Dożynki w konińskiem.
Szukając inspiracji do napisania tego artykułu przeczytałam wiele relacji z uroczystości dożynkowych. I wiecie co? Wszystkie były według jednego scenariusza. Nie to, żebym miała coś przeciwko, ale nie napiszę kolejnego podobnego.
Napiszę zatem o tym, co wiem o dawnych tradycjach dożynkowych..
W dawnych ludowych podaniach codzienność nierozerwalnie wiązała się z pracą a czas świąteczny wykluczał wysiłek fizyczny. Tylko w zwykłym czasie ludzie pracowali na polach, w zagrodach, wypasali bydło na łąkach. Lato zawsze było porą ciężkiej pracy dla gospodarstw a wszystkie wysiłki, jakie człowiek poczynił na roli były wynagradzane plonem. Dniami świątecznymi były natomiast dni świąt religijnych, ale były też i takie jak dożynki...
Od dawien dawna świętowano koniec żniw – dożynki. W różnych regionach rozmaicie je nazywano: obżynki, wieniec, wieńcowe, wyżynki, okrężne, żniwniok. Urządzano je dla żniwiarzy i ich rodzin w nagrodę za ciężką pracę w pocie i znoju. To było radosne święto całej wsi. Wtedy też dziękowano Bogu za plony i ukończenie żniw w zdrowiu i dostatku oraz proszono o jeszcze lepsze w przyszłym roku.
Dożynkom towarzyszyły różne obrzędy i rytuały a niewiele jest takich świąt współcześnie, gdzie te tradycje nadal się pielęgnuje.
Na dowód wykonanej, ciężkiej pracy żniwiarze udawali się do domu gospodarza i składali mu w darze wieńce, owoce, orzechy i chleb upieczony z zżętego zboża. Uroczystości rozpoczynały się w kościele, gdzie ksiądz święcił plony, po czym orszak dożynkowy udawał się do dworu dziedzica lub gospodarza, który ich oczekiwał przed domem wraz z całą rodziną i służbą. Często też wychodził naprzeciw dając do zrozumienia, że ma szacunek dla pracy żniwiarzy. Żeńcy byli odświętnie ubrani, bo to oni byli bohaterami tego święta. Przygrywała kapela wiejska i wszyscy śpiewali pieśni dożynkowe. Dziedzic lub gospodarz przyjmował hojne dary i sowicie wynagradzał żniwiarzy. Urządzał im wielką ucztę z muzyką i tańcami do białego rana.
Kolejnym rytuałem, jaki przetrwał do dzisiaj jest wicie wieńca, który uosabia zebrane plony i urodzaj. Dawniej robiono go z pozostawionych po zbiorach na polu resztek zbóż. Dekorowano kwiatami, owocami, orzechami i ziołami a czasami żywym inwentarzem w postaci kaczki, koguta lub gąski. Wieńce miały kształty splecionych kół lub korony. Wito je na drewnianych lub wiklinowych obręczach. Wieńcami bywały również ustrojone świątecznie całe snopy zbóż. Tylko dziewczęta, które najlepiej pracowały przy żniwach mogły wić wieńce a najlepsi kośnicy mieli prawo ściąć zboże na wieniec. Było to dla nich wielkie wyróżnienie. Najlepsza żniwiarka miała także zaszczyt nieść wieniec w orszaku dożynkowym, dlatego można przypuszczać, że były one niewielkie. Oglądając współczesne wieńce ma się czasami wrażenie przerostu formy nad treścią. I chociaż są przepiękne i wiele pracy w nie włożono, to nie jednej dziarskiej żniwiarki, ale niestety czterech solidnych atletów potrzeba do dźwigania takiego wieńca.
Obrzędem, który już prawie zanikł jest pozostawienie na polu niezżętej garści zboża. Nazywano ją przepiórką, perepełką, brodą, pępkiem, wiązką, wiązanką, kępą, kozą lub równianką. Żeńcy zbierali się wokół tej garści zboża, śpiewali pieśni, oczyszczali z chwastu. Jedna ze starszych kobiet skręcała umiejętnie kłosy i zaginając zwracała ku ziemi. Dziewczęta przyozdabiały ją wstążkami i kwiatami. Był to rodzaj ofiary dla ptaków, myszy i innych zwierząt, by nie czyniły szkody w stodołach i spichlerzach, symbol dzielenia się plonem z innymi i podziękowanie matce ziemi za hojność i ciągłość urodzaju. Zboże to pozostawało na polu aż do jesiennej orki.
Współczesne święto dożynkowe stara się podtrzymywać dawne tradycje. Uroczystości zawsze rozpoczyna msza święta, na której święci się uplecione wieńce i chleb upieczony z tegorocznych plonów. Odświętny orszak dożynkowy maszeruje uroczyście do domu gospodarza, którym jest współcześnie zarządca gminy, powiatu, województwa czy państwa. Gospodarz wyróżnia najlepszych żniwiarzy za ich ciężką pracę, czego odzwierciedleniem w dzisiejszych czasach jest nagradzanie w konkursach „Rolnik Roku”, „Najlepsze gospodarstwo” itp.
Jednak coraz częściej spotykam się z opinią, że czegoś brak w Święcie Dożynkowym, że jakby za mało „cukru w cukrze”, że brakuje ducha dawnej tradycji.
Czy powodem jest to, że coraz mniej ważny staje się zwykły żniwiarz – rolnik a może to, że uczestnicząc w tym święcie nie odczuwa on już takiej radości i zadowolenia ze swojej ciężkiej pracy?
Szukając odpowiedzi na te i inne pytania pamiętajmy, że to jednak Rolnik jest solą święta dożynkowego a także solą naszej pracy, jako doradców. W dobie globalizacji, komputerów, statystyk, eleganckich garniturów, galopującej biurokracji i wyścigu szczurów nie zapomnijmy o zwykłym Rolniku, jako o naszym, jakby nie było chlebodawcy.
A poniżej zdjęcia z powiatowych dożynek w Rzgowie oraz stoiska Zespołu Doradczego w Koninie będącego efektem współpracy naszych doradców z rolnikami.
Liliana Tatara ZD Konin
Nasze kolorowe i ciekawe stoisko było bardzo chętnie odwiedzane.
Nagrodzone panie w konkursie Kulinarne Dziedzictwo.
Wyróżnione wieńce dożynkowe.
Nawet milusińscy interesowali się zgromadzonymi plonami pod czujnym okiem rodziców.
"Mućka"