Z końcem maja ruszą dotacje prosumenckie
Już za trzy tygodnie rusza program Prosument. Jego budżet – opiewający na 600 mln złotych – może się jeszcze zwiększać. Na początku o dofinansowanie do mikroinstalacji odnawialnych źródeł energii możemy się starać przez samorządy. Nieco później dotacje i preferencyjne pożyczki na 1 proc. można będzie też uzyskać za pośrednictwem wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej.
Trzy ścieżki
Wnioski do samorządów można składać już od 26 maja. Nabór wojewódzkich funduszy ogłosimy w czerwcu - mówi Paweł Bartoszewski z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, dla którego Prosument jest sztandarowym programem.
Do końca 2015 r. przewidziano jego pilotaż, kiedy to na przydomowe mikroelektrownie ma trafić maksymalnie 300 mln zł. Ta pula będzie rozdzielona w równych częściach między trzy pośredniczące organy. Dwa z nich to właśnie samorządy i wojewódzkie fundusze. Trzecim będzie bank wyłoniony przez NFOŚiGW. – Przetarg ogłosimy do końca II kw. Wygra ten, kto zaproponuje najtańszy kredyt – zapowiada Bartoszewski.
Decyzja, komu przyznać pozostałe 300 mln zł, zapadnie już w następnym roku. – W zależności od tego, które z trzech proponowanych przez nas ścieżek pozyskania pieniędzy będą się rozwijać najdynamiczniej, tam skierujemy środki po 2015 r. – zaznacza Bartoszewski.
NFOŚiGW nie wyklucza zwiększenia budżetu Prosumenta, podobnie jak w przypadku programu kolektorów słonecznych (trafiło na niego o 150 mln zł więcej niż wstępnie zakładane 300 mln zł).
– Wnioski będą składane w trybie ciągłym. Jeśli więc pula wyczerpie się wcześniej, to w miarę możliwości dołożymy kolejne transze lub stworzymy inny projekt z dodatkowym budżetem – wyjaśnia Bartoszewski. Dla decydentów w funduszu będzie to o tyle łatwiejsze, że znany już będzie sposób rozdziału środków unijnych z perspektywy 2014–2020.
Spore zainteresowanie
Choć Prosument jeszcze nie wystartował, już widać zainteresowanie przyszłych beneficjentów. Wzmożony ruch jest zwłaszcza w samorządach, które przygotowują się do składania wniosków. Trochę mniejszy jest na razie w wojewódzkich funduszach.
– Do końca kwietnia wstępną deklarację udziału złożyło pięć spośród 16 wojewódzkich funduszy. Być może jest to efekt tego, że prowadzą one własne konkurencyjne programy – zastanawia się Bartoszewski. Nie jest daleki od prawdy, co widać choćby w województwie lubelskim, gdzie samorządowa spółka Energia Dolina Zielawy wybuduje za 9,5 mln zł elektrownię słoneczną o mocy 1,4 MW. Sfinansuje ją częściowo z dotacji Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego, a częściowo z preferencyjnej pożyczki z WFOŚiGW i kredytu komercyjnego.
Zmiana reguł
Ale przedstawiciele branży mikroinstalacji twierdzą, że Prosument nie przyczyni się do tak dynamicznego rozwoju inwestycji w zielone źródła, na jaki liczono. – Oczekiwaliśmy, że na same dotacje NFOŚiGW przeznaczy 600 mln zł. Tymczasem okazało się, że bezzwrotne subwencje wyniosą zaledwie 150 mln zł, a resztę stanowić będą pożyczki – mówi Katarzyna Motak, prezes Związku Pracodawców Forum Energetyki Odnawialnej.
Jak szacuje, przy takim budżecie powstać może od 6 tys. do najwyżej 23 tys. zielonych instalacji w zależności od ich wielkości. Wcześniejsze obliczenia mówiły o ok. 70 tys.
– To miał być program wyzwalający impuls inwestycyjny. Niby wszystko wiedzieliśmy, a tymczasem zmieniono reguły – mówi Motak. I nie chodzi jej tylko o mniejszą pulę środków na dotacje, ale także o definicje mikroinstalacji. W obecnej wersji o dotacje mogą starać się te źródła, które wytwarzają prąd lub ciepło, ale tylko w skojarzeniu z energią elektryczną. Wyłączono więc instalacje produkujące wyłącznie ciepło.
Jest to więc ostatni dzwonek na zainstalowanie np. samego kolektora słonecznego z dopłatą 45 proc. w ramach obowiązującego dziś programu. Z danych pozyskanych w NFOŚiGW wynika, że do końca kwietnia wypłacono ok. 390 mln zł. Do rozdysponowania pozostało więc zaledwie 60 mln zł. – Budżet programu kolektorowego zostanie wyczerpany do końca czerwca – szacuje Bartoszewski.
Źródło: rp.pl