji Polskiego Rolnika, który nadal produkuje zdrową żywność, bo nie stać go na środki ochrony roślin. Polskie rolnictwo nowocześnieje z dnia na dzień, jednak nie tak szybko. Postęp technologiczny jest niesłychany i przez to dostępny tylko nielicznym. Jeśli oglądaliście kreskówkę o ścigającym się żółwiu i zającu i jeżeli przyjąć, że żółw to polskie rolnictwo a zając – nowe technologie i postęp, to może rację ma Polski Rolnik, że nie śpieszy się tak bardzo z wdrażaniem nowoczesności w swoim gospodarstwie? Nie zawsze ten, kto pędzi do przodu wygrywa, a pośpiech często bywa złym doradcą. Ale … to tylko takie refleksje.
Dziekuję dordcy Alfredowi Kuźnikowi za pomoc w organizacji wyjazdu :)
Liliana Tatara ZD Konin