Ostatnie lata to okres rzadko spotykanych wcześniej wahań cen skupu mleka na świecie. Do 2006 roku kwestia ta była w zasadzie łatwa do analizy. Wśród krajów będących głównymi elementami światowego rynku istniały bowiem regiony produkcji tradycyjnie drogiej (Unia Europejska, Szwajcaria), przeważnie drogiej (Stany Zjednoczone) oraz taniej (Europa Wschodnia, Ameryka Południowa, a przede wszystkim Oceania, zwłaszcza Nowa Zelandia). Na początku milenium orientacyjne ceny skupu mleka w Nowej Zelandii były ponad dwukrotnie niższe niż ceny w USA czy w UE, ale różnica ta zmniejszała się z biegiem czasu. Przez długi czas poziom cen skupu w Nowej Zelandii był zbliżony do tych, jakie otrzymywali polscy rolnicy. Sytuacja naszego kraju zmieniła się z momentem przystąpienia Polski do UE – ceny wyraźnie wzrosły. Następnie wypłaty za mleko na całym świecie bardzo silnie zwyżkowały na fali wielkiej hossy lat 2007-08. Koniec 2008 i 2009 rok to natomiast czas znacznych obniżek – co widać na wykresie. Stosunkowo najbardziej bessę odczuli rolnicy w Unii Europejskiej. Od 2010 roku obserwowana jest znaczącą poprawa koniunktury, ceny wyraźnie wzrosły i nadal zwyżkują. Kwoty, jakie za kilogram dostarczonego mleka otrzymywali jesienią br. Farmerzy amerykańscy, nowozelandzcy i unijni (linia UE przedstawia średnią ważoną cenę skupu dla UE-25, do analizy wzięto dostępne dane za okres od stycznia do września 2011 r.), w zasadzie ujednoliciły się i zbliżyły do poziomu około 30-35 eurocentów. Stosunkowo najsłabiej w tym porównaniu wypadł rynek polski. Ceny były wprawdzie wyższe niż rok wcześniej, ale tempo zwyżki było słabsze niż wśród czołowych krajów będących producentami mleka.
Opracował: Piotr Konieczny
Dział Ekonomiki na podstawie danych FAPA