Projekt ustawy o OZE szeroko krytykowany za współspalanie. Wsparcie wielkich koncernów kosztem małych producentów energii i współspalania biomasy z węglem kosztem alternatywnych źródeł - to najważniejsze zarzuty pod adresem przygotowanego przez resort gospodarki projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii.
Komisja Europejska grozi Polsce wysokimi karami finansowymi za brak przepisów zgodnych z unijną dyrektywą promujących OZE. Pierwszy projekt ustawy o OZE ministerstwo gospodarki przedstawiło już dwa lata temu, jednak przez ten czas nie trafił on nawet pod obrady rządu.
We wrześniu 2013 r. resort przedstawił natomiast nową wersję projektu z daleko idącymi zmianami. Wycofano się z dotowania bieżącej produkcji OZE na rzecz systemu aukcyjnego - gwarancje wsparcia na 15 lat dostaną te źródła, które na aukcjach zaoferują najtańszą energię. Ma to minimalizować koszty systemu, bo - jak mówił w marcu 2013 r. premier Donald Tusk - "szukać będziemy takich polityk wsparcia, które będą faworyzowały takie źródła odnawialne, które z punktu widzenia odbiorcy nie podrożą za bardzo energii".
Szef rządu zauważył wtedy, że najtańsze źródła również nie są najlepsze z punktu widzenia polskiej gospodarki. "Import skorup kokosowych czy spalanie polskich lasów też musi mieć swój limit, ograniczenie" - mówił Tusk.
MG zadeklarowało potem, że wolą ustawodawcy jest ograniczenie współspalania. Jednak z uwag, również tych zgłoszonych do nowego projektu m.in. przez MF i URE wynika, że propozycje idą właśnie w kierunku wsparcia wielkich koncernów, spalających w swoich dużych blokach węgiel z biomasą.
Projekt ogranicza o połowę wsparcie dla istniejących instalacji współspalania, jednak wprowadza definicję "dedykowanego spalania wielopaliwowego", którego ta redukcja nie obejmie. A zdaniem ekspertów, dedykowane współspalanie od zwykłego różni się tylko tym, że biomasę i węgiel podaje się do kotła osobno, a nie zmieszane.
"Ustawa miała kierunkować wsparcie do małych źródeł, natomiast zmieni (...) kierunek na korzyść dużych źródeł, głównie dedykowanych instalacji spalania wielopaliwowego. Projekt utrzymuje wsparcie dla kontrowersyjnej technologii współspalania węgla z biomasą" - napisał w uwagach URE. Urząd zauważył też m.in, że proponowany system jest skomplikowany i drogi.
Ministerstwo finansów zakwestionowało natomiast sposób kwalifikowania instalacji współspalania jako OZE. "MF prosi o wyjaśnienie, dlaczego minimalny wkład biomasy (...) wynosi co najmniej 20 proc. a nie np. 50 proc. Tak liberalne, zdaniem Ministra Finansów, kryterium oznacza, że stosunkowa duża ilość instalacji spalania wielopaliwowego zostanie zakwalifikowana jako źródła OZE" - brzmi jedna z uwag. MF zgłosiło również postulat ograniczenia czasu wsparcia z proponowanych 15 do 10 lat.
Z kolei ministerstwo rolnictwa wniosło o zmianę definicji drewna pełnowartościowego za spalanie którego wsparcie nie przysługuje. W ocenie tego resortu proponowany zapis może prowadzić do tego, że drewno pełnowartościowe będą kupować pośrednicy, rozdrabniać je i już jako odpadową biomasę odsprzedawać elektrowniom, które za spalenie dostaną wsparcie. Resort podkreślił w uwagach, że jego intencją jest uniemożliwienie takiego scenariusza.
Krytyka faworyzowania współspalania znalazła się też w uwagach branży OZE. Stowarzyszenie Energii Odnawialnej oceniło, że współspalanie powinno być traktowane jako technologia uzupełniająca, tymczasem projekt gwarantując 15 letni okres daje "dalece zawyżoną gwarancję stabilności inwestycyjnej". Proponowane zapisy oznaczają, że większość wsparcia trafi do dużych koncernów energetycznych, a szans na rozwój nie dostaną wiatraki na morzu i fotowoltaika - uważa SEO.
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej uznało, że proponowane zasady aukcji "w sposób jawny i bezpośredni dyskryminują zarówno sektor niezależnych wytwórców energii, jak i technologię wiatrową i w związku z tym powinny być z tekstu ustawy usunięte".
Jak poinformował resort gospodarki, obecnie analizuje uwagi, które wpłynęły podczas procesu konsultacji projektu ustawy o OZE. Z kolei minister Janusz Piechociński na swoim blogu pisał, że w pierwszej kolejności wsparcie powinno być kierowane do sprawdzonych technologii, które w polskich warunkach charakteryzują się najniższym kosztem.
Źródło: PAP